logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: jakub-malecki
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2024-02-04 21:45
Nikt nie idzie
Nikt nie idzie - Jakub Małecki

W książce "Nikt nie idzie" spotykamy się ze sporą dawką ludzkich emocji. Samotność, żal, ból i cierpienie, rozstania, budowanie relacji, tworzenie zaufania... i wiele innych. Emocjonalny wachlarz jest widoczny niemal w każdym rozdziale, a emocje i zależności między bohaterami przykuwają uwagę czytelnika nie pozwalając przestać myśleć o ich losach.

Książka jest podzielona na zatytułowane części, a każda z nich ma krótsze, bądź dłuższe rozdziały, przy czym nawet najdłuższy rozdział nie jest bardzo długi. Nie tylko długość rozdziałów sprawia, że czyta się tę historię szybko. To także ciekawa fabuła, gdzie Autor pomału odkrywa kolejne karty historii, zgrabnie łącząc je w całość. Dzięki temu historie Olgi, Igora, Mikołaja, Ludmiły, Marzeny, Klemensa i Antoniego z każdym nowym rozdziałem nabierają kształtu. Autor przeplata życie i śmierć, miłość i rozpacz, smutki, radości, tęsknoty, pochylając się nad każdą osobną postacią, nad jego/jej emocjami, mniejszymi bądź większymi życiowymi dramatami.

O tym, jak potoczą się losy bohaterów, należy dowiedzieć się z treści książki, dlatego nie opowiem tu wielu szczegółów, by nie niszczyć nikomu lektury. Poza tym "Nikt nie idzie" to książka z gatunku tych, które skłaniają do wielu przemyśleń, refleksji, do zatrzymania się na chwilę w biegu codzienności. Jej treść jest zbyt rozbudowana, aby streścić ją w paru słowach. Po prostu trzeba ją poznać.

Opinia opublikowana an moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/02/nikt-nie-idzie.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
quote 2019-11-24 18:47

Czasami wcale nie to, co mamy, czyni nas nieszczęśliwymi, ale to, czego nam brakuje.
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-11-24 18:45
Każdy ma swoją skazę
Skaza - Jakub Małecki

Pierwszy raz czytam Małeckiego. Cóż, nie przepadam - jak się po raz kolejny przekonuję - za klasycznym kryminałem i pewnie dlatego do połowy książki zastanawiałem się: po co ja to czytam? Mimo, że autor bardzo dobrze operuje językiem polskim, potrafi interesująco komplikować akcję i prowadzić czytelnika tak, by nie od razu rozszyfrował kryminalną zagadkę. I zostawia niedopowiedzenia, co również potrafię docenić i domyślam się, że autor zamierza napad na żonę komisarza wyjaśnić w dalszych odcinkach, może na końcu serii. Po połowie książki z przyciąganiem uwagi do wątku robi się nieco lepiej. Małecki nobilituje obiegowe i dotąd negatywne określenie policjanta: "pies", pisząc, kto jest prawdziwym psem - to policjant, który jest wyczulony na zło i reaguje na nie, także po pracy: "Psem nie zostajesz wtedy, gdy zakładasz mundur. Psem zostajesz, nasiąkając złością na wyrządzane zło, gdy w dobrym człowieku wyczuwasz skazę. (...) Psem zostajesz wtedy, gdy reagujesz. Nie odwracasz się, nie uciekasz, tylko instynktownie działasz. Zwalczasz zło bez względu na sytuację." Myślę, że to samo można by powiedzieć o prawdziwym obywatelu każdego kraju.

 

Komisarz Bernard Gross to prawdziwy policjant, prawdziwy pies, choć - być może jak każdy? - też ma swoją skazę. Nie wiem czemu, ale dla mnie ma on twarz i posturę Jerzego Radziwiłłowicza lub Witolda Gadowskiego. To dla mnie właśnie taki człowiek.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2017-10-12 11:12
Szymek, Tośka, Wera i paru innych, czyli kilka godzin czystej przyjemności
Rdza - Jakub Małecki

“Ślady” tego autora czytałem prawie rok. Taka była to lektura, dająca od siebie odpocząć, nie skłaniająca do pośpiechu. “Rdzę” przeczytałem w parę godzin. Od dosłownie pierwszych słów zostałem wciągnięty w życie Szymka a potem i jego babci, kolegi, rodziców i sąsiadów. Wszystko, co miałem wczoraj zrobić, zrobię dzisiaj. Wczoraj tylko “Rdza”.

 

Zachwyciła mnie mnogość tematów, które zostały tu poruszone. Zachwyciło mnie także pokazanie ludzi jako istot wyjątkowych, w sensie: tak od siebie odmiennych, tak różnych. Ale tego akurat się spodziewałem, z tego autora już znamy. Początkowo chciałem parę motywów, które są poruszone w książce przytoczyć, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie o to chodzi, żeby zdradzać, chodzi o to, żeby zachęcać. No to zachęcam.

 

Książka opowiada o ludziach i o życiu tych ludzi. Bywa niewesoła, ale autor pisząc o dramatach, tych mniejszych i większych nie popada w egzaltację, nie cierpi wraz z bohaterami, nie próbuje przemycać żadnych sugestii o niby uszlachetniającym cierpieniu. I takiego przedstawienia dramatu jestem fanem. I tak sobie myślę, że obok “Króla” wiadomego autora jest “Rdza” najlepsza powieścią jaką przeczytałem w ostatnich paru latach. A autor jest na drodze, gdzie każda kolejna książka wydaje się być jeszcze lepszą od poprzedniej. Aż się boję co będzie potem, w sensie: kiedy? Bo ja już bym chciał.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2017-09-20 12:55
Prawie rok lektury, czyli o "Śladach" Jakuba Małeckiego
Ślady - Jakub Małecki

Parę dni temu skończyłem czytać „Ślady”, i akurat w tym samym czasie na YouTube na kanale Bukbuk pojawił się stosunkowo długi wywiad z autorem. To, co Jakub Małecki miał do powiedzenia nieźle zgrało się z moimi wrażeniami ze „Śladów”, książki, którą zacząłem czytać przed wieloma miesiącami, ale od której robiłem sobie długie przerwy.

 

Jest to pozycja trochę podobna do „Dygotu”, który znowu był nieco podobny do twardochowego „Dracha”, opisując wiele historii ludzi ze sobą powiązanych rodzinnie, a przynajmniej spowinowaconych. Każda historia rozpoczyna się od mapy, dzięki której czytelnik może się zorientować w miejscu akcji, i tak obserwujemy kolejne pokolenia ludzi żyjących w tym kraju, poznając podstawową prawdę o społeczeństwie: każdy człowiek jest różny, inny, jest indywidualnością, której nie sposób powtórzyć, skopiować. Życie osób nawet stale stojących z boku, nie wpychających się w bycie częścią większej społeczności to także taki mały wszechświat wydarzeń, dramatów i radości.

 

Mianownikiem łączącym historie, poza faktem poruszania się w obrębie pokoleń ludzi ze sobą spokrewnionych, jest opis życia od strony raczej niespecjalnie wesołej; oglądamy ludzkie dramaty, niewiele radości. Z tym, że nie są to dramaty w skali makro, a właśnie takie małe, codzienne, składające się na życie człowieka. Niektóre z osób w ogóle mnie nie obeszły, inne wręcz przeciwnie, stąd jak przypuszczam te przerwy w lekturze. Ja nie potrafię ot tak, przewrócić strony i czytać o kolejnej postaci, kiedy ta poprzednia zrobiła na mnie tak duże wrażenie, a jej historia pozostanie w głowie na dłużej.

 

I kiedy czytam taki „Dygot” czy „Ślady”, myślę sobie o autorze jak o kolejnym pisarzu, który próbuje nam gdzieś podprogowo pokazać że cierpienie jest w jakiś sposób szlachetne. Co dla mnie jest wierutną bzdurą, co brzmi jak dorabianie ideologii, próba zrobienia z siebie apostoła czego- lub kogokolwiek tam, wszystko jedno. A tu oglądam wywiad z Jakubem Małeckim, w którym opowiada on rzeczy kompletnie odwrotne, nawet odrobinę kpiąc z cierpienia jako metody na coś tam-coś tam, twierdząc, że jest człowiekiem raczej radosnym, i że tylko pisze o takich smutnych sprawach, bo go interesują. I to mi się podoba, dla mnie to dodatkowy smak książki, taki mały bonus.

 

Już za kilka dni pojawi się kolejna książka autora, zatytułowana „Rdza”. I już wiem, że nie będzie wesoła. Mam nadzieję, że w Legimi pojawi się już w dzień premiery.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?