Problem z odtworzeniem video? Kliknij tutaj.
Polacy, chyba jak żaden inny naród na świecie, wyspecjalizowali się w komponowaniu utworów muzycznych opartych na tekście poetyckim. I nie chodzi tutaj wcale o piosenkę autorską, przypadek w którym muzyk śpiewa teksty, które sam napisał, lecz o adaptację już istniejących tekstów, często będących dziełami najznamienitszych poetów polskich (zdarza się nawet, że i zagranicznych).
Moda na poezję śpiewaną rozpoczęła się w latach ’60 minionego stulecia. Wtedy to czołowe gwiazdy polskiej estrady wyjątkowo chętnie wykonywały piosenki, na których tekst składały się wiersze. I chociaż obecnie ów gatunek muzyczny kojarzy się nam z czymś wysublimowanym i którego grupa docelowa w mniejszym, bądź większym stopniu pokrywa się z tą, która wiersze faktycznie czyta, to wówczas piosenkarze poruszający się w tym nurcie święcili prawdzie triumfy.
Zacznijmy od Marka Grechuty. Artysta ten sam pisał teksty, pisali dla niego poeci (np. Leszek Moczulski), lecz również sięgał po gotowe utwory liryczne. Już na pierwszej płycie, nagranej razem z zespołem Anawa w 1970 roku, pojawiła piosenka z tekstem autorstwa naszego polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza:
Warto odnotować, że tekst otwierającego tę płytę „Wesela”, został wyjęty z dramatu Stanisława Wyspiańskiego o tym samym tytule. Jak widać, nawet z utworu scenicznego można zrobić przebój.
W 1977 roku Grechuta poszedł o krok dalej i nagrał Szaloną lokomotywę, album składający się niemal całkowicie z tekstów Stanisława Ignacego Witkiewicza, będący jednocześnie kolekcją utworów z musicalu o tym samym tytule. Ci, którym wiersze Witkacego nie są obce, powinni wiedzieć, że twórczość tego poety jest raczej trudna w odbiorze i zdecydowanie nie przystaje do świata muzyki popularnej. Nie przeszkodziło to jednak Markowi Grechucie wystąpić z takim repertuarem na Festiwalu w Opolu i wywalczyć tam Grand Prix.
Innym przykładem znakomitego połączenia piosenki z poezją jest twórczość Ewy Demarczyk. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych jej utworów jest „Karuzela z madonnami”, której tekst został oparty na wierszu Mirona Białoszewskiego o tym samym tytule – kolejny przykład na to, że również ta trudniejsza w odbiorze poezja może doskonale poradzić sobie w świecie muzyki popularnej.
W jej dorobku pojawiły się również piosenki zbudowane m.in. na tekstach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (“Na moście w Avignon” oraz „Wiersze wojenne”, które stanowią połączenie fragmentów różnych utworów poety), czy Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej („Pocałunki”). Jednak jej największe przeboje, „Tomaszów” oraz „Grande valse brillante” (orginalnie fragment Kwiatów polskich) zawdzięczamy twórczości Juliana Tuwima.
W dorobku Ewy Demarczyk znalazła się również „Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego”, oparta na fragmencie Kroniki polskiej Galla Anonima. Jak widać nic nie stoi na przeszkodzie, by zaaranżować, a następnie wykonać tekst pochodzący z XII wieku i jeszcze zrobić z niego przebój.
Skoro wspomnieliśmy już postać Juliana Tuwima, nie wypada nie przywołać kolejnej interpretacji jego utworu. Czesław Niemen w 1967 roku na swojej debiutanckiej płycie Dziwny jest ten świat pokusił się o próbę interpretacji wiersza „Wspomnienie”:
Natomiast w 1965 roku na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie Łucja Prus zaprezentowała piosenkę "Nic dwa razy" opartą na tekście poetki, która 31 lat później została laureatką Nagrody Nobla:
O ile dawniej piosenka poetycka święciła triumfy, jej wykonawcy pojawiali się na największych krajowych festiwalach a znaczna cześć tych utworów stała się przebojami, które na stały zapisały się w świadomości Polaków, to jednak dzisiaj jej sytuacja nie wygląda już tak dobrze. Czasami wdaje mi się, że mimo że obecnie więcej osób może pochwalić się wykształceniem wyższym, to te 50 lat temu ludzie byli od nas inteligentniejsi. Być może duży wpływ na tę sytuację mają również media, które zamiast promować wartościową, choć nieco trudniejszą w odbiorze sztukę, idą po najniższej linii oporu karmiąc nas hitami typu „My Słowianie”. Nie znaczy to oczywiście, że piosenka poetycka wymarła. Ależ skąd, nadal istnieją zespoły oraz wykonawcy, którzy bardzo dobrze czują się w tym gatunku.
Jeśli uznamy, że lata ’90 XX wieku to wciąż współczesność (czasami słuchając młodzieży zaczynam w to wątpić), to zdecydowanie największy sukces komercyjny udało się odnieść Grzegorzowi Turnauowi. W 1995 roku za sprawą pokrytego podwójną platyną albumu To tu, to tam udało mu się na chwilę przywrócić do życia ten zepchnięty na dalszy plan gatunek muzyczny. Co prawda tekst do tych najbardziej popularnych piosenek wyszedł spod pióra Michała Zabłockiego, to jednak pojawiają się tutaj również inne kompozycje zbudowane wokół utworów Wisławy Szymborskiej („Atlantyda”), Jana Brzechwy („Marta”), czy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego („Pompa”).
Oczywiście To tu, to tam nie było jedyną płytą, na której Turnau zdecydował się ubrać w muzykę teksty literackie. Warto zauważyć, że oprócz całej gamy poetów polskich, muzyk interpretuje również wiersze e.e.cummingsa (w przekładzie Stanisława Barańczaka) a na ostatniej płycie pojawił się nawet „Sonet LX” Williama Szekspira.
Rok 2011 został ogłoszony rokiem Czesława Miłosza, nic więc dziwnego, że aż dwoje artystów zdecydowało się wówczas nagrać płyty oparte na twórczości noblisty. Aga Zaryan, polska wokalista jazzowa, wydała album A Book of Luminous Things, na którym pojawiło się również kilka kompozycji opartych o wiersze Anny Świrszczyńskiej, Jane Hirshfield i Denise Levertov. Polską wersję albumu (Księga olśnień) promowała kompozycja „To jedno”, nagrana wspólnie z Grzegorzem Turnauem.
Drugim muzykiem, który sięgnął po twórczość Czesława Miłosza był jego imiennik, Czesław Mozil (znany jako Czesław Śpiewa). Co prawda jest to postać kontrowersyjna i niektóre z jego wypowiedzi mogą budzić lekkie zażenowanie, jednak w przeciwieństwie do wielu ‘gwiazdek’ polskiego showbiznesu, jego twórczość wciąż plasuje się na całkiem przyzwoitym poziomie. Album o przewrotnym tytule Czesław śpiewa Miłosza promowała piosenka „Do Laury”.
Wśród młodych, niezależnych twórców również najdziemy zwolenników piosenki poetyckiej. I tak w 2009 roku zespół Pustki wydał płytę która praktycznie w całości (z wyjątkiem jednego utworu) została oparta na tekstach wybitnych polskich poetów, m.in. Juliana Tuwima, Bolesława Leśmiana, Stanisława Wyspiańskiego, czy Władysława Broniewskiego. W przypadku tego ostatniego autora, piosenka „Kalambury” została wykorzystana do promocji emitowanego na antenie TVP2 serialu Czas honoru:
Na zakończenie warto wspomnieć, że wkrótce ukaże się debiutancka płyta Magdy Kumorek Śmiercie, na której to aktorka zaprezentuje swoje interpretacje wybranych wierszy Bolesława Leśmiana ubranych w aranżacje przywodzące na myśl muzykę ludową. Poniższy utwór zapowiada, ze będzie to ciekawy materiał, jednak ludowość Kumorek nijak ma się do 'ludowości' Donatana i artystka prawdopodobnie nie odniesie sukcesu komercyjnego.
Jak widać mimo że stosunkowo niewiele Polaków sięga po poezję, to jednak ta tradycja poetycka jest silnie zakorzeniona w naszej kulturze (chociaż nie tak jak w Rosji, gdzie w imię poezji dochodzi do morderstw). Życzę sobie i wam, żeby pewnego dnia piosenka poetycka ponownie wróciła na salony, tak jak to miało miejsce w zamierzchłych już latach 60.