logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Jacek-Dehnel
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-08-09 19:29
Dlaczego w pobożnych historiach jest tyle przemocy, czyli „Matka Makryna” Jacka Dehnela
Matka Makryna - Jacek Dehnel

 

W matce Makrynie widzę usymbolizowaną Polskę – to słowa Adama Mickiewicza zacytowane na wewnętrznej stronie okładki ostatniej (nie licząc napisanej wraz z Piotrem Tarczyńskim pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa Tajemnicy domu Helclów) powieści Jacka Dehnela. Mickiewicz widział w Makrynie świętą. Klękał przed nią Norwid, Słowacki unieśmiertelnił ją w tekstach mistycznych, z których później czerpał Wyspiański pisząc Legion. Siedem lat prześladowań matki Makryny i innych sióstr bazylianek, okrutnie katowanych, głodzonych i podtapianych przez Moskali, opowiedzianych przez mniszkę w Rzymie i spisanych pod postacią kilku tekstów hagiograficznych, miało być żywym dowodem na świętość Polski i sprawy polskiej. To tak, jakby trzecie Dziady, cały Słowacki po Kordianie i reszta polskiej romantycznej martyrologii znalazły ucieleśnienie w jednej osobie, błogosławionej a prostej (Krasiński). Wszystko układało się świetnie. Tyle, że opowieść Makryny była w całości kłamstwem.

 

Dehnel rekonstruuje pełną historię Matki Makryny, zderzając oficjalną wersję hagiograficzną, czyli opowieść o męczeństwie polskich zakonnic, z prawdziwą narracją snutą przez bohaterkę. Z niej dowiadujemy się, że rany fałszywej mniszki były jak najbardziej prawdziwe, tyle że zadał je mąż-pijak z sadystycznymi skłonnościami. Jak mówi Makryna w przedśmiertnej spowiedzi, dużo nie musiała zmyślać, zmieniła tylko bohaterów narracji i okoliczności: i każdy kawalątek bólu, który opowiedziałam, cierpienie każdej z tych siostrzyczek to cierpienie moje, do szpiku kości odczute: i Rypińska Joanna, co od rózek skonała, to ja, i Tarnowska Klotylda, zgruchotana murem, to ja, i utopiona Wojewódzka Joachima (…)

 

Pisarza najbardziej interesuje zatem psychologiczne podłoże kłamstwa Makryny – dlaczego fałszywa mniszka wymyśliła historię o prześladowaniach? Żeby sobie coś zrekompensować? Żeby odmienić swój los? A może naprawdę w matce Makrynie było coś schizofrenicznego, jakieś tragiczne rozdwojenie, może bohaterka choć częściowo uwierzyła w swoje kłamstwo?

 

A przy okazji historii o męczeństwie matki Makryny autor zadaje jeszcze inne pytanie – dlaczego w historiach o prawdziwych bądź rzekomych świętych jest tak dużo przemocy? Co sprawia, że drukowane masowo w XIX wieku hagiograficzne teksty o matce Makrynie, pełne bardzo brutalnych, nierzadko odrażających scen przemocy, cieszyły się tak dużą popularnością i były uznawane za budujące, pożyteczne przy krzewieniu patriotyzmu? A może by ten problem poszerzyć i zadać kolejne pytanie – dlaczego w świętych historiach jest zawsze tyle scen okrucieństwa, odcinanych głów, wyłupiania oczu i odzierania ze skóry żywcem?

 

Makryna mówi, że to po prostu działa. Że im więcej krwi i mięsa odstającego od kości w historii, tym więcej łez słuchaczy, a nierzadko nawet hojna ofiara na zbożny cel. I większa wiarygodność – kto ośmieli się podważyć słowa osoby, która tak wiele cierpień zniosła? Makrynie uwierzyli niemal wszyscy – Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid, ks. Czartoryski. Papież nie uwierzył. Pewnie miał więcej doświadczeń z fałszywymi świętymi. Polscy wieszczowie oczekiwali cudu, tym łatwiej było im poświadczyć prawdziwość mistycznej świętości matki Makryny.

 

Dehnel pisze o wyrachowaniu Makryny Mieczysławskiej, która stopniowo doprowadza swoją narrację do perfekcji – nawet w nocy powtarza sobie nazwiska wymyślonych przez siebie ofiar rosyjskich prześladowań, żeby nie zapomnieć, żeby się nie pomylić. Jak się okazuje, to nie zawsze zdawało egzamin. Błędów i nieścisłości w XIX-wiecznych źródłach jest sporo, dlatego też historia Makryny została ostatecznie zdemaskowana przez historyków już w latach 20. ubiegłego wieku. Co zresztą wcale nie przeszkadzało kolejnym wydawcom w dalszym kolportowaniu hagiograficznej wersji cierpień fałszywej świętej.

 

Widać Polacy lubią sceny przemocy, a w świętej historii jakoś to uchodzi. Lubią też stawiać świętym pomniki. Coraz więcej i więcej. W końcu budujących historii nigdy nie za wiele.

 

 

 

www.facebook.com/literaturasaute

 

Like Reblog Comment
review 2014-09-19 10:37
Pięciu autorów, pięć opowiadań...
2012 - Rafał Kosik,Zygmunt Miłoszewski,Beata Pawlikowska,Małgorzata Kalicińska,Jacek Dehnel

Zacząłem od końca - opowiadanie Pawlikowskiej: beznadziejnie długie (50 stron!), beznadziejnie głupie, źle skonstruowane, nudne i mało śmieszne mimo wysiłków autorki, głębia myśli charakterystyczna dla prezentowanej przez autorkę filozofii (czytaj: głębi brak, za to płytkości 'skolko ugodno'). Pomieszanie z poplątaniem, ani ładu, ani składu, ani stylu. Kolumb, Hitler, "wąż do mnie podszedł", Sherlock Holmes i Einstein. A jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze na końcu napisano cdn...

Dehnel - opowiadanie krótkie, dowcipne, ładnie zbudowane, przyjemnie spuentowane. Zna się ten pan na krótkiej formie. Nasi tytani - śpiący rycerze spod Giewontu - spać mogą spokojnie:)

Kalicińska zaprezentowała klasyczną współczesną obyczajówkę. Historia kompromisów, wzlotów i upadków z wieloma odniesieniami do współczesnego światka polskiej polityki i rozrywki - kto chce niech rozszyfrowuje:) Historia o ludziach, ni to dobrych ni złych i o ironii losu. Zakończenie mnie rozczarowało, równie usilnym co bezsensownym, nawiązaniem do magicznej liczby 2012.

Kosik przedstawił porządne dystopijne SF. Świat zamknięty w upiornej destrukcyjnej pętli czasu. Warszawa jako futurystyczne blokowisko pełne umierających starców. Świat niczym wąż połykający własny ogon. Wielki PLUS za ten utwór.

Miłoszewski z nostalgią patrząc na Warszawę. Opowiadanie nienudne z tajemniczą intrygą w tle i rozwiązaniem w 2012. Przyczyną zamętu jest oczywiście kobieta, a WeZetka jest największym przysmakiem świata.

Pięciu autorów, pięć opowiadań - całość średniawa co najwyżej, choć Kosik zasługuje na więcej.

 

A--

Like Reblog Comment
text 2014-07-23 17:34
MSA 2014 - dzień dziewiętnasty

 

 

Jacek Dehnel

 

Poeta, prozaik, tłumacz; zajmuje się również malarstwem i rysunkiem. Wydał siedem tomów wierszy: Żywoty równoległe (2004), Wyprawa na południe (2005), Wiersze (2006), Brzytwa okamgnienia (2007), Ekran kontrolny (2009), Rubryki strat i zysków (2011), Języki obce (2013), dwa zbiory opowiadań: Kolekcja (1999) i Rynek w Smyrnie (2007), powieści Lala (2006) i Saturn (2011), cykl minipowieści Balzakiana (2008), zbiór felietonów o książkach Młodszy księgowy (2013) dwa zbiory próz: o fotografiach, Fotoplastikon (2009), oraz o mapach, Kosmografia (2012), a także tom przekładów Ph. Larkina Zebrane (2008), Karlisa Verdinsa Niosłem ci kanapeczkę (2009), Francisa Scotta Fitzgeralda Wielki Gatsby (2013) i Edmunda White'a Hotel de Dream (2012, wspólnie z Piotrem Tarczyńskim) oraz anglojęzyczną antologię Six Polish Poets (2009). Tłumacz wierszy m.in. W. H. Audena, G. Szirtesa, O. Mandelsztama oraz teksty tang A. Piazzolli. Publikował w wielu pismach literackich. Laureat wielu nagród i wyróżnień w konkursach literackich, m.in. Nagrody Fundacji im. Kościelskich (2005) i Paszportu Polityki (2006), trzykrotnie nominowany do nagrody Nike. Przez cztery lata felietonista portalu Wirtualna Polska (dział Książki), od dwóch lat – Polityki (dział Kawiarnia literacka). 

 

Patrz też:

Języki obce

Saturn

 

 

Jo Clifford

 

Jo (wcześniej John) Clifford jest nagradzaną dramatopisarką, tłumaczką, poetką, performerką, dziennikarką oraz profesorką teatrologii na Uniwersytecie Queen Margaret. Jo żyje w Edynburgu. W latach osiemdziesiątych była jedną z kluczowych postaci związanych z Teatrem Traverse. Jest autorką ponad 70 dzieł reprezentujących rozmaite formy teatralne. Jej teksty były tłumaczone na wiele języków i wystawiane na całym świecie. Sztuki jej autorstwa to między innymi Tree of Knowledge (Teatr Traverse) czy Sex, Chips and the Holy Ghost (Oran Mor) napisane na zamówienie stacji telewizyjnej Channel 4 i Alpha Fund. Jej adaptacja Wielkich nadziei Karola Dickensa w teatrze Beckman Unicorn gości aktualnie w różnych teatrach w Wielkiej Brytanii. Jo pracuje także dla Teatru Narodowego Szkocji.

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w środę (23.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

 

Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

Like Reblog Comment
review 2014-07-22 00:00
Balzakiana
Balzakiana - Jacek Dehnel Jacek Dehnel we wszystkich czterech opowiadaniach składających się na "Balzakiana" prezentuje sylwetki osób, którym przyszło ścierać się w życiu (niestety - najczęściej bez powodzenia) z ciasnym, mieszczańskim światopoglądem, kołtunerią rodem z PRL-u, cwaniactwem i wyrachowaniem prezentowanym najczęściej przez nowobogackich kapitalistów. Polska "wielkomiejskość" pokazuje tu swoje zaściankowe oblicze, w nowych kapitalistycznych realiach pieniądz wypiera wartości takie jak rodzina, wykształcenie, ogłada i obycie. Wszystko, co wartościowe, jest reliktem epok bezpowrotnie minionych (nostalgia za przeszłością u tak młodego autora to dosyć niezwykła sprawa, ale biorąc pod uwagę atmosferę w jakiej wyrastał - zrozumiała). Podobały mi się te "Balzakiana", rozległe opisy otaczającego nas świata okraszone zostały sporą dozą ironii. Dehnel patrzy na rzeczywistość z dużym dystansem, nie roztkliwia się nad losami swoich bohaterów - zdaje się wiedzieć, że życie pisze inne scenariusze niż hollywoodzcy scenarzyści: na "i żyli długo i szczęśliwie" miejsca tutaj nie ma.
Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2014-07-06 19:12
5 konkursów na 20-lecie

 

Poezja? Nuda. Zbiór wersów złożonych bez ładu i składu, z których i tak nic konkretnego nie wynika. Podobno gdzieś w tych minimalistycznych tekstach skrywa się jakieś drugie dno, jednak kto by się tam go dopatrywał. Szkoda na to czasu.

 

Czas raz na zawsze obalić mit głoszący, że poezja jest zarezerwowana jedynie dla wybranych, że tworzy ona ścianę, przez którą nie sposób się przebić. Jak to zrobić? No cóż, jeśli samo słowo pisane odstrasza potencjalnych czytelników, to może połączyć poezję z innymi dziedzinami sztuki?

 

Na taki pomysł wpadło wrocławskie Biuro Literackie, które już od kilku lat zachęca zdolnych i kreatywnych twórców do wzięcia na warsztat utworów poetyckich i stworzenia na ich podstawie własnego dzieła. Do tej pory wiersze dały inspirację do stworzenia etiud filmowych oraz komiksów. W tym roku do tego repertuaru dołączają trzy nowe opcje: piosenka, scenariusz oraz projekt artystyczny realizowany w przestrzeni miejskiej.

 

Read more
More posts
Your Dashboard view:
Need help?