logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Grzegorz-Kwiatkowski
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
text 2014-02-08 20:49
Szymborska vs. "Dynia"

 

Ledwie ucichły echa przyznanej po raz pierwszy Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (w której zwycięstwo odnieśli ex aequo Krystyna Dąbrowska oraz Łukasz Jarosz), a Fundacja imienia naszej noblistki zaczęła już myśleć o kolejnej edycji. Wczoraj na stronie nagrodaszymborskiej.pl opublikowana została lista pozycji zgłoszonych przez wydawców do tegorocznej odsłony konkursu. Kogo na niej znajdziemy?

Zacznijmy od tomików, które miałam okazję już przeczytać. Niesamowicie cieszę się, że pojawił się na niej Grzegorz Kwiatkowski ze swoim nieco przewrotnie zatytułowanym zbiorem Radości oraz poeci, których debiutanckie książki zostały wydane sumptem łódzkiego Domu Literatury – Rafał Krause (Pamiętnik z powstania) oraz Szymon Domagała Jakuć (Hotel Jahwe). Żeby nie było, że tylko młodzi tworzą poezję w naszym kraju, na liście znalazł się również pan Leszek Aleksander Moczulski reprezentowany przez Kartki na wodzie.

Wśród zgłoszonych pojawił się również Marcin Świetlicki z wyjątkowo dobrze przyjętym tomikiem Jeden (recenzja wkrótce), Jacek Dehnel i jego Języki obce (następny w kolejce do czytania) oraz Daniel Artur Liskowacki, którego Elegijki ukazały się wraz z 132 numerem Toposu. Wśród znanych nazwisk pojawia się również pani Julia Hartwig  (Zapisane), Ewa Lipska (Droga Pani Schubert) oraz nominowany do nagrody w ubiegłym roku Krzysztof Karasek (Słoneczna balia dzieciństwa). Jest i Kamil Sipowicz, który oprócz pisania o swojej partnerce życiowej (a od niedawna żonie) lub o zbawiennym wpływie marihuany, w wolnych chwilach zajmuje się również uprawianiem poezji.


Deklarowany 'międzynarodowy' charakter nagrody w dalszym ciągu prezentuje się mało okazałe, wśród 168 zgłoszonych pojawia się zaledwie garstka pisarzy zagranicznych. Nie wiem, gdzie leży przyczyna tego stanu rzeczy, być może polscy wydawcy wolą stawiać na krajowe produkty. Z drugiej jednak strony, chyba nie mają innego wyboru, ponieważ, za wyjątkiem klasyków, raczej niewiele wydaje się u nas obcych książek poetyckich. Nie oszukujmy się - nie jest to w końcu 'chodliwy' towar i popyt na niego jest praktycznie znikomy.

Pełną listę można znaleźć na stronie Nagrody. Na nominacje przyjdzie poczekać nam do maja, natomiast nazwisko laureata poznamy w październiku.


***
Skoro mówimy już o poezji - jakiś czas temu wspominałam o nieco 'samozwańczej' Nagrodzie Literackiej Dynia, której ideą jest nagradzanie najgorszych książek poetyckich nominowanych do innych, nieco bardziej prestiżowych nagród literackich. W wyniku głosowania internautów zwyciężyła Krystyna Dąbrowska i jej Białe Krzesła. Wybór może wydawać się kontrowersyjny, zważywszy, ze oprócz Nagrody Szymborskiej poetka ta została w minionym roku nagrodzona przez Fundację Kościelskich. Jakim cudem tak dobrze przyjęty przez krytykę zbiór zasłużył sobie na ten mało zacny tytuł? Opcje są dwie: albo tomik jest faktycznie kiepski, albo wśród głosujących znalazły się osoby zwyczajnie zazdroszczące autorce sukcesu. No cóż, nie mnie osądzać w tej sprawie (w dalszym ciągu nie miałam okazji przeczytać owego tomiku), jednak wydaje mi się, że jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, prawda leży gdzieś po środku. Zarówno szanowne jury, jak i zwykli ‘czytacze’ poezji mają swoje sympatie i antypatie, które, jak już zdążyliśmy zauważyć na przykładzie Dąbrowskiej i Polkowskiego, najczęściej się zupełnie wykluczają.

 

Kto wie, może w tym roku wreszcie uda się zawrzeć jakiś konsensus pomiędzy tymi dwiema grupami?

Like Reblog Comment
text 2013-11-26 22:00
Po co poezja? - czyli Topos nr 5

 

Pisząc recenzję Made in Poland poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Prasa umiera (tak przynajmniej wieszczą inne media) i ja się niestety również do tego przyczyniam. Posypałam głowę popiołem, przywdziałam wór pokutny i wyruszyłam do Empiku, z którego po chwili wahania i odwiecznego dylematu 'co tu wybrać', wyszłam dzierżąc w dłoni najnowszy numer "Toposu".

 


"Topos" to dwumiesięcznik literacki, koncentrujący się głównie na poezji. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tym magazynem, więc z ciekawością zabrałam się za pobierany przegląd zawartości owego egzemplarza. Ku mojej ogromnej radości, trafiłam na tzw. ‘numer programowy’, który poświęcony został roli, jaką pełni poezja we współczesnej Polsce. Osoby związane z Toposem został poproszone o wzięcie udziału w ankiecie o wymownym tytule "Po co poezja?". Zostały zawarte w niej pytania, które wielokrotnie pojawiały się w mojej głowie i myślę, że większość osób w jakimś stopniu interesujących się poezją również niejednokrotnie próbowała znaleźć na nie odpowiedzi. Poeci i krytycy, Zbigniew Chojnowski, Przemysław Dakowicz, Tadeusz Dąbrowski, Wojciech Gawłowski, Adrian Gleń, Jarosław Jakubowski, Feliks Netz oraz Krzysztof Dybciak, dzielą się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi współczesnej poezji - jakie zaszły w niej zmiany i jaką rolę odgrywa obecnie w społeczeństwie. Pada wiele ciekawych tez, trafnych spostrzeżeń, panowie obalają również kilka mitów. Jest intrygująco i barwnie, ponieważ, jak to na osoby związane z poezją przystało, wypada pochwalić się swoim warsztatem (ach te metafory! ach te wyszukane słowa, których nikt już nie używa!).

 

Swoją drogą, to w świecie poezji musi dziać się coś złego, skoro osoby związane z poezją w czasopiśmie przeznaczonym dla ludzi czytających poezję, zastanawiają się nad istotą poezji. Czyżby 'środowisko' utknęło w martwym punkcie i musi od nowa przemyśleć pewne kluczowe kwestie? Wydaje się to całkiem prawdopodobne, zwłaszcza, że (jeśli wierzyć architektom) powoli żegnamy się z erą postmodernizmu. Idzie nowe, trzeba napisać manifesty.


Co jeszcze znajdziemy w "Toposie"? Kilka innych tekstów traktujących o poezji, wiersze, wywiad ze wspomnianym już Przemysławem Dakowiczem na temat jego książki „Teoria wiersza polskiego” (która zapowiada się całkiem ciekawie) oraz dużą liczbę recenzji m.in. pojawia się jak najbardziej pozytywna ocena Radości Grzegorza Kwiatkowskiego autorstwa Marka Czuku (mój skromny wywód do przeczytania tutaj).  Na łamach dwumiesięcznika przeczytamy również relację z tegorocznej edycji Nagrody Poetyckiej "Orfeusz", gdzie na szczególną uwagę zasługuje laudacja na temat zwycięskiego tomiku Głosy Jana Polkowskiego oraz nominowanej Pełnej krwi Łukasza Jarosza. Gwoli przypomnienia: kilka miesięcy później przy wręczeniu Nagrody Wisławy Szymborskiej role się odwróciły i tym razem to Jarosz triumfował (zwłaszcza, że Nagroda Szymborskiej to 200 tyś złotych, a Orfeusz 20 tyś). Ach ten chichot losu.

 

A skoro już jesteśmy przy nagrodach - pojawia się również tekst o debiutantach, w którym znajduje się wzmianka o Kacprze Płuście (nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia za Ze skraju i ze światła) oraz Urszuli Kulbackiej (nominacja do tegorocznej NIKE za rdzennych mieszkańców). Żałuję, że w czasie poprzedzającym rozdanie obu tych nagród nie udało mi się dotrzeć do żadnego z tych tomików. Szkoda, bo w opisie prezentują się intrygująco, nawet odrobinę kontrowersyjne - o Płuście mówi się, że ma „hipisowskie inklinacje” (cokolwiek to znaczy), natomiast Kulbacką poleca sam Jerzy Jarniewicz. Poza tym wystarczy przypomnieć okładkę jej debiutanckiego tomiku:

 



Warto dodać, że do dwumiesięcznika zostały dodane dwa tomiki: „Elegijki” Artura Daniela Liskowackiego oraz „Kartki na wodzie” Leszka Aleksandra Moczulskiego.


Więcej informacji na temat „Toposu” i związanego z nim środowiska można znaleźć na blogu Topoi.

Like Reblog Comment
review 2013-10-07 15:22
Powinni się nie urodzić

Grzegorz Kwiatkowski

Off-Press, 2011

 

 

Słowo o trylogii.

Powinni się nie urodzić to tak naprawdę zbiór trzech tomików: „Przeprawy”, „Eine Kleine Todesmusik” oraz „Osłabić”. Całość została wydana w wersji dwujęzycznej (polsko-angielskiej) w ramach projektu mającego na celu przybliżenie twórczości polskich poetów czytelnikom zagranicznym. Czy poezja Kwiatkowskiego jest godnym reprezentantem naszego polskiego podwórka pełnego niespełnionych, aczkolwiek wyjątkowo ambitnych poetów?

 

migawki z BBC News
nosimy tweedowe marynarki
słuchamy jazzu
rozmawiamy o Miłoszu
który zmarł kilka miesięcy temu


surrealiści pisząc
o różowych fantasmagoriach
w malignie tworząc kaligramy
mieli jeszcze w oczach
gaz bojowy z pól Verdun
a my co najwyżej
migawki z BBC News
i filmy ze wspomnieniami
podstarzałych i wzruszonych
więźniów obozu Dachau

("Przeprawy")

 

Czytając ponownie ten bogaty zbiór utworów, starałam się niektóre z nich opisać przymiotnikami, oddającymi emocje towarzyszące mi w trakcie lektury. Statystycznie najczęściej pojawiały się słowa ‘smutne’ oraz ‘straszne’ i myślę, że to właśnie one najlepiej charakteryzują twórczość Kwiatkowskiego. Wystarczy zresztą spojrzeć na okładkę (barwa dominująca – czerń), spojrzeć na tytuły zarówno kolejnych części, jak i całości (mało optymistyczny wydźwięk) – już te drobne, aczkolwiek niezwykle ważne akcenty, wskazują na to, że nie znajdziemy na kartach tej pozycji nic wesołego, ani tym bardziej śmiesznego. Autor zabiera nas w obszary, w których nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć, ani o których nie chcielibyśmy słyszeć. Śmierć, wojna, holocaust stanowią trzon tego zbioru. Świat opisywany przez Kwiatkowskiego jest po brzegi wypełniony pesymizmem. Nie ma tutaj historii z happy endem, większość z nich kończy się raczej tragicznie. Zamiast cukierkowej gloryfikacji miłości, dostajemy gorzką prawdę na temat ludzkiej mentalności.

 

autor II
kiedy żyłem w lesie malowałem lasy


kiedy żyłem nad brzegiem angielskich jezior
malowałem słońca chowające się
w jeziorach Little Tarn i Windermere

 

teraz żyję między wami
i jedyne co udaje mi się malować to śmierć

 

tak jest w istocie:
waszą istotą jest przede wszystkim umieranie
nieustające spalanie
nawet po rozpadzie ciała
bezlitosne
poniżające


tak jest w istocie:
waszą istotą jest przede wszystkim śmierć

("Osłabić")

 

Autor czasami próbuje prowokować, jednak w porównaniu z innymi poetami (ot chociażby z Jakuciem, którego miałam okazję ostatnio czytać) jego zaczepki są niezwykle subtelne. Kwiatkowski przede wszystkim opowiada historie, nie moralizuje na siłę, nie wzywa do zrywu. Nie podchodzi do opisywanych przez siebie tematów z patosem, prędzej można wyczuć w nich lekką ironię, czy naiwność. Z niektórych wierszy atakują nas obrazy makabryczne, czasami lekko odpychające. Ich natężenie zwiększa się z tomiku na tomik, im dalej, tym atmosfera staje się coraz bardziej gęsta i ponura, ciężka do zniesienia, lecz wciąż intrygująca i zachęcająca do dalszej lektury.

 

lekcja estetyki w dziecięcym pokoju
moje dziecko płonie
powinnam je zgasić
ale jest takie piękne
gdy płonie

("Przeprawy")

 

Chociaż cała trylogia utrzymana jest w tym samym ciężkim (i przykrym) nastroju, to jednak Kwiatkowski zadbał o to, żeby czytelnik się nie nudził. W zebranych tu wierszach nie uświadczymy zbyt wielu eksperymentów w sferze językowej, czy zabaw z formą (szkoda), jednak autor zastosował jeden trick, który uatrakcyjnia lekturę. I tak zamiast atakować czytelnika swoim osobistym 'ja' lirycznym, przeważnie oddaje on głos bohaterom swoich utworów. Czasami znamy ich z imienia i nazwiska, znamy ich daty urodzenia i śmierci. To właśnie te postaci w głównej mierze opowiadają swoje historie, stąd też brak patosu, czy moralizacji. Oprócz tych nieco bardziej anonimowych bohaterów, tu i ówdzie pojawiają się odniesienia do postaci powszechnie znanych, jak chociażby do tych z kart Starego Testamentu, Schopenhauera, czy dość ciekawa i odważna aluzja do Herbertowskiego Pana Cogito:

 

pan Cogito i litera Pisma
jest wojna i do pana Cogito przychodzą Niemcy
i pytają go czy ukrywa w piwnicy Żydów
a pan Cogito ponieważ ceni prawdę
a jego orężem nigdy nie jest kłamstwo
mówi:
w mojej piwnicy przechowuję piętnastu Żydów
w tym sześcioro dzieci dwóch mężczyzn
i siedem kobiet

 

ze ściany spada płat tynku
na korytarzu przepala się żarówka

 

a czarny kot
miłośnie zawodzi
i ociera się o nogawkę

 

pan Cogito schodzi do piwnicy
po nową żarówkę
a następnie wkręca ją
i zapala światło

 

i stoi w oknie
i widzi jak Niemcy
wyprowadzają żydowską rodzinę

 

a potem otwiera Pismo Święte
i zakreśla ołówkiem:
a mowa wasza
niech będzie prosta
tak tak
nie nie

("Eine Kleine Todesmusik")

 

Czy poezja pana Kwiatkowskiego może godnie reprezentować świat młodej poezji polskiej? No cóż, większość wierszy wchodzących w skład tego zbioru plasuje się na naprawdę dobrym poziomie, więc jeśli o to chodzi, to nie mamy najmniejszego powodu do wstydu. Poza tym autor oscyluje wokół tematyki uniwersalnej, która powinna być bez problemu zrozumiana przez każdego czytelnika, bez względu na jego pochodzenie. Pisze on w sposób niebanalny, jednak nie otacza swojej poezji murem, który uniemożliwiałby zrozumienie jego pisania. Jedyne, co może stać na przeszkodzie w lekturze utworów Kwiatkowskiego, to ich dość specyficzna tematyka. Mimo wszystko warto zapoznać się z jego twórczością i dobrze się stało, że te trzy części ukazały się pod postacią jednego wydawnictwa. W ten sposób wiersze uzupełniają się i stanowią jednolitą całość. Tylko ostrzegam – połknięcie wszystkich trzech tomików na raz, może wprowadzić was w stan lekkiego przygnębienia.

 

W dalszym ciągu zachęcam was do czytania poezji a na koniec, w ramach małej rozgrzewki, zostawiam was z następującym pytaniem.

 

narcyzm
Spinoza twierdził że nasza miłość do Boga
jest częścią nieskończonej miłości Boga do samego siebie
czy zatem nasza niewiara w Boga jest częścią
nieskończonej niewiary Boga w samego siebie?

("Przeprawy")

Like Reblog Comment
text 2013-09-21 21:47
O ebookach i poezji

Czas na pierwszą książkę w formacie elektronicznym na tym blogu. I to od razu trzy. A co!

 

 

Przygoda z poezją.

Część druga: Grzegorz Kwiatkowski. Trylogia „Powinni się nie urodzić”.

 

Powiem jedno – nie lubię czytać ebooków. Nie chodzi o to, że jestem technofobem, bo do tego mi zdecydowanie daleko. Kocham elektronikę i nie wyobrażam sobie bez niej życia(niestety), jednak książka to książka. Żaden plik nie zastąpi pięknie pachnącego egzemplarza, który mogę sobie postawić na prawdziwej, a nie wirtualnej półce. I tak w dalszym ciągu otaczam się ciężkimi i nieporęcznymi tomami, a wersje elektroniczne czytam tylko wtedy, kiedy naprawdę nie mam innego wyjścia.

 

W przypadku trylogii Grzegorza Kwiatkowskiego tak właśnie było. Co gorsze, przyszło mi w tak bezduszny sposób zmierzyć się z poezją. Pierwsza myśl - w sumie czemu nie? Skoro ostatnio stwierdziłam, że współczesna forma poetycka idealnie komponuje się z kawą serwowaną w McDonald's, to czemu w czytniku miałoby jej być nie do twarzy?

 

Nie doceniłam jednak twórczości pana Kwiatkowskiego. Przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie. I to podwójne! Mianowicie oprócz ciekawej treści tych trzech tomików („Przeprawa”, „Eine kleine todesmusic” oraz „Osłabić”), odkryłam jedną zaletę ebooków. Można je czytać w środku nocy, w zupełnych ciemnościach, bez korzystania z żadnych śmiesznych latareczek (tak między nami - naprawdę ktoś czyta w ten sposób?). A tak się akurat złożyło, że lektura wierszy wchodzących w skład tej trylogii w ten sposób stała się jeszcze bardziej atrakcyjna.

 

Pierwsze czytanie (a raczej przejrzenie) już za mną. Czas na drugie, dokładniejsze. Jednak jedno już wiem na pewno: odzyskuję wiarę w polską poezję współczesną. Może nie widzę w niej następców Miłosza i Herberta, jednak widzę maleńki płomyczek nadziei, że są jeszcze osoby, które potrafią pisać ciekawie i z sensem.

 

A tak na marginesie: ebooki są zdecydowanie mniej fotogeniczne, niż ich papierowi poprzednicy.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?