logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: aliexpress
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2025-04-09 14:10
Recenzja: Bigme HiBreak - smartfon i czytnik w kolorze

Niewiele jest na rynku czytników książek z małym ekranem. Producenci w ostatnich latach raczej zwiększają wymiary ponad „standardowe” sześć cali, niż minimalizują ich wielkość. A niewielkie czytniki mają przecież wiele zalet, do których należy w pierwszym rzędzie mobilność. Z tym większym zainteresowaniem przetestowałem w tej roli Bigme HiBreak, czyli smartfon z ekranem E-Ink. Zapraszam do lektury recenzji tego urządzenia.

 

 

Bigme HiBreak od strony technicznej

Chiński producent Bigme próbuje przekonać do siebie także europejskich czytelników, udostępniając swoje urządzenia na naszym rynku. Choć czytniki tej marki nie są jakoś specjalnie popularne w Polsce, to znamy je pośrednio. A to dlatego, że choćby dwa ostatnio recenzowane przeze mnie notatniki marki PocketBook (PocketBook Color Note, PocketBook InkPad Eo) są wynikiem kooperacji pomiędzy znaną nam europejską marką i firmą Bigme.

 

Porównanie ekranów Onyx Boox Palma (po lewej) i Bigme HiBreak (po prawej) w wiosennym słońcu (przy wyłączonym oświetleniu ekranu)

 

Recenzowany Bigme HiBreak jest smartfonem. Ma możliwość wykonywania połączeń telefonicznych i korzystania z transferu danych przez sieć telefonii komórkowej. Blisko jest mu również do czytników książek, a to za sprawą kolorowego ekranu wykonanego w technologii papieru elektronicznego - E-Ink Kaleido. Mamy więc możliwość czytania w pełnym świetle słonecznym oraz opcję korzystania z większości przydatnych aplikacji mobilnych. Jako, że jest to ekran kolorowy w technologii Kaleido, nie ma więc wysokiej rozdzielczości i mnogości kolorów, z jakimi kojarzymy typowe (i topowe) współczesne smartfony. W przypadku obrazów czarno-białych jest to 1440×720 pikseli (276 ppi), zaś dla 4096 kolorów to 92 ppi. Warto zaznaczyć, że na rynku jest również identyczny pod względem technicznym smartfon Bigme HiBreak z ekranem czarno-białym. W tej wersji urządzenie ma E-Ink o rozdzielczości 1440×720 pikseli (276 ppi). I to tyle różnic między nimi (obok ceny rzecz jasna).

 

Plastik obudowy nie jest specjalnie miły w dotyku, ale ogólnie sprawia one dobre wrażenie

 

Recenzowany smartfon ma dość umiarkowane (pod względem wydajności) komponenty. Ośmiordzeiowy procesor MediaTek Helio P35 taktowany zegarem 2,3 GHz ma do dyspozycji 6 GB pamięci operacyjnej. To wystarcza do codziennej pracy z aplikacjami działającymi pod kontrolą Androida 11. W szczególności nie stanowi to problemu przy zastosowaniach typowo „czytnikowych”. Nowszej wersji systemu operacyjnego czy poprawek bezpieczeństwa nie ma się co spodziewać. Ale jeszcze przynajmniej przez kilka lat powinno to wystarczać do pobierania i uruchamiania większości programów ze sklepu Google Play. Do dyspozycji mamy niecałe 100 GB (128 GB pamięci wewnętrznej pomniejszone o system operacyjny) oraz gniazdo karty microSD. Smartfon wyposażony jest w dwie kamery (13 MP i 5 MP), głośnik, dwa mikrofony. Obecność jednego głośnika może powodować, że usłyszymy wprost do ucha głośne powiadomienia podczas prowadzenia rozmowy.

 

Gniazdo USB-C i mikrofony znajdują się na dolnej krawędzi, ale brakuje tu drugiego głośnika

 

Na obudowie znalazło się miejsce na cztery klawisze, to: wyłącznik, regulacja głośności (albo zmiana stron) oraz dodatkowy klawisz funkcyjny. Ponadto na lewej krawędzi jest gniazdo na karty (SIM i microSD), a na dolnej USB-C. Przyciski są dobrze wyczuwalne i nie zawodzą.

 

Bigme Hibreak pracuje pod kontrolą Androida w wersji 11 przystosowanego do ekranu z papieru elektronicznego (ekran po prawej), ale korzystanie warto i tak rozpocząć od usunięcia chińskich aplikacji, do których nie mamy zaufania lub są niepotrzebne (ekran po lewej)

 

Bigme HiBreak - codzienne dzwonienie

Recenzowany smartfon ma odpowiednie cechy, by go tak określać. Można instalować aplikacje mobilne, ma gniazdo na kartę SIM i kartę pamięci (microSD). Zdjęcia można wykonywać aparatem umieszczonym w tylnej części obudowy (13 MP) zaś selfie przednią (5 MP).

 

Gniazdo karty SIM i microSD znajduje się na lewej krawędzi obudowy. Poniżej umieszczono przycisk funkcyjny, któremu można przypisywać wybrane akcje

 

Telefon działa z europejskimi sieciami 4G. W moim przypadku był to Play, w którym rozmowy (w terenie miejskim) były na dobrym poziomie, podobnie jak transfer danych.

 

Nie udało mi się połączyć słuchawek przez przejściówkę USB-C-minijack. Trudno powiedzieć, czy to wina mojego kabelka czy też samego telefonu. Raczej obstawiam to drugie, bo przejściówka dawała radę podczas testów z czytnikami np. PocketBookiem Era. Głośnik podłączony przez Bluetooth działa bez problemów.

 

Bigme HiBreak - codzienne czytanie

Bigme HiBreak nieźle się spisuje jako podręczny czytnik e-booków. Działa sprawnie i całkiem żwawo. Podstawowe operacje jak otwieranie plików, zmiana ustawień tekstu czy kartkowanie nie są dla niego wyzwaniem.

 

Korzystanie ze smartfona na polu bez matowej folii na ekranie może być kłopotliwe

 

Do komfortowego czytania potrzebne są dwie proste modyfikacje. Po pierwsze – powierzchnia ekranu. Oryginalnie jest ona błyszcząca, co w praktyce jest dość przykre dla oczu. Zarówno podczas korzystania w pomieszczeniach jak i na polu, za dużo jest na ekranie odbić światła. Niestety nie mogłem nigdzie znaleźć dopasowanej matowej folii na ten smartfon. Na szczęście firma 3MK zgodziła się wykonać taką na zamówienie i mogę potwierdzić, że udało im się całkiem fajnie. Z matową folią czytanie jest znacznie przyjemniejsze. Uważam, że to była konieczna inwestycja, która spłaciła mi się z nawiązką. Drugi problem to brak dostępnych na rynku okładek dopasowanych do recenzowanego smartfona. Tu także miałem trudności ze znalezieniem czegoś na miarę. W końcu pokazał się na Aliekspressie jeden wzór etui pasującego na Bigme Hibreak. Dzięki temu zakupowi nie bałem się (w trosce o ekran) nosić telefonu cały czas przy sobie.

 

 

 Matowa folia naklejona na ekran wyraźnie poprawia komfort pracy z Bigme HiBreak

 

Bardzo miłą niespodzianką przy codziennym użytkowaniu było podejście Bigme do uruchomionych w telefonie aplikacji. W smartfonach zwykle po każdym wybudzeniu trzeba zaczynać czytanie od nowa. Wygląda to tak, że nawet jeśli skończyłem czytać i odłożyłem telefon, to zwykle po wybudzeniu muszę na nowo odszukać i uruchamiać odpowiednią aplikację, otwierać ostatnio czytaną książkę i dopiero można czytać. Tutaj jest inaczej. Nawet po dłuższym nieużywaniu, wybudzony telefon pokazuje od razu np. KOReadera na ostatnio otwartej stronie. To bardzo miły gest w stronę czytelników i tego powinny się nauczyć inne firmy oferujące urządzenia mobilne (czytniki, tablety, notatniki czy smartfony). No i przydaje się też zmiana stron fizycznymi przyciskami umieszczonymi na prawej krawędzi obudowy. Z racji niewielkiego ekranu i średniego kontrastu, na potrzeby niniejszego testu polubiłem się z czcionką bezszeryfową Atkinson Hyperlegible. Jako, że smartfon ma kolorowy ekran E-Ink Kaleido, należy liczyć się z koniecznością stałego włączenia oświetlenia na poziomie 40-60%. Wtedy kontrast jest na tyle dobry, że da się spokojnie czytać i korzystać z aplikacji. Warto zaznaczyć, że światło jest równomiernie rozprowadza nad ekranem, ale nie ma regulacji temperatury barwowej.

 

KOReader ma spore możliwości dopasowania wyglądu tekstu do wymagań użytkownika

 

No właśnie - KOReader. Zdecydowałem się czytać właśnie w tej aplikacji, ponieważ znam ją z innych zastosowań. Program pracuje stabilnie i ma wiele możliwości modyfikacji wyświetlanego tekstu. Najważniejsze dotyczą oczywiście wyświetlanego tekstu: płynna i spora regulacja wielkości czcionki, marginesów, interlinii, pogrubienia oraz kontrastu. O korzystaniu z niego na recenzowanym smartfonie zdecydowała także możliwość definiowania gestów. A konkretnie przeskakiwania do kolejnego artykułu (rozdziału) podczas lektury “Wyborczej”. Choć trzeba przyznać, że także wewnętrzna aplikacja xReader daje całkiem spore możliwości, jak choćby dostęp do słownika języka angielskiego, tłumaczenie słówek i fraz czy odczyt na głos przez mechanicznego lektora (np. Google). Pod tymi ostatnimi względami jednak akurat nie jest różowo - polskiego słownika nie można pobrać ze strony producenta, podpięty translator działa dość umiarkowanie, a nawet synteza głosu Google jest jakaś koślawa (w przypadku języka polskiego). Chińskiego lektora mechanicznego nie testowałem.

 

W sumie domyślna aplikacja do e-boków (xReader) działa sprawnie i sporo oferuje pod względem modyfikacji wyglądu tekstu. Wyświetla nawet postęp czytania i bieżącą godzinę na pasku u dołu ekranu. Ostatecznie jednak wspomniany KOReader wygrał, gdy zauważyłem, że xReader ignorował style (formatowanie tekstu) w plikach EPUB. Nie wyświetlał poprawnie na przykład pogrubienia. Co do czytania „typowych” plików PDF, to mija się ono z celem, ponieważ ekran jest zbyt mały aby sensownie wyświetlić duże strony tego typu publikacji. Ale do pokazania w pociągu kodu QR z biletu elektronicznego nada się spokojnie. Zarówno podczas korzystania z xReadera jak i KOReadera nie dokuczały mi artefakty z poprzednich ekranów (tzw. ghosting).

 

xReader - domyślny program do wyświetlania e-booków ma całkiem spore możliwości formatowania tekstu, ale nie sprawdził się z powodu wadliwego wyświetlania formatowania w plikach EPUB

 

Książki samodzielnie wgrane do smartfona domyślnie pokazywane są w aplikacji Bookshelf (biblioteczka). Można je wyszukiwać, grupować w katalogi oraz sortować według nazwy, daty otwarcia. Widok listy jest słabo czytelny, więc lepiej wyświetlać e-booki w domyślnym widoku okładek. Obok kopiowania plików z komputera przy pomocy kabla USB (np. z użyciem bezpłatnego programu Calibre), można je oczywiście pobierać i synchronizować za pomocą różnych aplikacji „dysków chmurowych” wedle uznania. Smartfon ma także wbudowaną opcję przesyłania przez wi-fi w obrębie tej samej podsieci. Jeśli komputera nie mamy, można skorzystać z dość sprawnie działającej przeglądarki WWW i kupować oraz pobierać pliki z polskich księgarń.

 

Biblioteczka w mało czytelny sposób prezentuje się w trybie listy (ekran po prawej), natomiast miniaturki wyglądają o wiele lepiej (ekran po lewej)

 

Bigme HiBreak – codzienne wypożyczanie w Legimi i Empik Go

Skoro mam do czynienia z androidowym smartfonem, nie mogłem pominąć opcji korzystania z najpopularniejszych wypożyczalni e-booków. Zrazu zainstalowałem aplikację Legimi (wersja 3.24.1) i przystąpiłem do lektury. Tu niestety spotkało mnie niepowodzenie. Pierwsze wynikało z tego, że znikła mi część tytułów, które miałem na półce. To zapewne efekt „afery”, o której pisałem w związku z wycofaniem się niektórych wydawców z wypożyczalni. Drugi problem dotyczy wyświetlania e-booków. Aplikacja nie potrafi dopasować tekstu do ekranu Bigme HiBreak. Nawet wybierając różne dostępne w niej czcionki i wielkości marginesów, prawie zawsze ostatnia linijka była u dołu ekranu albo widoczna częściowo albo całkiem zasłonięta przez dolny pasek informujący o postępach czytania. Nie dało się czytać. Wsparcie Legimi potwierdziło, że „ten model czytnika nie jest wspierany”. No i wciąż nie działają odsyłacze zawarte w e-bookach...

 

Aplikację Legimi łatwo można zainstalować ze sklepu Google Play (ekran po lewej), ale czytać się nie da z powodu obcinania ostatniej linijki tekstu (ekran po prawej)

 

Lepiej wygląda sprawa z aplikacją Empik Go. Tu można zarówno spokojnie pobierać jak i czytać e-booki. Problemem pozostają ograniczone możliwości aplikacji pod względem wyświetlania tekstu. Zdecydowanie brakuje opcji korzystania z przypisów, dzielenia wyrazów według polskich reguł oraz ładnej czcionki...

 

W sumie więc za dużo to nie poczytałem we wspomnianych aplikacjach. Pomimo, że są to komercyjne rozwiązania, w obydwu przypadkach odstają one od bezpłatnych aplikacji (np. KOReadera) i jest sporo do poprawy w zakresie podstawowej funkcjonalności jak dzielenie wyrazów czy obsługa przypisów.

 

Bigme HiBreak – własne aplikacje

Bigme daje do dyspozycji użytkownika także szereg własnych aplikacji, które wydają się być przydatne, dopóki nie rozbiją się o język polski. Tu niestety producent wciąż ma wiele do nadrobienia jeśli poważnie myśli o polskich użytkownikach. Na pierwszym miejscu można wymienić rzecz najmodniejszą wśród producentów - integrację z ChatGPT. Tu odbywa się to poprzez aplikację BigmeGPT. Posiada ona opcję rozmowy, generowania dłuższego tekstu na zadany temat oraz grafiki według opisu. Zrazu program przedstawiał się jako „Bigme GPT4.0”. Teraz zapytany o wersję, odmawia odpowiedzi. Funkcjonalność jest podobna jak w przypadku ChatGPT. Można otrzymać sensowne informacje także po polsku, ale mogą się pojawić również konfabulacje. W moim przypadku jedno z testowych pytań brzmiało: o czym jest książka „Listopadowe porzeczki”. Zwykle otrzymywałem zmyśloną fabułę „o poszukiwaniu siebie” i przyporządkowanie publikacji jednej z realnie istniejących polskich pisarek. W rzeczywistości jest to wydana u nas przez Wydawnictwo Literackie w 2021 roku urocza książka estońskiego autora Andrusa Kivirähka.

 

Do korzystania z BigmeGPT najlepiej użyć własnego konta z ChatGPT (ekran po lewej), ale nie warto wierzyć we wszystko co nam SI opowiada, ponieważ lubi konfabulować (ekran po prawej)

 

Aplikacja „Scan document” posiada m.in. opcję OCR (ang. optical character recognition), czyli przetwarzania obrazu na tekst. Domyślnie służy do tego aby wykonane smartfonem zdjęcie jakiegoś dokumentu, szybko przetworzyć na plik tekstowy (edytowalny). Teoretycznie więc wystarczy pstryknąć i poczekać na wynik. Taka możliwość jest także w aplikacji xPhoto, dla zdjęć znajdujących się już w pamięci urządzenia. Niestety, konwersja nie działa sensownie w przypadku języka polskiego. Efekty konwersji pozostają dalekie od oczekiwań i na granicy używalności. Nie wiadomo, czy lepiej poświęcić czas na edycję uzyskanego dokumentu, czy raczej samodzielnie przepisać tekst oryginału w edytorze tekstu.

 

Tekst uzyskany z programu do OCR można wyeksportować w dwóch różnych formatach (ekran po prawej), ale efekt działania aplikacji często bywa daleki od oczekiwać (ekran po lewej)

 

Podobnie jak w czytnikach marki Onyx Boox, także tutaj nawigację może usprawnić „pływająca kulka” (ang. Navigation Ball). To podręczne menu, które zawsze można wywołać dzięki przyciskowi, który jest widoczny cały czas na ekranie (lub jego fragmentu na krawędzi ekranu). Ja nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania, bo denerwuje mnie dodatkowy element widoczny obok czytanego tekstu. W przypadku małego ekranu HiBreak, jeszcze bardziej mi to przeszkadza, więc akurat to narzędzie od razu wyłączyłem. Ale przy częstym korzystaniu z różnych opcji, może być to pomocne.

 

Nie jestem zwolennikiem pływającej kulki (ekran po prawej), ale może być przydatna jako często wykorzystywane podręczne menu z wybranymi samodzielnie opcjami (ekran po lewej)

 

Aplikacja „Bigme V2T” służy zapisywaniu i analizowaniu notatek głosowych. Niestety, ona także nie obsługuje języka polskiego. Nie można liczyć na transliterację nagranego wykładu czy spotkania biznesowego. Nieźle natomiast daje sobie radę z językiem angielskim (i zapewne mandaryńskim). Większe pliki dźwiękowe można wgrać do firmowej chmury, którą posługuje się ten program. Do rejestrowania dźwięku z mikrofonu służy także aplikacja „Nagrywarka”.

 

Wartością dodaną, szczególnie cenną dla czytelników, może być aplikacja „Słownik”. Ma ona do dyspozycji także pliki słowników pobierane z serwerów producenta. Niestety, nie znajdziemy tu polskiego. Jest jednak opcja wyboru naszego języka przy dwustronnym przekładzie. Korzystanie z aplikacji wygląda więc jak np. w przypadku Tłumacza Google.

 

 

Wśród słowników do pobrania nie znajdziemy języka polskiego (ekran z lewej), ale program tłumaczący obsługuje polszczyznę także w wersji "na żywo" (ekran po prawej)

 

Przekład „na żywo” może usprawnić aplikacja „Tłumacz”. Ma ona między innymi ciekawą możliwość podzielenia ekranu na dwie części, tak aby dwie siedzące naprzeciwko siebie osoby mogły bez przekręcania telefonu wpisywać frazy do przekładu. Nie wiedzieć czemu, nazwy języków do wyboru są tylko po hiszpańsku. Ale przekład z języka polskiego i na polski działa.

 

W "Centrum E-Ink" można na bieżąco dopasować zachowanie ekranu do rodzaju wyświetlanej zawartości

 

Ale co chyba najważniejsze, producent pomyślał o dopasowaniu zachowania sytemu operacyjnego do ekranu E-Ink. W menu ustawień znajdziemy aplikację „Centrum E-Ink”, w której można zmieniać sposób wyświetlania w zależności od naszych oczekiwań. I tak do czytania można wybrać wolniejszy ale dokładniejszy tryb odświeżania (aby mieć bardziej wyrazisty tekst), a do aplikacji bardziej smartfonowych tryb normalny lub szybki (aby uniknąć klatkowania i smużenia). Tu też można zmienić kontrast i nasycenie kolorów, szczególnie jeśli aplikacja źle wygląda na ekranie E-Ink. Mamy do dyspozycji „typowe” ustawienia zapisane w profilach takich jak: Domyślny, Magazyn, Komiks czy Wideo.

 

W sumie więc dodatkowe aplikacje dostarczane przez producenta niezbyt sprawdzają się jeśli dotyczy to polskiej rzeczywistości.

 

Bigme HiBreak - gdzie kupić?

Nie ma zbyt wielu opcji zakupu Bigme HiBreak w naszym kraju. Smartfony w wersji z kolorowym jak i czarno-białym ekranem oferowane są w kilku polskich sklepach. Najtaniej obecnie można go kupić jednak we francuskim Amazonie w cenie 299 EUR (ok. 1285 PLN) za wersję z kolorowym ekranem. Wersja z czarno-białym ekranem kosztuje 259 EUR (ok. 1115 PLN). Sprzedawcami są lokalne sklepu Bigme, a wysyłką zajmuje się Amazon, więc paczka trafi do nas z europejskiego magazynu. Co jakiś czas pojawia się także oferta w polskim Amazonie. Nawet bywał on przeceniony (więcej we wpisie: “Promocja: Smartfon Bigme HiBreak z kolorowym ekranem E-Ink taniej o ponad 100 PLN”.

 

Bigme HiBreak w ofercie francuskiego Amazonu (źródło: amazon.fr)

 

Jedyne dopasowane etui, jakie znalazłem raczej dobrze chroni urządzenie. Wykonane jest z dość miękkiego silikonu z delikatnym żebrowaniem na krawędziach. Jego głównym mankamentem jest to, że z powodu grubych ścianek, trudno jest wciskać fizyczne przyciski. Dostępne jest w trzech kolorach i można je teraz kupić na Aliekspressie za 7,23 USD (ok. 28 PLN).

 

Silikonowe etui nieźle chroni telefon, ale bardzo utrudnia dostęp do fizycznych przycisków

 

Jako dodatkowe zabezpieczenie może się też przydać sztywne etui ochronne, na przykład do noszenia przy sobie czy w plecaku. Polecam takie z Aliekspressu w cenie 3,56 USD (ok. 14 PLN). Sprawdza mi się już od kilku lat.

 

Sztywne etui przydaje się aby zamocować telefon przy pasku spodni lub wrzucić do plecaka

 

Podsumowanie

Bigme HiBreak to ciekawy przykład (w zależności od oczekiwań) ultramobilnego czytnika książek, i/lub średniej klasy smartfona. Ale co najważniejsze, jest także połączeniem obydwu tych opcji. Decydując się na zakup tego typu urządzenia trzeba mieć świadomość (podobnie jak przy innych czytnikach z kolorowym ekranem E-Ink), że ekran swoją wyrazistością i odwzorowaniem kolorów będzie odległy od tego co oferują nowoczesne smartfony. Jednak zyskujemy też coś ważnego - bardzo dobrą widoczność ekranu w świetle słonecznym. Może to być argument dla osób, które korzystają ze smartfona głównie na polu i przy słonecznym świetle mają kłopoty z czytelnością ekranu. Urządzenia sprawdza się także jako czytnik e-booków. Trzeba jednak mieć na uwadze, że kolorowy ekran wykorzystany w HiBreak nie jest tak wyrazisty jak w zwykłych czarno-białych czytnikach. Przy zastosowaniu KOReadera i dobrej czcionki, czytanie może być całkiem przyjemne. Choć tu znowu zastrzeżenie budzi współpraca z aplikacjami Legimi i Empik Go, które mnie raczej zawiodły.

 

Bigme HiBreak jako ultramobilny czytnik dla leworęcznych

 

Porada konsumencka na dziś brzmi - jeśli szukasz ultramobilnego czytnika z większością funkcji, które są typowe dla smartfonów - Bigme HiBreak jest obecnie najlepszą opcją. Choć jeśli priorytetem jest przede wszystkim czytanie na szybkim sprzęcie z bardzo ładnym ekranem, to Onyx Boox Palma lub Onyx Boox Palma 2 zapewnić mogą lepsze wrażenia przy podobnych wymiarach i możliwościach.

 

 

Bigme HiBreak jako ultramobilny czytnik dla leworęcznych

 

Zalety

  • menu po polsku;
  • fizyczne przyciski zmiany stron;
  • dobra jakość wykonania;
  • dodatkowe aplikacje z myślą o pracy z ekranem E-Ink;
  • łączność z europejską siecią komórkową 4G dzięki karcie SIM;
  • mobilność;
  • wyświetlanie ostatnio czytanego dokumentu po wybudzeniu urządzenia (jak w czytniku książek);
  • duża pamięć na pliki użytkownika;
  • gniazdo kart pamięci microSD;
  • w miarę nowy Android;
  • możliwość instalacji własnych aplikacji m.in. ze sklepu Google Play;
  • gniazdo kart pamięci;

 

Wady

  • mała rozdzielczość i kontrastowość ekranu;
  • przeciętna wydajność;
  • odblaskowy ekran;
  • mała dostępność folii matujących;
  • mała dostępność okładek;
  • brak drugiego głośnika;
  • brak obsługi języka polskiego w niektórych firmowych aplikacjach Bigme;
  • brak obsługi eSIM;

 

Dane techniczne Bigme HiBreak (według producenta, uzupełnione):

Wymiary: 154×76,8×8,6 mm;

Ekran E-Ink: 5,84” dotykowy z papieru elektronicznego kolorowy E-Ink Kaleido o rozdzielczości 1440×720 (dla kolorów 91,9 ppi, 4096 kolorów; dla czarno-białych 275 ppi) z regulowanym natężeniem oświetlenia ;

System operacyjny: Android 11;

Procesor: ośmiordzeniowy MediaTek Helio P35 2,3 GHz;

Telefonia komórkowa: 4G LTE (B1, B2, B3, B5, B7, B8, B20, B34, B38, B39, B40, B41);

Wi-Fi: 2,4 GHz, 5 GHz;

BT: 5.0;

Dodatkowe moduły: GPS, żyroskop;

Pamięć: 6 GB pamięci RAM;

Pamięć wewnętrzna: 128 GB (pomniejszona o pliki systemowe);

Kamera główna: 13 MP, lampa błyskowa LED

Kamera przednia: 5 MP;

Bateria: niewymienna 3300mAh;

Gniazda: nanoSIM, USB-C, microSD (do 1 TB);

Kolory: czarny;

Masa: 170g.

 

Oficjalna strona produktu: https://bigmestore.com/products/bigme-hibreak-e-ink-smartphone?variant=40846309490773

 

 

Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon

 

 

Like Reblog Comment
text 2024-07-30 15:11
Silikonowe etui na czytnik PocketBook Verse, PocktBook Verse Pro, PocketBook Verse Pro Color oraz Empik GoBook 2.0

Nowe czytniki marki PocketBook (seria Verse) z ekranem o przekątnej sześciu cali mają taki sam kształt obudowy. Mowa o PocketBook Verse, PocktBook Verse Pro, PocketBook Verse Pro Color oraz Empik GoBook 2.0. Dzięki temu pasują do nich te same okładki.

 

PocketBook Verse w silikonowym etui

 

Zarówno podczas testów jak i obecnie w moim Verse (recenzja we wpisie: „Recenzja: PocketBook Verse – niedrogi czytnik do Legimi i Empik Go”) korzystam z firmowej okładki typu shell. Wybrałem wersję materiałową. Jest ona trwała i przyjemna w dotyku, choć podatna na zabrudzenia (białe tło z niebieskimi kwiatkami). Co też ważne, dzięki sztywnej klapce chroni ona najbardziej delikatną część czytnika – ekran. Jednak kilka razy już widziałem pytania na temat silikonowego etui, które okrywa tylko plecki i brzegi obudowy czytnika. Postanowiłem więc sprawdzić, czy takie rozwiązanie ma sens. Zapraszam do przeglądu dostępnych opcji oraz wrażeń z korzystania z prostego i lekkiego silikonowego etui.

 

Okładki firmowe

Producent czytników PocketBook ma w ofercie kilka różnych okładek firmowych, różniących się od siebie wzornictwem i wykończeniem. Obecnie w sprzedaży są dwie wersje typu „shell”. Pierwsza (taka bardziej plastikowa) występuje w czterech odmianach kolorystycznych. Druga (bardziej materiałowa) ma dwie odmiany: z kwiatami i rombami. Kształt obydwu jest taki sam. Ekran przykrywa sztywna klapka wybudzająca i usypiająca czytnik. Wyłożona jest od środka delikatnym materiałem i ma wytłoczenie na fizyczne przyciski. Plecki zasłaniają cały tył czytnika i obejmują obudowę na rogach. Jest jeszcze jednak okładka typu origami (w wersji czarnej), gdzie przednia klapka może po złożeniu służyć jako podstawka.

 

Etui PocketBook Verse shell (niebieskie)

99 PLN (Czytio)

Etui PocketBook Verse shell (czarne)

99 PLN (czytio.pl)

97,47 PLN (Amazon)

Etui PocketBook Verse shell (czerwone)

99 PLN (Czytio)

Etui PocketBook Verse shell (pomarańczowe)

99 PLN (Czytio)

99 PLN (Amazon)

Etui PocketBook Verse shell (kwiaty)

101 PLN (Amazon)

Etui PocketBook Verse shell (romby)

22,95 EUR (Amazon)

Etui PocketBook Verse origami (czarna)

25,43 EUR (Amazon)

 

Okładki z Aliexpress

Podobne okładki można kupić także w chińskim serwisie Aliexpress. Dostępne są tam wzory, które na pierwszy rzut oka sprawiają przeciętne wrażenie. Nie testowałem ich, ponieważ także ceny nie są zbyt atrakcyjne.

 

Etui PocketBook Verse (trzynaście wzorów)

od 7,91 USD (Aliexpress)

Etui PocketBook Verse z podstawką i uchwytem na dłoń (sześć wzorów)

od 15,77 USD (Aliexpress)

Etui PocketBook Verse (dziesięć wzorów)

od 13,55 USD (Aliexpress)

 

Silikonowe etui z Aliexpress

Ale obok typowych okładek o „tradycyjnym” wyglądzie, w sprzedaży pojawiło się też niedawno silikonowe etui. Dostępne są różne wersje - nie tylko na PocketBooki, ale także na czytniki innych marek. Może to jakaś nowy trend, bo Kobo nawet oficjalnie oferuje podobne akcesoria dla czytników Kobo Libra Colour i Kobo Clara Colour. W przypadku chińskiej platformy, poszczególni sprzedawcy oferują etui dla sześciocalowych PocketBooków w kilku wersjach kolorystycznych. Ja zdecydowałem się na czarne. Jest także wersja jasnoniebieska i różowa. Gdy wybierzemy poszczególne modele czytników czy kolory, ceny mogą się różnić. W tym momencie to ok. 2,90 USD (ok. 11,50 PLN). Ja wybrałem najtańszą opcję i choć była to oficjalnie okładka na Verse Pro, to z racji identycznej obudowy pasuje też na Verse. W ofercie danego sprzedawcy mogą też znaleźć się inne modele oznaczone numerami (np. PocketBook Verse to PocketBook 629), więc poniżej podaję nie tylko nazwy ale i numery modeli. Moja okładka dotarła do paczkomatu w dziewięć dni. Za transport musiałem dopłacić 0,99 USD.

 

Oferta silikonowego etui w serwisie Aliexpress (źródło: aliexpress.com)

 

Silikonowe etui pasujące na czytniki Etui PocketBook Verse (PB 629), PocketBook Verse Pro (PB 634), PocketBook Verse Pro Color (PB 634k3), Empik GoBook 2.0 (PB 629)

 

Silikonowe (czarne)

2,92 USD (ok. 11,60 PLN)

Silikonowe (jasnoniebieskie)

2,95 USD (ok. 11,70 PLN)

Silikonowe (różowe)

2,90 USD (ok. 11,50 PLN)

 

Założenie etui jest bardzo proste, ponieważ silikon jest plastyczny i łatwo go naciągnąć na obudowę czytnika. Z początku okładka wydaje się śliska, ale z czasem sprawdza się ząbkowanie otaczające czytnik naokoło. Plecki są gładkie, choć moim zdaniem tu także by się przydał jakiś wzorek zmniejszający poślizg. Na froncie etui odwzorowano fizyczne przyciski czytnika. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej z nich skorzystać. W etui są one większe i łatwiejsze do wyczucia pod palcami. Dzięki temu czyta mi się nawet wygodniej niż bez założonego etui.

 

 

PocketBook Verse w silikonowym etui

 

Jakie wady ma takie etui? Podstawowy problem to brak ochrony ekranu czytnika. A to najdelikatniejsza (i najdroższa do ew. wymiany część czytnika). Pozostaje korzystać z tak chronionego czytnika raczej w domu. Przenoszenie go w plecaku czy w torebce niesie niebezpieczeństwo uszkodzenia ekranu np. przez klucze czy większe twarde przedmioty. Silikon jest trochę śliski, szczególnie na pleckach, które są gładkie. Pewne trzymanie czytnika w spoconej ręce może sprawiać kłopot. Tego typu okładka nie usypia i nie wybudza czytnika.

 

Silikon jest elastyczny, więc założenie etui jest proste

 

Jakie zalety ma takie rozwiązanie? Etui jest lekkie (60 g), więc nie obciąża jakoś dodatkowo czytnika. Łatwo je umyć, choćby ciepłą wodą z mydłem. Może się bardzo przydać szczególnie osobom, dla których fizyczne przyciski w czytniku są zbyt małe. Dzięki etui wyraźnie wystają i są łatwiejsze do wyczucia pod palcami. Jeśli w domu jest kilka czytników, etui w wybranym kolorze może ułatwić odróżnianie swojego urządzenia na pierwszy rzut oka. Etui w kolorze jasnoniebieskim lub różowym kolorze będzie się rzucało w oczy i łatwiej go będzie znaleźć gdzieś w domu pośród innych szpargałów. Może to mniej istotne, ale w takim etui ekran nie jest zakryty klapką, więc na przykład okładka wyświetlana jako wygaszacz, też może być cały czas widoczna. A, no i może ważne, że takie etui jest kilka razy tańsze od okładki. Jeśli więc ktoś ma ograniczony budżet - wtedy lepsze takie zabezpieczenie niż żadne.

 

Na dolnej krawędzi etui zostawiono dość miejsca na wtyczkę kabla USB-C, widoczna jest też kontrolka sygnalizująca ładowanie baterii

 

Podsumowanie

Ja osobiście pozostanę przy firmowej materiałowej okładce na PocketBook Verse. Jest miła w dotyku, solidna i spełnia swoje podstawowe zadanie – ochrony czytnika w podróży. Jeśli jednak ktoś myśli o ochronie czytnika głównie w domu, bez przenoszenia w plecaku czy torebce – silikonowe etui może się sprawdzić.

Like Reblog Comment
text 2022-04-04 12:09
Poradnik: DZIAŁAJĄCY pilot zmiany stron do czytników PocketBook

PocketBook InkPad X - największy z czytników marki PocketBook (moja recenzja tutaj) – jako kolejny otrzymał aktualizację oprogramowania, która między innymi dodaje obsługę zmiany stron pilotem zdalnego sterowania. Wspomniany firmware nosi numer 6.5.1701 i datowany jest na 3 II 2022 roku. Wprowadzane tą aktualizacją zmiany opisywałem już przy okazji InkPada 3.

 

 

PocketBook InkPad X teraz obsługuje piloty zdalnej zmiany stron

 

Wygląda na to, że PocketBook konsekwentnie rozszerza możliwość obsługi swoich czytników pilotem. Ja także postanowiłem iść tym tropem i kupić coś bardziej nadającego się do zdalnej obsługi niż testowana przeze mnie wcześniej klawiatura (wpis: „Innowacje: Pierwszy PocketBook z PILOTEM zdalnej zmiany stron”). Niestety PocketBook wciąż nie ma w swojej ofercie urządzenia, które by było w pełni zgodne z czytnikami tej marki. Nie ma także oficjalnej listy akcesoriów, które na pewno będą zmieniać strony. Ale właśnie trafiła do mnie przesyłka z Chin, mogę więc podzielić się wrażeniami jakie niesie ze sobą korzystanie z pilota no-name z Aliexpress.

 

Pilot z Aliexpress

Dłuższą chwilę przeczesywałem internety poszukując informacji na temat tego, jakie urządzenie by mogło sprawnie współdziałać z czytnikiem jako pilot zmiany stron. Pierwszym tropem były zdalne wyzwalacze do aparatów fotograficznych i smatfonów. Ale jak wynikało z doświadczeń innych użytkowników, to co ma tylko jeden przycisk, nie będzie działać sprawnie z PocketBookiem. Wybór padł więc na kontroler mogący służyć do grania na smartfonie czy tablecie. Według opisu sprzedawcy może współpracować zarówno z telefonami pracującymi pod iOS jak i Androidem. Ale dla mnie ważna była przede wszystkim komunikacja Bluetooth i niewielkie rozmiary. No i cena, jako że jestem z Galicji. Nie chciałem płacić dużo za coś, co z czytnikiem współpracować wcale nie będzie.

 

Pilot no-name z Aliexpress

 

Na szczęście wybrałem dobrze. Pilot (wysyłany z anglojęzyczną instrukcją obsługi, bez pudełka) kosztuje obecnie nieco ponad 4 USD, czyli poniżej 20 PLN. Zamówiłem go w sklepie Anxiwulian001 Store, który ma 91% pozytywnych ocen i działa na Aliekspressie ponad pół roku. Oferowane tam są głównie kable, przejściówki i podobne tego typu duperele. I tak, po sześciu tygodniach od zakupu, niewielka koperta dostarczona została (przez bliżej nieokreśloną firmę przewozową) do mojej skrzynki pocztowej. Dla ścisłości dodam, że wspomniana oferta jest opisana jako „Wireless Universal PC VR Bluetooth Remote Controller Bluetooth 3.0 Game Handle Gamepad Camera Shutter for IOS/Android Smartphone”, można więc idąc tym tropem próbować szukać innych, podobnych akcesoriów. Warto też porównać ceny z innymi sprzedawcami, np.:

Charotte's;

- An Digital Store;

- Lutiore Store;

- Day day Shopping Store.

 

Pilot „Wireless Universal PC VR Bluetooth Remote Controller Bluetooth 3.0 Game Handle Gamepad Camera Shutter for IOS/Android Smartphone” (źródło: aliexpress.com)

 

Pilot jest niewielki (73x33x15 mm), lekki (ze smyczką waży 19 g) i wykonany z czarnego, dość twardego plastiku. Plastikowy sterownik myszki (joystick) umieszczony jest po lewej stronie zaś cztery przyciski (opisane jako A, B, X, Y) zlokalizowane po prawej są gumowe i dość miękkie. W środku znalazło się miejsce na miniaturowy wyłącznik (Start) i niebieską diodę sygnalizującą łączenie przez BT. Według instrukcji obsługi, urządzenie powinno działać w zakresie 2-10 metrów i jest zgodne z protokołem BT 3.0. Obok jest też przełącznik (Select) służący do zmiany trybu pracy pilota. Na krawędzi obudowy umieszczono suwak Game/Key, który ustawiłem od razu na to drugie położenie. Choć akurat w instrukcji obsługi pilota opcja „read E-book on Android platform” jest przypisana do trybu Game. Może to nie ma znaczenia. Do ładowania baterii służy gniazdo microUSB. Czerwona dioda sygnalizuje ładowanie akumulatora. Pilot powinien działać ok. 20 godzin na jednym ładowaniu.

 

Zakupiony pilot to niewielkie urządzenie, które łatwo zmieścić można w dłoni

 

Pilot z czytnikiem PocketBook InkPad X

Pierwszym krokiem w korzystaniu z pilota jest sparowanie z PocketBookiem, tak jak przy każdym urządzeniu BT. Należy w tym celu aktywować łączność bezprzewodową w czytniku (menu UstawieniaBluetooth) i włączyć pilota przyciskiem Start. Niebieska dioda na pilocie zacznie migać i po chwili powinien on pojawić się na liście wyszukanych urządzeń. Trzeba go dodać wskazując nazwę „MINI PLUS”.

 

Po włączeniu BT w czytniku, pilot powinien pojawić się na liście widocznych urządzeń (ekran po lewej) i trzeba dotknięciem na ekranie potwierdzić jego sparowanie (ekran po prawej)

 

Drugim krokiem jest przypisanie przyciskom z pilota odpowiednich czynności w menu czytnika. Przytrzymując palcem na ekranie czytnika nawę pilota wywołujemy wyskakujące menu i wybieramy opcję „Mapowanie klawiszy”. 

 

Przytrzymanie palcem nazwy sparowanego pilota wywoła wyskakujące menu (ekran po lewej), z którego trzeba wybrać przypisanie funkcji poszczególnym przyciskom (ekran po prawej)

 

Dalej postępujemy tak samo jak przy samodzielnym definiowaniu fizycznych klawiszy czytnika. Trzeba kolejno wciskać przyciski na pilocie i przypisywać im odpowiednie funkcje (np. Przenieś/Dalej lub Przenieś/Wstecz). Ja przykładowo dla czterech „gumowych” guziczków zdefiniowałem sobie zmianę stron, wywołanie menu ustawień i przejście do ekranu startowego. Od tej pory powinno to działać po każdym kolejnym połączeniu pilota z czytnikiem.

 

 

Pierwszy przycisk nazwałem „następna” i przypisałem mu przeskakiwanie do kolejnej strony

 

 

Ja zdefiniowałem najpierw tylko przeskakiwanie do kolejnej strony (ekran po lewej) ale w końcu wszystkim czterem przyciskom pilota dodałem funkcje (ekran po prawej)

 

Jak widać na załączonych zrzutach ekranów. Opisywana funkcja działa tylko dla plików tekstowych (EPUB, FB2, MOBI). Dokumenty zapisane w formacie PDF lub DjVu nie będą miały tej funkcji.

 

Korzystanie z pilota w codziennym czytaniu

Pilot sprawdza się w codziennym korzystaniu z czytnika (z e-bookami w formacie EPUB, FB2, MOBI). Nie rozłącza się samoczynnie przy czytaniu (jak to robiła klawiatura), a strony zmieniają się sprawnie. Jeśli ktoś woli czytać bez ciągłego sięgania w stronę czytnika aby zmienić stronę, to może być gadżet dla niego.

 

Jedna rzecz jest męcząca. Pilot musi być sparowany po każdym włączeniu czy wybudzeniu czytnika. Pilot (przynajmniej mój) z czytnikiem nie paruje się automagicznie.

 

Aby uniknąć usypiania czytnika podczas czytania, trzeba zdefiniować długie czasy w ustawieniach

 

Druga uciążliwość pojawiała mi się przy dłuższym czytaniu, ale można jej zaradzić. Niestety, InkPad X nie traktuje zmiany stron pilotem tak samo jak robienie tego dotykiem czy fizycznym przyciskiem. Jeśli więc mamy ustawione samoczynne usypianie lub wyłączanie, to na przykład po dwudziestu minutach czytania czytnik się wyłączy pomimo, że był intensywnie używany. Przecież zmienialiśmy stronę za stroną, choć akurat pilotem, a nie na przykład fizycznym przyciskiem. W ustawieniach czytnika trzeba więc zdefiniować długi czas usypiania czy automatycznego wyłączania. Powinno to rozwiązać problem.

 

Podsumowanie

Zakupiony testowo, niedrogi pilot sprawdził się. Mogę go polecić, choć trzeba uwzględnić opisane powyżej niedogodności. Nie wiem też jak długo będzie działał. Póki co, ładowałem go raz i używałem przez kilka dni.

 

PocketBook InkPad X z pilotem zdalnej zmiany stron

 

Sądzę, że zmiana stron pilotem to przydatna funkcja, szczególnie dla osób mających kłopoty z utrzymaniem czegoś ciężkiego (jak czytnik) w ręku. Ja takich problemów nie mam, ale i tak leniwe czytanie na leżąco, bez potrzeby machania rękami przy każdej zmianie strony, bardzo przypadło mi o gustu. No i przy używaniu pilota tekst nie skacze mi przed oczami, gdy dotykam ekranu czy zmieniam strony przyciskiem. Nie jest to na pewno gadżet konieczny ale mogący uprzyjemnić życie. Choć do tego lepiej by było mieć firmowe urządzenie, które nie będzie wymagało wchodzenia do ustawień czytnika i parowania przy każdym jego załączeniu. Nie wiem, czy do tego trzeba poprawki oprogramowania czy lepiej dopasowanego pilota. A może obu tych rzeczy naraz. Jeśli tak – miło gdyby PocketBook nad tym popracował i zapewnił jeszcze przyjemniejsze czytanie.

 

[Aktualizacja 4 IV 2022 r.]

Opisywany tutaj pilot powinien działać także z innymi modelami marki PocketBook wyposażonymi w łącze BT, w których producent dodał lub doda obsługę takich urządzeń. W tym momencie jest to PocketBook Touch HD 3 i PocketBook InkPad Color. Przetestowałem - działa. Być może w przyszłości będzie to także PocketBook Color, jednak żadne plany na ten temat nie zostały ogłoszone.

 

[Aktualizacja 30 IV 2022 r.]

Wraz z aktualizacją oprogramowania wewnętrznego oznaczonego numerem 6.5.2304, także PocketBook Color otrzymał możliwość sterowania zmianą stron przy pomocy pilota. Opisywany w niniejszym artykule pilot działa także z tym modelem czytnika.

 

[Aktualizacja 21 VII 2022 r.]

PocketBook Era od nowości wyposażony jest w oprogramowanie w wersji 6.7. Także obsługuje pilota zdalnej zmiany stron.

 

[Aktualizacja 26 XII 2022 r.]

PocketBook InkPad 3 Pro został przetestowany z opisywanym pilotem i otrzymałem potwierdzenie, że działa z bieżącą wersją oprogramowania (firmware 6.5.2917).

 

[Aktualizacja 12 VII 2023 r.]

Od dwóch moich czytelników otrzymałem informację, że niektóre kupione w tym roku piloty nie parują się z czytnikami PocketBook. A wyglądają identycznie, jak ten, który ja tu prezentuję. Mój pilot opisany powyżej wciąż działa i łączy się także z każdym nowym czytnikiem PocketBook.

 

Ale dlaczego nowe mogą się nie łączyć? W jednym z niemieckich forów dyskusyjnych natrafiłem na informację, że w tego typu chińskich produktach w środku mogą się znajdować bardzo różne układy elektroniczne odpowiadające za łączność BT. I choć pilociki wyglądają tak samo, to niekoniecznie w środku mają to samo. Może to jest przyczyną? W każdym razie spróbuję znaleźć na Ali inne działające piloty.

 

[Aktualizacja 1 III 2024 r.]

Po kilku nieudanych próbach, w końcu trafiłem na pilot, który działa sprawnie ze wszystkimi przetestowanymi PocketBookami. Spokojnie mogę polecić (przynajmniej na ten moment). 8BitDo Micro. Więcej we wpisie: „8BitDo Micro - sprawdzony PILOT do zdalnej zmiany stron w czytnikach PocketBook”.

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

 

Like Reblog Comment
text 2021-04-07 08:15
Zapowiedź: Xiaomi InkPalm 5 – nowość na CHIŃSKIM rynku

Na chińskim rynku jest całkiem sporo modeli czytników, o których nawet nie usłyszymy. No chyba, że są wypuszczone przez znaną markę. Tak było w przypadku dwóch czytników Xiaomi. Polski internet był zalany artykułami, w których wieszczono, że oto nadchodzi „zabójca Kindle”. Minęły miesiące i lata, a nic takiego się nie stało. Wynika to m.in. z niedopasowania oprogramowania w czytnikach Xiaomi do użytkowania poza Chinami. Tudzież dostępność tego sprzętu na świecie jest słaba. Dlatego ja akurat się nie ekscytowałem kolejnymi czytnikowymi nowościami tej marki. Ale tegoroczna nowość jest na tyle ciekawa, że sam bym się jej chciał przyglądnąć. Serwis gizmochina.com poinformował przedwczoraj o spodziewanej premierze Xiaomi InkPalm 5.

 

Xiaomi InkPalm 5 (źródło: xiaomiyoupin.com)

 

Przez ostatnie lata wiele razy byłem podpytywany, czy pojawił się już następca Kobo Mini, TrekStora Pyrusa Mini czy PocketBooka Mini. I do tej pory miałem na te pytania tylko odpowiedź negatywną. No może poza także testowanym przeze mnie telefonem YotaPhone 2. Niestety ta firma akurat padła, a telefony z ekranami E Ink też raczej nie leżą na półkach sklepowych. W chińskich sklepach można wciąż znaleźć kilka małych czytników, które wyglądają obiecująco, ale zupełnie by się u nas nie sprawdziły z racji ich ścisłego powiązania z wymaganiami chińskiego rynku (np. brak menu choćby po angielsku). Sytuacji pod tym względem nie zmieni też zapewne wspomniany Xiaomi InkPalm 5. Przede wszystkim jego dostępność będzie ograniczona, podobnie z możliwością korzystania poza Chinami. Ale przynajmniej sprzętowo mógłby się spodobać osobom poszukującym małego, bardzo mobilnego czytnika.

 

Miętowozielona wersja obudowy wygląda słodko (źródło: xiaomiyoupin.com)

 

Xiaomi InkPalm 5, jak sama nazwa wskazuje ma być urządzeniem niewielkim. Z racji małego (jak na czytniki) ekranu, gładkiego szkła na froncie i smukłej obudowy, wygląda raczej jak smartfon niż „tradycyjny” czytnik. W nowym Xiaomi zastosowano mianowicie ekran wykonany w technologii papieru elektronicznego o przekątnej 5,2 cala (13,2 cm) i proporcjach zbliżonych do tych, które montuje się w telefonach (ok. 16:9). Przy rozdzielczości 1280 x 720 pikseli ma to zapewnić całkiem ostry obraz 284 ppi. Wbudowane oświetlenie jest z opcją regulacji temperatury barwowej. W środku obudowy znajduje się 32 GB pamięci na pliki i aplikacje użytkownika. W dolnej części obudowy umieszczono gniazdo USB C. Dostępne mają być dwie wersje kolorystyczne: szary i miętowozielony. Całość waży tylko 115 g. Czytnik pracuje pod dość aktualnym Androidem 8.1 (korzystającym z 1 GB pamięci operacyjnej), być może będzie więc więc opcja instalowania własnych aplikacji. Domyślnie w systemie jest dostęp do pięciu sklepów oferujących e-booki: Amazon Kindle, WeChat, Variety, Jingdong i Handy.

 

Regulacja temperatury barwowej oświetlenia, którą ma InkPalm 5, wciąż nie jest powszechnie obecna, nawet  w droższych czytnikach (źródło: xiaomiyoupin.com)

 

Czytnik w Chinach wyceniono na 599 CNY, czyli ok. 355 PLN. W razie zakupu do Polski, trzeba mieć na uwadze, że to wartość bez kosztów przesyłki i VAT-u. Nie jest to więc urządzenie specjalnie tanie (jak na swój rozmiar).

 

[Aktualizacja: 2 V 2021 r.]

W serwisie sprzedażowym aliexpress.com pojawiła się pierwsza oferta czytnika InkPalm 5. Sklep Feng Games Store oferuje go w dość wygórowanej cenie 173,17 USD (ok. 660 PLN).

 

InkPalm 5 po raz pierwszy pokazano na youtubowym kanale serwisu Good e-Reader (źródło: youtube.com)

 

Właśnie ukazał się także pierwszy film, prezentujący możliwości InkPalma 5. Można go oglądnąć na youtubowym kanale serwisu Good e-Reader. Potwierdza się  przypuszczenie, że w czytniku nie można wybrać innej opcji, niż menu po chińsku. Posiadając jednak odpowiednią wiedzę, około pół godziny oraz sporo samozaparcia, da się częściowo zmienić menu na anglojęzyczne, tak samo jak w niektórych androidowych telefonach przeznaczonych na chiński rynek.

 

InkPalm 5 domyślnie ma tylko chińskie menu (źródło: youtube.com)

 

 
Like Reblog Comment
text 2021-01-21 14:40
SILIKONOWE okładki na czytniki PocketBook z aliexpress.com

Pojawia się sporo pytań o alternatywne (w stosunku do firmowych) okładki na czytniki. Często pierwszym miejscem, do którego udaję się w takich przypadkach jest Aliexpress. Nie inaczej było i w tym przypadku. Choć atrakcyjność ofert na tej platformie zakupowej stale spada, wciąż można znaleźć tam produkty, które u nas są oferowane znacznie drożej lub ich na naszym rynku zwyczajnie brak.

 

Testuję dwie silikonowe okładki z Aliexpressu

 

Recenzowałem na blogu już kilka produktów pochodzących z chińskich sklepów. Był wpis o biurkowej lampce Xiaomi („Xiaomi Mi Smart LED Desk Lamp – recenzja lampki z regulowaną temperaturą barwową”) czy podstawce pod czytnik („PODSTAWKA z Aliexpress, czyli podstawa WYGODNEGO czytania przy jedzeniu”). Od ponad czterech lat dobrze mi służy na przykład plastikowa okładka z Aliexpressu na Kindle Voyage, a etui z silikonowymi pleckami sprawdza się od roku z czytnikiem Kobo. Tym razem postanowiłem więc sprawdzić jak to jest teraz z okładkami na czytniki Pocketook.

 

Za i przeciw platformy zakupowej Aliexpress

Kupowanie na aliexpress.com jest już u nas dość powszechne, ale wciąż obok zalet, ma też swoje wady. Do największych plusów należy m.in. stosunkowo niska cena oferowanych tam produktów. Ale nie jest to zawsze takie oczywiste. W końcu polscy hurtownicy się trochę ogarnęli i również u nas można coś kupić w cenie podobnej do oferowanej przez chińskiego detalistę. Drugą niewątpliwą zaletą jest wybór, zazwyczaj znacznie większy na aliexpress.com niż w naszych portalach sprzedażowych czy sklepach. Do ważniejszych wad zakupów na chińskiej platformie można zaliczyć trudności w wyszukiwaniu produktu, w zasadzie brak gwarancji, niestabilność oferty (to co kupimy dziś, jutro może być już oferowane pod inną nazwą) czy czas trwania dostawy (nawet do kilku miesięcy). Bywa, że przesyłki giną. Na szczęście Aliexpress jest w takich przypadkach raczej po stronie kupującego niż sklepu i można liczyć na zwrot pieniędzy.

 

 

Efektem wyszukiwania frazy "PocketBook case" na platformie Aliexpress może być nawet 60 ekranów wyników, z których oferta się powtarza u różnych sprzedawców, a część niezbyt pasuje do oczekiwań (źródło: aliexpress.com)

 

Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to są różne. Na przykład teraz czekam na zamówienia, które złożyłem ponad dwa miesiące temu. Ostatnio otrzymałem zwrot pieniędzy za kabel, który nie dotarł. Ale z kolei opisywane w niniejszym wpisie dwie okładki, zamówione z dwóch różnych sklepów, przyszły mi dość szybko. Zostały dostarczone razem w zbiorczej kopercie przez pocztowego kuriera. Były u mnie w ciągu dokładnie dwóch tygodni (zamówiłem 5 I, a 19 I 2021 r. zostały dostarczone). 

 

We wpisie podaję bieżące ceny, aktualne w momencie publikacji wpisu. Mogą się one zmieniać, szczególnie w czasie akcji promocyjnych.

 

Okładki na czytniki z aliexpress.com

Marka czytników PocketBook jest na tyle rozpoznawalna, że nie jesteśmy skazani tylko na okładki firmowe lub uniwersalne (np. filcowe wsuwki). Sprzedawcy z Aliexpressu oferują różne wzory okładek, i choć zazwyczaj różnią się one kolorem czy obrazkiem to sam wzór często jest identyczny. Ale zarówno do PocketBooków, jak i dla czytników Kindle czy Kobo można znaleźć przynajmniej po kilka różnych rozwiązań.

 

Choć okładki z Aliexpressu mogą wyglądać podobnie do firmowych, z jakością bywa różnie. Do testu wybrałem wersje z silikonowymi pleckami (po prawej).

 

Na potrzeby testów zamówiłem dwie okładki. Świadomie wybierałem różne od firmowych, które są dostępne u nas bez problemu. Nie chciałem kupować podróbek, tylko coś odmiennego. Bieżące modele czytników PocketBook z ekranem o przekątnej sześciu cali (15,2 cm) mają taką samą obudowę. Są to: Touch Lux 4, Touch Lux 5, Touch HD 3, Basic Lux 2 oraz Color. Do każdego z tych modeli można zamówić jeden rodzaj okładki, zadanie miałem więc ułatwione. Podobnie jest w przypadku InkPada 3 i InkPada 3 Pro, na które także pasują te same (choć oczywiście większe) okładki.

 

Przykład oferty okładek na czytnik PocketBook InkPad 3 i InkPad 3 Pro (źródło: aliexpress.com)

 

Przykładowa oferta  okładek na czytniki PocketBook

- z ekranem o przekątnej 6 cali;

- InkPad 3, InkPad 3 Pro oraz InkPad Color;

- InkPad X (lub pionowe).

 

Wielu sprzedawców oferuje całą gamę wersji graficznych ozdobników (źródło: aliexpress.com)

 

Okładka z podstawką

Jako, że jestem zwolennikiem czytania przy jedzeniu, ważna jest dla mnie podstawka, na której można postawić czytnik. Dzięki temu, nie zajmuje on dużo miejsca np. na kuchennym stole, a ja mam dobry widok na całą powierzchnię ekranu. Dlatego jednym z wyborów była okładka, która może służyć także za podstawkę. Spełnia dobrze swoje główne zadanie. Czytnik postawiony w niej na stole jest stabilny. Można regulować też kąt nachylenia urządzenia. W tym momencie da się to zrobić dość pewnie, ale w miarę wyrabiania się okładki na zgięciu, może być trudniej ustawić ekran pod takim kątem, jaki najbardziej będzie nam pasował. Brakuje jakiegoś ogranicznika/regulacji pod dolną krawędzią czytnika.

 

Silikonowa okładka z podstawką (na dole) i firmowa okładka PocketBook (na górze)

 

Okładkę wyposażono w gumkę, która ułatwia trzymanie czytnika jedną ręką. Szczególnie przydatne może to być przy czytaniu np. w pociągu czy autobusie, gdzie potrzebny jest pewny uchwyt i wolna druga ręka. Również gumką zabezpiecza się klapkę przed przypadkowym otwarciem. Trudno powiedzieć, na ile będzie ona trwała i nie rozciągnie się przy dłuższym korzystaniu. Powinno z nią działać wybudzanie czytnika z uśpienia, ale mam wrażenie, że nie zawsze tak jest. Dolna krawędź okładki ma otwory, które dają dostęp do gniazd oraz wyłącznika czytnika zarówno gdy okładka jest złożona jak i rozłożona.

 

Dla mnie wygoda czytania wiąże się m.in. z możliwością ustawienia czytnika na stole

 

Bardzo ważną różnicą w stosunku do okładek firmowych są plecki trzymające czytnik. W okładkach firmowanych, oferowanych przez producenta czytników, wykonane są one z cienkiego, dość sztywnego plastiku obejmującego też boki urządzenia. W wersji z Aliexpressu, silikonowe plecki są znacznie bardziej elastyczne od plastikowych i obejmują cały czytnik od tyłu oraz po bokach. Wcześniej miałem złe doświadczenia z silikonowymi okładkami na telefon, które były zbyt cienkie i za bardzo elastyczne. W przypadku czytników tak jednak nie jest. Warstwa silikonu jest dość gruba, a dodatkowe zgrubienia są jeszcze na rogach. W przypadku okładki z podstawką, klapka chroniąca ekran przedłużona jest również na tył czytnika i stanowi dodatkowe zabezpieczenie.

 

Silikonowe plecki są na tyle elastyczne, że łatwo jest czytnik włożyć, ale też na tyle trwałe, że powinny dobrze chronić czytnik

 

Okładka kosztuje obecnie 9,98 USD (ok. 37 PLN), dostawa do Polski jest bezpłatna.  Można ją kupić np. w sklepie Bencus 3c Store (aktualizacja: sklep, w którym kupiłem okładkę nie musi jej mieć najtaniej, ale ta sama okładka jest oferowana także u innych sprzedawców: np. Bearkase Store, Butterflyy Store, KpGoing). Dostępna jest także w wersji granatowej, szarej oraz różowej. Do okładki dołączono folię na ekran oraz rysik, które od razu mogą trafić do śmietnika. Okładka waży 124 g (dla porównania firmowa - 82 g).

 

W okładce z podstawką, klapkę zabezpiecza gumka

 

Ogólnie okładka sprawia całkiem pozytywne wrażenie. Pomimo delikatnych niedociągnięć wydaje się być dobrze wykonana, nie śmierdzi chemikaliami, a użyte materiały są miłe w dotyku. Spokojnie mogę ją polecić osobom oczekującym materiałów sprawiających w dotyku wrażenie „naturalnych” oraz integracji z podstawką.

 

Gdy okładka jest zamknięta, także jest dostęp do gniazda ładowania

 

Prosta i tania, ale raczej solidna

Druga okładka jest prosta i tradycyjna. Składa się z silikonowych plecków i klapki chroniącej ekran. W tym przypadku jakość wykonania oraz wrażenia dotykowe nie są już tak dobre. Krawędź silikonowych plecków jest wyczuwalnie ostra, nosi chyba ślady po formie, w której je wykonano. Jako, że nie jest to plastik, nikt sobie nie powinien zrobić tym krzywdy, ale miło by było, gdyby przeszlifowano krawędzie w fabryce.

 

Okładka silikonowa (na dole) i firmowa okładka PocketBook (na górze)

 

W klapce zamontowany jest magnes, który ją przytrzymuje, gdy chcemy zamknąć. Poprawnie działa funkcja wybudzania czytnika z uśpienia.

 

Plecki okładki silikonowej (na górze) i okładki firmowej PocketBook (na dole)

 

Okładka kosztuje obecnie 7,43 USD (ok. 28 PLN), dostawa do Polski bezpłatna. Można ją kupić np. w tym sklepie. Dostępna jest w sumie w jedenastu różnych wariantach kolorystycznych i z jedenastoma tematami graficznymi (od kratki po motywy malarskie). Cena poszczególnych wersji waha się od 7,43 USD do 8,79 USD. Okładka waży 94 g (dla porównania firmowa - 82 g).

 

Dolna krawędź i tył okładki silikonowej

 

Okładka nie jest zła, nie jest też źle wykonana. Sprawia jednak wyraźnie słabsze wrażenie niż wspomniana wyżej droższa opcja. Okładzina jest odczuwalnie „sztuczna” w dotyku, ale na szczęście też nie musiałem jej wietrzyć - nie śmierdzi chemikaliami. Jej lekka toporność może wręcz zapowiadać większą trwałość.

 

Front okładki silikonowej. W dolnej krawędzi okładki pozostawiono miejsce na dostęp do wyłącznika i gniazda zasilania oraz microSD

 

Podsumowanie

Mój „mikrotest” dotyczy okładek na czytniki PocketBook. Okładki do czytników innych marek różnią się często tylko rozmiarami, a materiały, wzornictwo czy obrazki na okładkach są identyczne.

 

Czytnik w silikonowej okładce nie wygląda na smukły, ale pogrubione rogi plecków sprawiają solidne wrażenie

 

W porównaniu do firmowych okładek, w te z silikonowymi pleckami łatwiej jest włożyć czytnik. Łatwiej go także w razie potrzeby wyciągnąć. Bardziej wzmocnione są w nich kanty, a obejmujący plecki czytnika silikon jest dodatkowo nadbudowany w każdym rogu. Taka konstrukcja powoduje, że okładki z Aliexpressu wyraźnie „pogrubiają” czytnik. Nie wygląda w nich tak smukło, jak w okładce firmowej, ale dzięki temu wydaje się być całkiem dobrze zabezpieczony przed przypadkowym uszkodzeniem. Wybrane przeze mnie okładki są tańsze niż firmowe (od 59 PLN do 99 PLN). Tego się można było spodziewać. Po kilku dniach używania okładek, zakup uważam za udany a stosunek jakości do ceny uważam za dobry. Okładki, które wybrałem, to  na szczęście nie jest "chińszczyzna". Czy jednak okładki silikonowe są trwalsze niż „tradycyjne” plastikowe czy firmowe, czas pokaże.

 

 

 

 

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?