logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Uhtred
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
text SPOILER ALERT! 2020-01-28 15:23
Sword of Kings (The Saxon Stories #12) - Bernard Cornwell
Sword of Kings - Bernard Cornwell

I love Uhtred. Really. I do. However, he's getting old. He's getting predictable. I'm ready to say goodbye. As much as Cornwell argues that's not the case, I think we are closer to the end than some of us care to admit.

 

Cornwell still writes a battle scene that is second to none. That alone makes Uhtred appointment reading. My biggest problem with the books (especially the last two) is that they have become so formulaic. Uhtred makes a stupid decision. He is backed into a corner and then spends the rest of the book literally fighting his way out. At this point, I would think Uhtred is a little too old to be making such stupid decisions. Maybe he's been hit in the head one too many times so he forgets what hasn't worked in the past. 

 

I was hoping as the series continued on we were going to get more of Uhtred Jr. That doesn't seem to be the case. Uhtred Jr. seems to have been forgotten about. Every once in a while the reader is reminded he exists but we don't get to see him any more. Some of my favorite elements in the previous three (maybe four) novels were Uhtred's interactions with his children. I would really like to see Jr. make a comeback.

 

A final thing that bothered me about this book was the abrupt ending. It's like Cornwell realized he reached the end but he forgot to tie up the loose ends. Suddenly in the last paragraph the readers is given the fate of about six or seven different characters in two sentences. I understand those outcomes were necessary to maintain the historical accuracy going forward. It doesn't mean I have to like the way things were just haphazardly thrown in. A few of those characters deserved better than what they were given. 

 

Read 1/25/2020 - 1/27/2020

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2017-01-11 08:12
Uhtred po raz dziesiąty. Coraz starszy, mocno zmęczony - zupełnie jak czytelnik
The Flame Bearer (Saxon Tales) - Bernard Cornwell

To już dziesiąty tom cyklu wikińskiego, czy też saksońskiego, zależy z której strony patrzeć. Chciałbym powiedzieć, że Bernard Cornwell wciąż dysponuje taką formą, jak w momencie rozpoczęcia historii o Uhtredzie z Bebbanburga, jednak to byłoby kłamstwo. Zapału starczyło mi na długo, jednak nawet ja nie byłem w stanie nie zauważyć, że gdzieś od tomu ósmego jakość książek się mocno pogorszyła. Niegdyś wyczekiwane, z czasem kolejne premiery stały się czymś w rodzaju coraz bardziej przykrego obowiązku. Niektórzy nie wiedzą, że w końcu trzeba powiedzieć: dość, basta.

 

Choć w nocie historycznej autor wyraźnie wskazuje, że to wciąż nie koniec historii Uhtreda, The Flame Bearer taki koniec może udawać. Nie będzie żadnym spoilerem powiedzieć, że jest to ten epizod, w którym bohater wreszcie stanie się panem we własnych włościach i zdobędzie twierdzę Bebbanburg. Rzecz jasna proces ten oglądać będziemy na tle historii Anglii, tym razem obserwując polityczne zmagania władców z Wesseksu z wikingami zamieszkującymi Northumbrię i Szkotami, których interesującego władcę poznaliśmy kilka tomów wcześniej.

 

Książka niestety nie porywa, polot i lekkość pióra, z których autor jest znany gdzieś znikły. Winą obarczam nie tyle twórcę, który pisząc tom dziesiąty bawił się prawdopodobnie tak samo dobrze, jak w momencie rozpoczęcia historii Uhtreda, co samego czytelnika. Jestem już tym bohaterem bardzo zmęczony, jednak przecież nie mogę powieści ot tak, odstawić. To jednak Uhtred. Tak więc brnąłem ku końcowi, znając tenże koniec doskonale, wszak mógł być tylko jeden. Liczyłem może na jakieś dodatkowe dramaty, może coś z potomstwem bohatera, jakieś tragedie, które staremu Uhtredowi przypomną jaką dysponował kiedyś mocą, charyzmą. Jednak nie, w książce nie zaskakuje niestety nic.

 

Gdyby wziąć wydarzenia z tomu ósmego, który był pierwszym, podczas którego zacząłem ziewać, dodać historię z tomów dziewiątego i dziesiątego, pewnie wyszłaby książka dorównująca początkom historii o zjednoczeniu Anglii i przygodach młodego Saksona wychowanego przez Wikingów. Samego The Flame Bearer jednak trudno uznać za rzecz udaną, ale cóż, i tak trzeba powieść zaliczyć, jak się w ten świat raz weszło. Chciałbym jednak, żeby autor wreszcie przygodę zakończył, ale zdaję sobie sprawę, że nie zarzyna się kur znoszących złote jaja.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-02-02 10:27
Oto dziewiąty tom przygód Uhtreda z Bebbanburga. Wciąż nie ostatni.
Warriors of the Storm - Bernard Cornwell

Kiedy trafimy na dobrą powieść, która następnie okazuje się dopiero tomem pierwszym większej całości, jesteśmy raczej uradowani. Każdy zna to miłe uczucie - świadomość, że po zamknięciu ostatniej strony książki można już (albo będzie można za czas jakiś) sięgnąć po kolejny tom i poznać dalsze losy udanie wykreowanego bohatera.

 

Jednak każda historia, nieważne jak dobra, powinna mieć początek, rozwinięcie i zakończenie. Czasem jednak na to ostatnie nie można się doczekać, i wbrew pozorom kolejne tomy opowieści całość potrafią bardziej zepsuć, niż budować jeszcze lepszy klimat. Przychodzi taki moment, kiedy trzeba powiedzieć sobie: dość, już wystarczy. Dla dobra bohatera. I taką niestety sytuację mamy w przypadku Uhtreda z Bebbanburga, kolesia, o którym od dawna opowiadam w samych superlatywach, wychwalając jednocześnie talent Bernarda Cornwella. Jednak już od pewnego czasu ilekroć książka się kończy czekam na to coś, te sztuczne ognie - na ten koniec po prostu, jak sobie uświadomiłem. Już dość, kolejne tomy choć jakościowo podobne poprzednim niewiele wnoszą do samej historii. Znowu mamy kolejne zagrożenie, kolejnego samozwańczego króla wikingów, największe zagrożenie od czasów poprzedniego samozwańczego króla wikingów, znowu Uhtred - poganin wśród chrześcijan - staje na czele wojsk i znowu wygrywa.

 

Nawet nie chodzi o to, że wszystko w powieści jest przewidywalne, bo w tego typu heroicznych historiach jest oczywiste, że bohater zwycięży. Problemem jest co innego - serialowość. Nie ma co ukrywać, książki o Uhtredzie są jak kolejne odcinki serialu, gdzie w każdej kolejnej na jeden rozwiązany wątek (tu mamy rozwiązanie kwestii znanego od dawna Haestena) dochodzą minimum dwa kolejne, które będą się ciągnąć (spór o Northumbrię, kwestie dotyczące potomstwa bohatera). Raz autor już zrobił taką akcję - wymyślił świetną postać (Richard Sharpe) a potem dodawał kolejne tomy, wciąż i wciąż. Siłą Sharpe’a jest jednak konstrukcja historii w taki sposób, że praktycznie każda książka opowiada o czym innym. Tu jednak jest ciągłość opowieści, i proszę nie zrozumieć mnie źle - to jest dobra książka. Ale teraz, przy dziewiątym tomie, zachwycać będzie już tylko największych, najwierniejszych fanów. Dla mnie wygląda jakby dzieje Uhtreda były rozciągane na siłę. Słowo daję, jakby nagle powstała kolejna seria, dajmy na to opowiadająca o bracie Oswaldzie czy drugim synu bohatera, Uhtredzie młodszym, wcale bym się nie zdziwił. Trzeba kuć żelazo póki gorące, a sukces książek (oraz sukces serialu na ich podstawie) powoduje, że autorowi trzeba wybaczyć i można go zrozumieć. Ale skomentować szczerze także wolno, co też właśnie robię. :)

 

Pisałem kiedyś o tym, że Uhtred przypomina mi Derfla z opowieści arturiańskich tego samego twórcy. Dziś widać, że Derfel ma jedną przewagę nad naszym poganinem - jego historia zdołała się zamknąć w trzech doskonale napisanych tomach. Zachwyt nie minął przed zakończeniem lektury. W przypadku tego cyklu trudno już mówić o zachwycie, trudno też kłamać, że niecierpliwie czekam na kolejny tom. Bo oczywiście przeczytam, ale wcale mi się nie spieszy. I tego mi szkoda najbardziej, bo kiedyś było inaczej.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-04-29 02:04
Sword Song by Bernard Cornwell (Saxons #4)
Sword Song by Bernard Cornwell Unabridged MP3 CD Audiobook - Bernard Cornwell,Gerard Doyle

In this fourth installment in the Saxon Warriors series, we find Uhtred continuing to struggle with his loyalties, faith, and destiny. While he feels more of a connection to the Norsemen, he remains paired with Alfred for inexplicable reasons. Uhtred is a mystery wrapped in an enigma, and he is a cruel one. Or, as my husband's short review summed up once I convinced him to read the first few books in the series, "Uhtred is kind of a jerk."

 

I still found myself amused by Uhtred's witty irreverence, and battle scenes were as vivid and gory as ever. However, I found the ongoing fighting seemed pointless and knocks on Christians wore a little on my nerves. I also didn't need to be reminded every time his name was mentioned that Guthred's Christian name was King Aethelstan. I blame David Pilling's Uhtred Shmutred post for taking some of the fun out of Uhtred's alpha male style.

 

Uhtred's adventures were certainly still enjoyable and fast paced, but I found that I began looking for him to form more of an objective than dying with a sword in his hand. Uhtred fights alongside the loyal Finan, who shared Uhtred's time in slavery. They fight anyone Alfred tells them to and a few that he doesn't. Not every battle is met with complete success, so there is still some suspense, and the plot is left ripe for the next episode.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?