logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Bialoruś
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
text 2018-08-21 09:05
PocketBook przypomina o pochodzeniu czytników (na Białorusi)

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że cena produktu na danym rynku to część polityki firmy. To, ile za niego zapłacić ma nabywca, zależy od wielu cech, m.in. od warunków panujących w otoczeniu (w co wliczyć należy np. działania konkurencji lub ich brak). Rynek czytników książek elektronicznych nie jest tutaj oczywiście wyjątkiem. Jakie są tego efekty w przypadku najpopularniejszych urządzeń?

 

Kindle Paperwhite w japońskim sklepie Sofmap (Tokio, 2013 r.)

 

Przyglądnijmy się (tendencyjnie) kilku przykładom. Czytniki Kindle są najczęściej przeceniane w niemieckim Amazonie. Można to wprost powiązać z faktem, że na niemieckojęzycznym rynku księgarze stworzyli sojusz Tolino, który skutecznie przeciwstawia się monopolizacji rynku e-booków przez Amazon (jak to się stało choćby w Stanach Zjedn. czy Wielkiej Brytanii). Również najdroższy i najnowszy czytnik firmy Kindle Oasis 2 jest w Niemczech (ale już do Polski  nie) oferowany obecnie bardzo tanio w porównaniu do innych oddziałów Amazonu (taniej jest tylko w Stanach). Z kolei na rynku japońskim czytniki Kindle przez długi czas były najtańsze w skali świata, wtedy gdy istniała tam konkurencja w postaci Sony i Kobo. Dziś (po wycofaniu się Sony z rynku e-booków) takiej różnicy już nie ma.

 

Czytniki Kindle i Tolino na półce niemieckiego sklepu sieci MediaMarkt (Berlin, 2018 r.)

 

Z drugiej strony, duże różnice cenowe skłaniają niekiedy takich jak ja (jak być może wiecie, jestem z Galicji więc rozrzutność nie jest moją wrodzoną cechą) do przywożenia sobie tańszych urządzeń z zagranicy. Na przykład ze wspomnianej już Japonii, pochodzi pierwszy w moim domu Kindle Paperwhite. Kupując go, nie wiedziałem nawet, że nie będzie on objęty gwarancją w Europie. Ale nawet gdybym był tego świadomy, to i tak nic by pewnie nie zmieniło. Różnica w cenie, tudzież moje przekonanie o solidności sprzętu były tak duże, że bym się specjalnie nie przejął brakiem gwarancji. Czytnik sprawuje się do tej pory bez zarzutu.

 

Stoisko z czytnikami Kindle w indyjskiej księgarni sieci Crossword (Gurgaon, 2017 r.)

 

Nie piszę tego, żeby udzielać Wam uproszczonych lekcji ekonomii. Nie piszę tego, by zachęcać Was do zakupów poza „swoim” regionem. Każdy sam decyduje o wydawaniu własnych pieniędzy. Dla kogoś jest ważna cena, którą zapłacił w sklepie, dla innego gwarancja, czy wsparcie sprzedawcy lub producenta (o ile na takowe rzeczywiście można liczyć). Piszę o tym, aby zwrócić uwagę, że sprawa się komplikuje, gdy ze skali mikro, przechodzimy do skali makro.

 

Inaczej wygląda sytuacja, jeśli ze wspomnianych różnic korzystają tzw. „przedsiębiorczy allegrowicze” (pamiętajmy, że zjawisko nie dotyczy wyłącznie Allegro!) i sprzedają na dużą skalę, kupione taniej w innym regionie urządzenia. A przy tym świadomie nie informują o tym nabywcy. Co gorsza, zdarza się, że handlarze ukrywają fakt, że np. sprzęt nie będzie objęty gwarancją. Napatrzyłem się na wiele pokrętnych lub wręcz kłamliwych opisów czytników oferowanych w różnych polskich internetowych serwisach sprzedażowych. Robert Drózd opisał tego typu zjawisko, gdy jego skala stałą się wyraźnie zauważalna na naszym rynku („Polak potrafi”, czyli Kindle z Japonii w polskim sklepie i kłopoty z gwarancją).

 

„Uwaga! Kupuj tylko oficjalne urządzenia PocketBook” (źródło: pocketbook.by)

 

Pretekstem do powyższych rozważań stała się informacja skierowana do klientów PocketBooka, zamieszczona na oficjalnej białoruskiej stronie firmy. Wygląda na to, że podobne „problemy” z gwarancją jak niektórzy polscy posiadacze kindelków, mogą teraz mieć także Białorusini. Otóż producent ostrzega białoruskich klientów, aby zwracali uwagę na region pochodzenia kupowanych czytników („Проявляйте внимание при покупке устройств”). W komunikacie podano m.in., że urządzenia pochodzące z innego obszaru nie będą serwisowane na Białorusi w ramach gwarancji. Można z tego wnioskować, że problem importu czytników stał się zauważalny w białoruskim oddziale PocketBooka.

 

 

Strona z oficjalnym komunikatem białoruskiego oddziału PocketBooka (źródło: pocketbook.by)

 

Porównanie cen czytników PocketBook na wybranych rynkach (u oficjalnych dystrybutorów)

 

PocketBook Aqua 2 (PB 641)

PocketBook Touch Lux 4 (PB 627)

PocketBook InkPad 3 (PB 740)

Białoruś (pocketbook.by)

346 BYN

(ok. 640 PLN)

348 BYN

(ok. 645 PLN)

510 BYN

(ok. 945 PLN)

Czechy

(axos.cz)

3 149 CZK

(ok. 530 PLN)

3 199 CZK

(ok. 540 PLN)

5 699 CZK

(ok. 960 PLN)

Polska

(czytio.pl)

480 PLN

 

509 PLN

 

999 PLN

 

RFN (www.pocketbook-readers.de)

129 EUR

(ok. 560 PLN)

119 EUR

(ok. 515 PLN)

229 EUR

(ok. 990 PLN)

Rosja

(pocketbook.ru)

10 999 RUB

(ok. 620 PLN)

9 999 RUB

(ok. 565 PLN)

14 999 RUB

(ok. 845 PLN)

Ukraina

(pocketbook.ua)

3 199 UAH

(ok. 440 PLN)

brak informacji

6 888 UAH

(ok. 940 PLN)

 

Wybrałem do porównania trzy modele czytników marki PocketBook (najtańszy z obsługą wypożyczalni Legimi – Aqua 2, najnowszy - Touch Lux 4 oraz najdroższy - InkPad 3) i sprawdziłem ich ceny u jednego z oficjalnych dystrybutorów w ościennych krajach. Okazuje się, że ceny na rynku białoruskim należą do najwyższych w Europie. Może to być jedną z przyczyn napływu sprzętu z innych regionów oraz sugerować jednocześnie bardzo mocną pozycję firmy na tamtejszym rynku. Za to w naszym kraju czytniki marki PocketBook (poza InkPadem 3) mają, jak się okazuje, bardzo konkurencyjne ceny! Porada konsumencka na dziś brzmi: kupując czytnik na Białorusi, trzeba sprawdzić, czy jest z lokalnej dystrybucji... Jeśli jednak mieszkacie w Polsce, PocketBooka warto kupić u nas, na miejscu.

 

Like Reblog Comment
quote 2017-03-10 13:53
Wszyscy się go czepiają, a on taki porządny, taki dobry.
Like Reblog Comment
review 2017-03-10 13:50
Łukaszenko. Dyktator w kołchozie Białoruś - Michał Kacewicz

O Łukaszence słyszał każdy. Jednak chyba nie każdy zna jego historię. Historię jego życia. Jeśli ktoś jest jej ciekaw, może przeczytać książkę "Łukaszenko. Dyktator w Kołchozie Białoruś."

 

Lektura ta jest króciutka. Czyta się ją szybko. Napisana jest językiem prostym. Nie jest też suchą biografią dyktatora Białorusi. Niezwykle plastyczny sposób opowiada o człowieku, który miał wielkie marzenia, plany. Mówi o tym jak też człowiek doszedł do władzy. 

 

Sasza Łukaszenko, który wychował się w biednej wsi, nie miał praktycznie niczego, doszedł do władzy. Powoli, po schodkach. Potrafił mówić tak, by go słuchali, potrafił manipulować, potrafił stworzyć dyktaturę.

 

Książka nie jest tylko opowieścią o Łukaszence. Przedstawia również obraz Białorusi. Niezwykle smutny obraz państwa, w którym jakby czas się zatrzymał. A może nawet i cofnął.

 

Książka jest krótka. Być może za krótka. Dowiadujemy się z niej gdzie się Łukaszenko uczył, gdzie zaczął pracować, jak dochodził do władzy. Jednak jakby coś w niej brakowało. Nie było opisów rodziców Łukaszenki, opisu jego żony. Ciekawi mnie obraz jego rodziny. Brakowało mi również opisów Łukaszenki jako człowieka. Owszem, dowiedziałam się, że bywał wybuchowy, gwałtowny. Jednak coś musiał mieć w sobie. Mogłaby też być więcej opisów na temat jego przeciwników, ale i osób, którzy mu pomogli.

 

Cóż, uważam, iż choć książka jest dobra i ma duży potencjał, to jednak mogła być bardziej rozbudowana. Wówczas byłaby ciekawsza. Trochę jakby autor potraktował temat po macoszemu, jakby go jakiś terminy goniły, jakby nie miał czasu. 

 

Ciekawym rozdziałem był ten o terenach skażonych po katastrofie w Czarnobylu. Nie pomyślałabym sobie, iż można chcieć sprowadzić ludzi na teren, który nadal promieniuje. Teren, który wciąż jest szkodliwy. A Łukaszenko jakby żył w swoim świecie i nie patrzył na bezpieczeństwo ludzi.

 

Wiele w książce jest ciekawym rozdziałów. Rozdziałów o upadającym kraju, w którym jeden człowiek zrujnował wszystko. Tylko, czy rzeczywiście jeden człowiek? Wszak gdyby nie inni mu podobni? Gdyby...

 

Bardzo ciekawe są historie ludzi, którzy doszli do władzy. Ciekawe są historie dyktatorów. Ludzie zastanawiają się wtedy jak taka osoba doszła do władzy. Dlaczego doszła do władzy? 

 

Jak widać na przykładzie Łukaszenki - czasem człowiek potrafi się maskować, wydawać się kimś innym niż jest w rzeczywistości. Czasem władza zmienia człowieka. 

 

Szkoda, że nie było dużo o dzieciństwie Łukaszenki. Wydaje mi się, że mogły być tam historie ciekawe. Szkoda, że nie było więcej o jego przyjaciołach. Jeśli Łukaszenko potrafił zdobywać uczucia pań, to ten temat też można było rozwinąć. I o jego osiągnięciach: pozytywnych i negatywnych.

 

Jednak fakt faktem: książkę się dobrze czytało. Potrafiła zainteresować, wzbudzić ciekawość. Przez nią zainteresowałam się tym tematem. Zaczęłam czytać o tym człowieku to, co znalazłam w sieci.

 

Książeczkę tą polecam. Można się z niej co nieco dowiedzieć na temat Białorusi i jej dyktatora. Później zaś poszukać więcej informacji na własną rękę. 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-01-10 08:23
Kuchenne rewolucje, czyli „Czasy secondhand” Swietłany Aleksijewicz
Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka - Jerzy Czech,Swietłana Aleksijewicz

W Rosji oraz państwach powstałych na ruinie byłych republik radzieckich wszystkie rewolucje zaczynały się (i kończyły?) w kuchni. Co najbardziej rozczarowuje ludzi radzieckich w wolności? Skąd bierze się tak ogromne poparcie dla Putina, Łukaszenki i innych przywódców odwołujących się wprost do tradycji imperialnej i retoryki zimnej wojny? 

 

Swietłana Aleksijewicz opowaida o tym w reportażach zebranych w tomie Czasy secondhand. Sprawdźcie sami.

 

Recenzja Czasów secondhand

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2014-05-29 12:28
Książka, która zmieni Twoje myślenie o Białorusi

W połowie maja pojawiła się na rynku książka, nad którą sprawuje patronat. Nazywa się "Białoruś dla początkujących", a jej autorem jest Igor Sokołowski.

 

Powiem szczerze, jestem dumny, że patronuje tak ciekawej książce.Dlaczego o tym za kilka dni, w przyszłym tygodniu- wtedy na moim nowym blogu pojawi się jej recenzja.

 

 

 

 

Krótkie info ze strony książki:

 

Co wiemy dziś na temat Białorusi? Może tyle, że nieprzerwanie od kilkunastu lat rządzi nią twardą ręką Alaksandr Łukaszenka. 
A przecież to właśnie tam urodzili się: Eliza Orzeszkowa, Tadeusz Kościuszko, Maria Rodziewiczówna, Andrzej Bobola  oraz Ryszard Kapuściński. Grodno na Białorusi, podobnie jak Wilno na Litwie czy Lwów na Ukrainie, zawsze było uważane za ośrodek polskości na Kresach. 
Białoruś dla początkujących to zbiór reportaży, który pokazuje prawdziwy obraz sąsiada Polski. Kolorowy, pełen kontrastów, dziwny, ale jednocześnie swojski. Białoruś dla początkujących nie jest przewodnikiem, ale mamy nadzieję, że po przeczytaniu tej książki Czytelnik zapragnie lepiej poznać ten kraj.

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?