logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: nikt
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2024-02-04 21:45
Nikt nie idzie
Nikt nie idzie - Jakub Małecki

W książce "Nikt nie idzie" spotykamy się ze sporą dawką ludzkich emocji. Samotność, żal, ból i cierpienie, rozstania, budowanie relacji, tworzenie zaufania... i wiele innych. Emocjonalny wachlarz jest widoczny niemal w każdym rozdziale, a emocje i zależności między bohaterami przykuwają uwagę czytelnika nie pozwalając przestać myśleć o ich losach.

Książka jest podzielona na zatytułowane części, a każda z nich ma krótsze, bądź dłuższe rozdziały, przy czym nawet najdłuższy rozdział nie jest bardzo długi. Nie tylko długość rozdziałów sprawia, że czyta się tę historię szybko. To także ciekawa fabuła, gdzie Autor pomału odkrywa kolejne karty historii, zgrabnie łącząc je w całość. Dzięki temu historie Olgi, Igora, Mikołaja, Ludmiły, Marzeny, Klemensa i Antoniego z każdym nowym rozdziałem nabierają kształtu. Autor przeplata życie i śmierć, miłość i rozpacz, smutki, radości, tęsknoty, pochylając się nad każdą osobną postacią, nad jego/jej emocjami, mniejszymi bądź większymi życiowymi dramatami.

O tym, jak potoczą się losy bohaterów, należy dowiedzieć się z treści książki, dlatego nie opowiem tu wielu szczegółów, by nie niszczyć nikomu lektury. Poza tym "Nikt nie idzie" to książka z gatunku tych, które skłaniają do wielu przemyśleń, refleksji, do zatrzymania się na chwilę w biegu codzienności. Jej treść jest zbyt rozbudowana, aby streścić ją w paru słowach. Po prostu trzeba ją poznać.

Opinia opublikowana an moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/02/nikt-nie-idzie.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2017-04-18 18:51
"Nocarz", "Renegat", "Nikt" - czyli ponowna przygoda w oczekiwaniu na nową powieść w serii
Nocarz - Magdalena Kozak
Renegat - Magdalena Kozak
Nikt - Magdalena Kozak

Parę dni temu pojawiła się informacja, że w maju ukaże się nowa powieść Magdaleny Kozak, zatytułowana "Młody". I co? I, proszę ja Was, ma to być powrót do bez wątpienia NAJLEPSZYCH książek tej autorki, czyli cyklu o wampirach. Wampirach-żołnierzach, nie wampirach-bożyszczach nastolatek. Wampirach-wojownikach, podzielonych na frakcje, gdzie część pragnie pokojowej koegzysencji z ludźmi, a dla części ludzie na zawsze pozostaną jedynie pokarmem. Uważam się za fana cyklu, strasznie mnie wieść o powrocie do tego świata ucieszyła, moje "wtyki" u autorki doniosły, że książka jest OK, a oczekiwanie na premierę postanowiłem sobie umilić powrotem do Vespera i jego przygód.

 

A jak dobre są to przygody! Magdalena Kozak znana z zamiłowania do żołnierki i dyscypliny wojskowej potrafiła tak wspaniale ukazać te właśnie elementy, że nawet tacy jak ja, nie tylko odporni, ale wręcz niechętni zorganizowanym mundurom wszelakim bez problemu potrafią się zaangażować. Wprowadzenie wampirów do służb bezpieczeństwa było strzałem w dziesiątkę przed dekadą, i równie bawi dzisiaj. Historia zaskakuje nie tylko kolejno ukazanymi wydarzeniami, ale także umiejętnym pokazaniem braterstwa między dzielącymi  niebezpieczeństwo, przyjaźni między mającymi o siebie dbać kosztem życia a także interesującym poruszeniem tematu winy i kary.

 

To się czyta jednym tchem, z półki ściągnąłem "Nocarza" w piątek, by już poniedziałkowym rankiem dokończyć "Nikta". Wspaniale było ponownie przeżyć podejrzliwość względem tomu pierwszego (coś tu przecież nie gra, to widać!), absolutne zaangażowanie w tom drugi (ja też byłbym renegatem, bez dwóch zdań) i niepokój o koniec towarzyszący czytelnikowi do ostatnich stron tomu trzeciego. Czytając historię Vespera znowu miałem wrażenie czynnego uczestnictwa w walce, radośnie przeżywając zwycięstwa, ale i odczuwając niemalże realny ból gdy przyszło ponieść ciężkie straty. Te książki przez ostatnią dekadę nic a nic się nie zestarzały, i obok cyklu o Razumowskim Adama Przechrzty pozostają dla mnie idealnym, podręcznikowym wręcz przykładem na to, jak należy pisać o militariach, wojsku i dyscyplinie, by każdy potrafił zrozumieć, zaangażować się i bawić przy tym doskonale.

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-03-19 12:52
KAZIK STASZEWSKI I JIM MORRISON
Kult Kazika - Leszek Gnoiński
Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona - Jerry Hopkins,Danny Sugarman

W jednym czasie wpadły mi w ręce dwie pozycje poświęcone ważnym dla mnie (choć bez szaleństw) - muzykom i grupom muzycznym.

 

Kazik Staszewski – człowieka z krwi i kości, którego można szanować za konsekwencję, oddzielenie domu z rodziną od pracy i show biznesu. I nie lubić np., za konkretne działania wobec konkretnych ludzi i za apodyktyczność. Jest przez to prawdziwy, realny. Raz ma rację, raz jej nie ma. Po prostu człowiek. A przy tym utalentowany.

 

Jim Morrison – trochę bożyszcze licealnych hippisów, trochę tajemniczy guru najbardziej chyba pokręconej poezji śpiewanej. Ale mimo starań autorów – żałosny problem przyjaciół, zespołu, firmy płytowej. Ktoś o nieprawdopodobnych zdolnościach i inteligencji, który zanim zaistniał w muzyce i poezji już... nie trzeźwiał ani na chwilę. Strasznie blado brzmią powtarzane na kolejnych stronach zapewnienia, że mimo nieustannego ciągu alkoholowego wzmacnianego wszelkiej maści narkotykami – nie tracił kontroli i był świadomy tego co robi. No takie rzeczy tylko w… Stanach.

Trochę wbrew intencji autorów tzw. tajemnicza śmierć Morrisona wygląda teraz jak najszczęśliwszy zbieg okoliczności. Jeszcze za życia Jim był dla całego swojego otoczenia jednym wielkim problemem. Zamknięta trumna i historyjka przedstawiona prze Pamelę wszystkim bez wyjątku była na rękę. Nie było zainteresowanych, żeby ją badać i dochodzić do prawdy.

 

Na koniec drobna refleksja (pytanie) – czy warto czytać biografię muzyka, do którego autor czuje nabożne uwielbienie? Wywołuje to zanik zdrowego rozsądku. Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, gdy autor tworzy biografię kogoś, kto obrósł w legendę. I z czasem coraz trudniej ją zweryfikować.

 

Mówiąc krótko – Kazik bardzo dużo zyskał. Morrison mnóstwo stracił.

Like Reblog Comment
review 2014-02-22 00:00
Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona
Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona - Jerry Hopkins,Danny Sugarman http://lolantaczyta.wordpress.com/2014/03/07/nikt-nie-wyjdzie-stad-zywy-historia-jima-morrisona-jerry-hopkins-danny-sugerman/
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-12-27 12:30
Chłopiec, którego nikt nie kochał
Chłopiec, którego nikt nie kochał - Casey Watson

Mike i Casey Watsonowie pracują prowadzą tak zwany "dom ostatniej szansy". Co to oznacza? Ich zadaniem jest sprawowanie opieki nad dziećmi pokrzywdzonymi przez los. Pewnego dnia "pod ich skrzydła" trafia niejaki Justin. Chłopiec, który nie doświadczył miłości ze strony żadnej znanej mu dorosłej osoby. Dopiero w domu Watsonów uczy się na nowo funkcjonowania w rodzinie. Dla Watsonów to też jest lekcja - Justin jest pierwszym dzieckiem z tal zwanego "programu", którym mają się zająć. Relacje Justina z nową rodziną nie od początku układają się doskonale. Wręcz przeciwnie. Jak przebiega jego pobyt u Mike'a i Casey? Z jakimi nowymi problemami muszą się zmierzyć Watsonowie? O tym należy się dowiedzieć z lektury tej książki.

Autorką książki jest sama Casey Watson, także mamy opisywane wydarzenia z punktu widzenia samej "matki zastępczej".
Oprócz wszelkich trudów wychowywania Justina oraz wszystkich wzlotów i upadków jego pobytu w ich rodzinie, mamy także możliwość poznania reszty członków rodziny autorki. i tak są tu syn Watsonów Kieron, ich córka Rile z mężem Davidem i wielu innych (także pracownicy opieki społecznej).

Przyszła pora na wytłumaczenie mojej niskiej oceny. Dlaczego tylko cztery gwiazdki?
Po pierwsze - i to jest najważniejszy zarzut dla tej książki - za dużo w niej opisów rodziny Pani Watson. Ja rozumiem, to musi być, w końcu Justin wychowywał się nie tylko z nimi, no i niektóre zachowania tego chłopca oddziaływały mocno także na dzieci Watsonów, ale... Właśnie. Pierwsza połowa książki była dla mnie monstrualnie nudna. po prostu. Autorka za bardzo skupiła się w niektórych rozdziałach głownie na swoich dzieciach. Raz czytamy kilka rozdziałów poświęconych (dla przykładu) Kieronowi, potem "coś tam trochę o Justinie", znowu rozdział wyłącznie o córce i jej mężu Davidzie. I tak w kółko. Jeszcze lepiej, że między tymi sytuacjami wplecione są rozdziały gdzie autorka rozpisuje się nam przez większość czasu na temat działania takich rodzin zastępczych jak oni, czy też działań opieki społecznej. Wdając się przy tym w sporo szczegółów. Bądź co bądź mamy tu tytuł "Chłopiec, którego nikt nie kochał" a przez pierwszą połowę książki miałam momentami wrażenie, że ktoś pomylił okładki. I tak, zainteresowana losami tego chłopca musiałam przebrnąć przez sporo mniej interesujących fragmentów (niektóre z nich nie wniosły niczego szczególnego do treści).
Na szczęście wszystko rekompensuje ostatnie pięć czy sześć rozdziałów włącznie z końcowym epilogiem, choć i tak uczucie niedosytu pozostało.

Po drugie - i to już bardziej takie moje osobiste odczucie - postać Justina od pewnego momentu przestała wzbudzać moją sympatię a nawet współczucie. Delikatnie mówiąc. A stało się tak od pewnego incydentu dotyczącego niejakiego psa Boba. Justin wzbudził we mnie złość w tym momencie, która to złość utrzymywała się prawie do końca. Jak wspomniałam to moje odczucie, bo ja po prostu nie wybaczam takich zachowań. Ci, co czytali zapewne wiedzą jaki to incydent, a ci, którzy przeczytają dowiedzą się co tak mnie rozzłościło.
Z jednej strony może to dobrze, że książka wzbudziła emocje, nie zmienia to jednak faktu, że czytało mi się ją znacznie gorzej i tak trochę "na siłę".

Choć ogólnie mówiąc nie polecam tej książki głównie przez wzgląd na wtrącanie przez autorkę zdarzeń/opisów nie raz niewiele wnoszących do opowiadanej historii. I kiedy naprawdę czytelnik chce dowiedzieć się czegoś więcej o Justinie (w końcu to on jest główną postacią) to musi najpierw poznać szczegóły z życia Watsonów i ich dzieci albo szczegóły dotyczące działania takich rodzin zastępczych czy też opieki społecznej. Były chwile, kiedy chciałam niektóre z tych opisów pominąć ale nie mogłam - bo zawsze autorka mogła zacząć pisać konkrety. Tutaj - i jest to trzeci powód niskiej oceny - zdarza się że te konkrety pojawiają się z znienacka. Autorka przez pierwszą połowę "skacze z tematu na temat": raz podając konkrety na temat Justina, raz pisząc np. mało interesujące suche fakty o opiece społecznej.

Czwarty zarzut - tyczy się wydawnictwa i konkretnie tego wydania: sporo w niej literówek. I może to się wydawać mało znaczące ale za to bardzo irytuje. Pół biedy gdy jest zamieniona literka w słowie. Jednak szczególnie to denerwuje gdy brak jakiegoś łącznika między wyrazami co sprawi, że zdanie stanie się bez sensu.

Książki nie polecam, ale też nie odradzam, choć jeśli ktoś lubi czytać konkretnie na jakiś temat a nie lubi "wędrówek po tematach" i takiego opisywania rzeczy mało istotnych to w przypadku tej książki można się rozczarować. Aczkolwiek nie uważam historii chłopca za mało istotną. Wręcz przeciwnie - takie rzeczy nie podlegają ocenie. To, co przeżył było piekłem na ziemi, traumatycznym doświadczeniem, jakiego nigdy nie powinno przeżyć żadne dziecko.
Na samym końcu książka potrafi wzruszyć i choćby dlatego warto się z nią zapoznać. Tylko wcześniej trzeba się przygotować na to, że z początku będzie nieco nudno.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/chopiec-ktorego-nikt-nie-kocha.html

More posts
Your Dashboard view:
Need help?