Tak sobie siedziałem na kanapie i rozkminiałem, gdzie wstawić kolejne zakupy. Książkowe zakupy.... Może zacząć ustawiać drugi, a może i trzeci rząd na półkach, spychając część ulubionych tomów na „dalszy plan”? Czy też zamówić nowy regał, robiony na wymiar tak, aby maksymalnie wykorzystać dostępne w domu miejsce? Hmmm – myślałem – nowe półki, nowe możliwości. Tylko czy chcę wstawić kolejny mebel? A może by tak zmienić podejście i całkowicie zrezygnować z papierowych książek? Skoro palmtop Palm Tungsten|C sprawdził się nie tylko jako niezwykle przyjazny podręczny komputerek ale i urządzenie do czytania e-booków, to może czas na coś z większym ekranem? Tak! Czas na czytnik książek elektronicznych. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Było to ponad jedenaście lat temu...
Kindle 3 Keyboard
Wybór padł na Kindle 3 Keyboard, który był moim pierwszym czytnikiem e-booków. Wtedy nazywał się on Kindle 3. Przyleciał do mnie ze Stanów w pierwszej połowie 2011 roku. I dzielnie służy do dziś. Ale jakoś się do tej pory nie składało, żeby usiąść i napisać recenzję. Aż do teraz...
Czytanie e-booków zaczynałem od palmtopa Palm Tungsten|C. Działa do dziś i nie zamierzam się z nim rozstawać...
Kindle 3 Keyboard od strony technicznej
Czytnik, pomimo swoich jedenastu lat, sprawuje się bardzo dobrze. W zasadzie nie widać po nim jakoś specjalnie upływu czasu. Długi czas używałem go w okładce, która niestety uległa już lekkiemu rozkładowi. Ale może dzięki niej na obudowie są tylko ślady otarć, ale ani rys ani pęknięć ani szczelin obudowa nie ma. Nawet gumowane plecki czytnika nie kleją się ani nie odłażą. A czasami tak bywa z tego typu okładzinami.
Kindle 3 keyboard był ostatnim modelem z tej rodziny wyposażonym w fizyczną klawiaturę
Kindle 3 Keyboard nie ma ekranu dotykowego, więc zmiana stron odbywa się dzięki wygodnym klawiszom umieszczonym po obu bokach ekranu. Za resztę obsługi odpowiadają umieszczone na klawiaturze pod ekranem przyciski „Back” lub „Home” oraz znakomicie pomyślany przycisk kierunkowy. Urządzenie jest smukłe i niezbyt ciężkie pomimo klawiatury i przycisków zmiany stron - waży 233 g. Bieżący podstawowy model, choć bez fizycznych przycisków zmiany stron, jest jednak lżejszy - ma 153 g.
Klawiatura w Kindle 3 Keyboard
Wspomniana klawiatura nie była jakoś specjalnie eksploatowana, ale klawisze i tak lekko skrzypią. Trochę trudno się je teraz wciska ale wszystkie działają. Wciąż można więc nawet pisać dłuższe teksty, co mi się kiedyś zdarzało. Pamiętam szczególnie dwa momenty, gdy czytnik służył bardziej do pisania niż do czytania. Raz, we wrześniu 2011 roku. To była noc gdzieś na indyjskiej prowincji w hotelu w Dolinie Araku. Zgasły wtedy na dłuższy czas wszystkie światła i okolicę spowiły ciemności, bo generatory prądu jakoś nie były tam zbyt popularne. W każdym większym mieście w Indiach to co innego. Jak wyłączany był „oficjalny” prąd, większość hoteli i nawet niedużych sklepów uruchamiała własne generatory, które zasnuwały od razu okolicę delikatną powłoką spalinowego dymu. Ale na prowincji to co innego. Nie ma prądu – nie ma światła i już. Ale zgasły nie tylko światła. Także telefon z indyjską kartą SIM odmówił kontaktu ze światem. Jednak Kindle się połączył z którąś działającą siecią komórkową po 2G i przy latarce mogłem na nim spokojnie (czytaj: mozolnie) pisać listy elektroniczne do domu i do znajomych. Drugi raz czytnik przydał się do pisania w lutym 2012 roku. Znowu w podróży, tym razem gdzieś w środku Bangladeszu. Rozkraczył się autobus wiozący nas do Dhaki, polskie komórki nie chciały się łączyć z banglijską siecią, a miejscowej karty SIM nie mieliśmy. Więc czekając kilka godzin na zastępczy autobus nie nudziłem się, zrobiłem w trasie aktualizację wpisu na blogu. Bez polskich liter, bo bez polskich liter, ale za to on-line.
Kindle 3 Keyboard służył mi często za granicą jako łącznik ze światem dzięki bezpłatnemu połączeniu z sieciami komórkowymi
Oczywiście obok klawiatury, ważną rolę w tym pisaniu odegrała bezpłatna łączność 2G (Bangladesz, indyjska prowincja) lub 3G (reszta świata) działająca w czytniku. Zwykle jednak (do dziś) łatwiej jest korzystać z wi-fi. Ale co ciekawe, 3G wciąż działa!
To ostatni czytnik Kindle, który mógł odtwarzać (także przez głośniki zamontowane na pleckach) pliki dźwiękowe wgrane przez użytkownika.
Kindle 3 Keyboard – ekran
Do dziś pamiętam ten moment, gdy po raz pierwszy otwarłem pudełko z czytnikiem. Zrazu chciałem odklejać z ekranu naklejkę, żeby się przekonać jak wygląda ekran w rzeczywistości. A okazało się, że to nie naklejka, że to co widzę jest po prostu wyraźnym, kontrastowym obrazem zupełnie jak na wydruku. Miałem potem w rękach wiele czytników i niestety sporo z nich miało kontrast zwyczajnie gorszy niż w przypadku Kindle 3 Keyboard. Krótko rzecz ujmując, do dziś ekran tego czytnika nie ma się czego wstydzić. Miło się na nim czyta, bo choć ma niską rozdzielczość (800 x 600 pikseli, 167 ppi) to rekompensuje ją ładna czcionka i (wciąż) dobry kontrast.
Ekran Kindle 3 Keyboard (po lewej) wciąż sprawia bardzo dobre wrażenie, nawet w porównaniu do najnowszego modelu Kindle 11 (po prawej)
Ekran nie jest ani dotykowy, co trochę utrudnia nawigację. Ale czterokierunkowy przycisk daje radę zarówno przy wybieraniu opcji menu, przypisów czy też zaznaczaniu fragmentów tekstu.
Niestety, ze względu na „smukłą sylwetkę”, a co za tym idzie dość delikatną obudowę, sporo było doniesień o pękających ekranach w tym modelu. Sam też wymieniałem w takim czytniku ekran. Na szczęście nie w moim. Co ciekawe, dałem radę! Na Aliekspresie do dziś można kupić zastępniki, a wnętrze czytnika nawet dla mnie nie stanowiło przeszkody nie do pokonania.
Kindle 3 Keyboard – czytanie
Czytnik startuje bardzo szybko i od razu pokazuje tytuły wgrane do biblioteczki. Po prostu widzimy listę książek, które są w pamięci czytnika. To miłe, że nie musimy oglądać żadnych „propozycji” z firmowego sklepu. Nie ma też kłopotu z wyświetlaniem okładek, ponieważ Kindle 3 pokazuje tylko listę tytułów. Zaczynając na przykład od ostatnio otwartej pozycji.
Domyślnie ustawiony ekran startowy aktualnych modeli Kindle wygląda jak wypełniony reklamami, a nie książkami (ekran po lewej), co nieprzyjemnie kontrastuje z prostym ekranem startowym Kindle 3 Keyboard (ekran po prawej)
Książkę otwieramy poprzez podświetlenie tytułu i wciśnięcie czterokierunkowego przycisku w środku. Otwarcie e-booka niestety może chwilę potrwać. Zwykle jest to około sekundy. To i tak może być krócej niż w znacznie nowszych urządzeniach, ale czasami trzeba się liczyć z dwoma, trzema sekundami oczekiwania. Po otwarciu książki strony zmieniają się sprawnie i bez ociągania. Niestety, wyświetlenie każdej z nich łączy się z mignięciem (odświeżeniem) ekranu. Po jakimś czasie przestaje się to tak bardzo zauważać, ale niestety wciąż jest obecne.
Zakres regulacji parametrów wyświetlania tekstu niewiele zmienił się przez 11 lat. Po prawej ekran z ustawieniami w Kindle Oasis 3, a po lewej w Kindle 3 Keyboard
Czytanie na Kindle 3 to wciąż przyjemność. Szczególnie w przypadku beletrystyki, gdy nie trzeba kartkować, korzystać ze słownika czy skakać do przypisów. Ale i te czynności (pomimo braku dotykowego ekranu) nie są jakoś specjalnie uciążliwe. Może na dotykowym ekranie jest to wygodniejsze, ale z drugiej strony precyzja zaznaczania dokładnie tego, co chcemy jest dużo większa niż na niejednym dotykowym ekranie nawet we współczesnych czytnikach.
Możliwości modyfikacji wyglądu tekstu nie ma zbyt dużo. Ale co najważniejsze, nawet w najnowszych modelach Kindle wcale ich nie ma ich wiele więcej! Twórcy oprogramowania Kindle uznali najwyraźniej, że jak raz coś wymyślili to tak ma być. Po co na przykład dawać czytelnikowi cztery opcje interlinii, albo i pięć? Trzy to w sam raz. Jeszcze się taki pogubi przy czterech i stwierdzi, że obsługa czytnika jest zbyt skomplikowana? Z jednej strony to dobrze, bo faktycznie nie ma sensu zmieniać czegoś, co się sprawdza i do czego ludzie się przyzwyczaili. O ile świat komputerów byłby bardziej przyjazny, gdyby programiści zamiast wymyślać nowe duperele w postaci kolejnych animacji, skupili się na przyjazności obsługi? Ileż razy kląłem, otrzymując kolejną „rewolucyjną” zmianę dotyczącą organizacji menu startowego MS Windows? Dużo! OK, może więc niech tak już zostanie, jak ktoś wymyślił dekadę temu... Z drugiej strony to jednak źle, bo niektórych możliwości (na przykład minimalizowania marginesów) do dziś w czytnikach Kindle zwyczajnie brakuje. I nie, nie dam się przekonać, że centymetrowe lub większe marginesy są w sam raz i że ma sens tylko ich powiększanie, a pomniejszanie to już nie.
Czytnik nie ma wbudowanego oświetlenia, więc czytać można tak jak zwykłą książkę, znaczy się tylko przy dobrym zewnętrznym oświetleniu. Można zapomnieć o komfortowym czytaniu w miejscach ze słabym światłem.
Sprawność i funkcjonalność czytnika Kindle 3 Keyboard może do dziś budzić uznanie nawet w przypadku przeglądarki WWW (ekran po lewej) czy gier (ekran po prawej)
Kindle 3 Keyboard nie jest już od wielu lat aktualizowany. Może to i lepiej, bo ostatnie aktualizacje oprogramowania czytników Kindle niekoniecznie działają na korzyść użytkownika. Na Kindle 3 Keyboard nie można obecnie kupować e-booków wprost z Amazonu. Akurat za tą funkcjonalnością jakoś nie płaczę, bo z niej nie korzystałem. Wciąż można wgrywać (np. przez kabel lub Send to Kindle) książki z polskich księgarń i spokojnie czytać. A to najważniejsze.
Kindle 3 Keyboard – gdzie kupiłem
Czytnik kupiłem w amerykańskim Amazonie. Wraz z dodatkowymi opłatami kosztował wtedy 209,98 USD. Według ówczesnego kursu było to ok 580 PLN, a według obecnego to ok. 940 PLN. Wybrałem najdroższą opcję (z łączem 3G i wi-fi). Hmmm, nie było to tanie urządzenie, ale nigdy nie żałowałem tego zakupu. Dziś na szczęście możemy kupować czytniki Kindle w polskim oddziale Amazonu, co ułatwia całą procedurę, skoro nie musimy płacić cła i wysokich kosztów przesyłki ze Stanów. Choć z drugiej strony u nas obniżki cen są znacznie rzadsze niż w amerykańskim czy niemieckim sklepie firmowym. Nie ma więc tak różowo, jak by się chciało.
Do dziś pamiętam pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłem po raz pierwszy wyrazisty, kontrastowy ekran, jakiego się nie spodziewałem
Z tego co widzę, oferty sprzedaży Kindle 3 Keyboard wciąż obecne są w serwisach ogłoszeniowych. Jakoś mnie to nie dziwi, że wciąż mogą być na niego chętni. Serdecznie jednak odradzam zakup za pośrednictwem OLX. Zostałem tam kilka razy oszukany przez sprzedających i olx.pl nie widzi w tym żadnego problemu.
Kindle 3 keyboard – okładka
Czytnik używałem przez dłuższy czas w okładce opisanej w Amazonie jako „Acase Genuine Leather Case for Kindle 3 with Multiple Position Stand (White)”. Nawet recenzowałem ją po dwóch miesiącach użytkowania. W tym czasie najpopularniejszym zastępnikiem były chyba okładki marki Bluecosto. Nie mogę ich teraz znaleźć, więc chyba marka umarła.
Okładka Acase z podstawką sprawdziła się w użytkowaniu, dlatego jeśli mogę, podobne wybieram też do innych czytników
Moja okładka się sprawdziła, głównie dlatego, że służyła też jako podstawka. Nie wytrzymała niestety próby czasu. Rozłazi się trochę (głównie łuszczy) i nie wygląda estetycznie, choć wciąż może spełniać swoją funkcję.
Okładka nie wytrzymała próby czasu
Kindle 3 Keyboard – własne modyfikacje
Użytkownicy forum Mobileread opublikowali sporo różnych przepisów na modyfikację oprogramowania czytnika. Nie pomnę już, które z nich zastosowałem. Nie było ich dużo, ale na pewno ustawiłem własny wygaszacz ekranu. Dodałem też wpis do pliku konfiguracyjnego umożliwiający zmniejszenie marginesów (więcej na ten temat można znaleźć także we wpisie na Świecie Czytników), których nie da się zminimalizować z poziomu menu czytnika. I to chyba tyle...
Podczas korzystania z czytnika przydają się skróty klawiaturowe, ponieważ ma on wiele funkcji, które nie są ani oczywiste ani obecne w menu. Ich opis po polsku można znaleźć na Świecie Czytników.
Podsumowanie
Czytniki książek mogą być niezwykle użyteczne i trwałe w czasach, gdy wiele urządzeń mobilnych (smartfony, tablety) traci wsparcie i część funkcjonalności po kilkunastu miesiącach od wyprodukowania. Doświadczenie wynikające z Kindle 3 Keyboard wskazuje, że warto zainwestować nawet w droższe urządzenie, jeśli okaże się ono solidnie wykonane i będzie miało aktualizacje oprogramowania. Czytnik może zapewnić wiele lat przyjemności z bezstresowego czytania. Nie wszyscy producenci i nie wszystkie czytniki przetrwają próbę czasu, ale w przypadku Kindle fakty mówią same za siebie. Choć dziś czytniki są znacznie szybsze, mają zazwyczaj bardziej wyraziste ekrany, wbudowane oświetlenie itp., to Kindle 3 Keyboard jest jednak jednym z moich bardziej udanych zakupów ever.
Kindle 3 Keyboard to jeden z najlepszych moich zakupów ever...