logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: szczęśliwa-ziemia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2014-07-10 13:09
Opowiadania nominowane do Zajdla dostępne jako darmowy ebook!
Cienioryt - Krzysztof Piskorski
Przedksiężycowi, tom 3 - Anna Kańtoch
Sezon burz - Andrzej Sapkowski
Szczęśliwa ziemia - Łukasz Orbitowski
Holocaust F - Cezary Zbierzchowski

Drodzy fani fantastyki i okolic!

Serdecznie zachęcamy do zapoznania się z opowiadaniami nominowanymi do nagrody im. Janusza Zajdla. Możecie je przeczytać zupełnie za darmo (!) na stronie: http://zajdel.art.pl/2014/07/opowiadania-nominowane-do-zajdla-jako-e-booki/

 

Jeśli natomiast chcielibyście zapoznać się z nominowanymi powieściami, przygotowaliśmy małą promocję. Wszystkie nominowane powieści możecie kupić ze specjalnym rabatem na stronie: http://www.libroteka.pl/catalog/category/view/s/nagroda-im-j-zajdla-2014/id/342/

 

Aby uzyskać rabat 7%, w koszyku wpiszcie kod rabatowy: zajdel_2014

 

Które opowiadanie i która powieść według Was ma największą szansę na wygraną? Zapraszamy do obstawiania zwycięzców :)

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-04-08 11:13
Nie zapominaj o korzeniach!

Tytuł tego wpisu może błędnie wskazywać tematykę książki, którą będę analizował. Nie padnie tutaj ani jedno słowo na temat uprawy ogrodu lub sadzeniu warzyw na działce. Mało tego! Nic nie napiszę o wszelkich plantacjach balkonowych! Swoją uwagę skoncentruję na problemie pochodzenia oraz legendarnych rodowodach miejsc.

 

Ostatnio postanowiłem odświeżyć sobie prozę Łukasza Orbitowskiego. Zacząłem od ostatniego dzieła tego autora, a więc pierwsza na mój krytyczny warsztat trafiła Szczęśliwa ziemia. Książka ta jest niezwykle dobrze napisana. Łukasz Orbitowski zachował zdrową równowagę pomiędzy umiejętnością krytycznego myślenia o rzeczywistości, a ironią i sarkazmem. Na dodatek, opowieść o grupie przyjaciół z Rykusmyku, wzbogacił o solidne porcje grozy i tajemnicy, co tylko podnosi artystyczną wartość tekstu.

 

Poza tym, Szczęsliwa ziemia, jest bardzo podatna na różnego interpretacje. Są tacy, którzy dopatrują się w niej ironicznego przedstawienia spełnionych marzeń. Inni stwierdzają, że jest to, przede wszystkim, powieść grozy, która potrafi wstrząsnąć czytelnikiem. Dla mnie, książka ta opisuje problem pochodzenia i zanikających legend.

 

Nasz początek

 

Każdy gdzieś zaczyna i skądś pochodzi. Poznanie miejsca urodzenia i życia prowadzi do szybkiego zaszufladkowania osoby, ale jednocześnie może ułatwić kontakt. Szczególnie staje się to istotne, gdy chodzi o wymianę przeżyć. Ale nasza mała ojczyzna niesie ze sobą coś jeszcze. Tym dodatkowym elementem jest punkt odniesienia, ów początek, o którym współczesność lubi zapominać.

 

Prawie wszyscy bohaterowie Szczęśliwej ziemi chcą opuścić Rykusmyku. Wyjątkiem jest Szymon, ale jego związek z tym małym miasteczkiem ma cechy magiczne i nie może zostać, tak po prostu, rozerwany. Pozostali pragną uciec jak najdalej od tego nudnego i pozbawionego perspektyw miejsca. Udaje mi się to. Wyjeżdżają, uciekają od przeszłości i od pewnego wydarzenia z młodości, dzięki któremu spełnią swoje marzenia. Gdy tańczą w podziemiach zamku, nie wiedzą, że ich życzenia zostaną wypaczone.

 

Tak jak samo jak ich dorosłe życie. Niewiele odnajdą w nim szczęścia. Przeszłość będzie ich prześladować, czaić się w mroku, aż w końcu zaatakuje. A wtedy będą musieli przypomnieć sobie tajemnicę zamku, swoją młodość oraz krwawą ofiarę, którą złożyli w zamian za spełnienie życzeń. Rykusmyku nigdy ich nie opuści, zawsze będzie gdzieś obok. Okazuje się, że od swojego pochodzenia nie da się uciec. Każde trudne wspomnienie młodości należy przepracować i zintegrować z osobowością. W przeciwnym razie człowieka czeka ból egzystencji, który powoli będzie niszczył jego życie.

 

A my żyjemy w świecie, w którym z łatwością zapominamy o swoich korzeniach. Metaforą cierpienia w Szczęśliwiej ziemi jest byk mający swojej siedlisko w podziemiach. Cierpienie zawsze przychodzi z podświadomości, z niezintegrowanych elementów osobowości, z cienia, który każdy z nas rzuca. Brak jego akceptacji jest tragiczny w skutkach. Tylko jeden z bohaterów poszukuje spójności. Tą osobą jest Szymon, w młodości zwany Sedesem.

 

Legendarne podziemia

 

Jego związek z Rykusymku jest wyjątkowy. Ale nie jest wybrańcem, który w każdej chwili może odkryć tajemnice zamku i zbawić całą społeczność małego miasteczka. Szymon to człowiek, który - przede wszystkim - uratuje siebie. Jednak najpierw musi zobaczyć upadek swoich przyjaciół i odkryć swoje miejsce w świecie. Zrozumieć dlaczego słyszy skrzek i jaki ma on związek z mrocznym wydarzeniem z przeszłości. Właśnie tutaj pojawia się, związana z Rykusmyku, legenda.

 

Tak jak człowiek ma swoje korzenie w miejscu, tak miejsce istnieje dzięki przypowieściom. Jest to element, który współcześnie zanika. Bo jak może nowoczesnego człowieka interesować miasto, wieś lub prowincja, z której pochodzi (albo w której mieszka) skoro nie obchodzi go nawet jego własna osobowość? To nienaturalne spoglądać w przeszłość, skoro do drzwi pukają już inteligentne wkładki do butów? Łukasz Orbitowski nie tyle piętnuje nowoczesność, ile całkowity brak zainteresowania przeszłością.

 

A właśnie w legendzie znajduje się rozwiązanie zagadki Rykusmyku. Wiele miejsce ma swoje mroczne tajemnice, które czekają na odkrycie, na powiązanie ich z losem żyjących tam ludzi. Może będzie w nich mniej magii, niż w Szczęśliwej ziemi, ale odczuwalność grozy będzie podobna. Jeżeli nie bardziej intensywna.


Łukasz Orbitowski, Szczęśliwa ziemia

Wydawnictwo Sine Qua Non, 2013
ebook, 386 stron

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-28 06:58
Łukasz Orbitowski - "Szczęśliwa ziemia"
Szczęśliwa ziemia - Łukasz Orbitowski

“Szczęśliwa ziemia” napisana jest w takim specyficznym, orbitowskim stylu. Lekko nadętym, chwilami nawet, mówiąc brzydko: egzaltowanym wręcz. Ale tylko lekko, akurat na tyle, na ile z tego samego słynęły książki poprzednie. Takim stylu trochę “cierpiącym”, takim: “nie warto”, “i tak się nie uda”, albo: “po co to komu?”. W stylu, który można łyknąć, dostosować się i polubić. Który można zrozumieć.

 

Bohaterem jest grupa przyjaciół, którzy dorastają i wreszcie rozstają się, co niestety czeka kiedyś każdą taką grupę. Przed rozstaniem jednak chłopcy przeżywają coś na kształt przygody, próbując odkryć tajemnicę miasteczka, jednego z tych, gdzie parafian jest więcej niż mieszkańców. Tajemnica dotyczy podziemi zamku i wiąże się z wyborem na resztę życia.

 

Po rozstaniu różnie sobie dają radę. Jeden z nich przy pomocy narracji pierwszoosobowej snuje smętną opowieść o sobie i miasteczku, lecz w odpowiednich miejscach przenosimy się w inne regiony Polski, by sprawdzić jak potoczyły się życia kolegów. Historie są interesujące, oczywiście głównie dla tych czytelników, którzy zainteresowani są stylem, o którym wspomniałem wyżej. Są to opowieści ciekawe, życiowe, odważne, bo skomplikowane w swej prostocie. Pokazują dokładnie to, co zdarza się tak wielu ludziom, a o czym dość rzadko można poczytać w książkach należących do literatury popularnej. Bo zdarzenia owe właśnie popularne nie są, za to są prawdziwe.

 

“Szczęśliwa ziemia” na pewno bardziej podoba mi się niż poprzednie książki Łukasza Orbitowskiego, bo jest po prostu dojrzalsza od na przykład “Tracę ciepło” czy “Horror show” (“Świętego Wrocławia” jeszcze nie czytałem), a tematyka odpowiada mi dużo bardziej niż ta z “Widm”. Rzecz jest doskonale ułożona, i trwa dokładnie tyle, ile trwać powinna. Jedyne, co średnio mi przypadło do gustu do rozłożenie książki na kilkadziesiąt podrozdziałów, które często wydawały mi się podziałami sztucznymi, ale cóż, to przecież pierdółka.

 

Książka jest udana, bo najpierw mówi o przyjaźni i obawach przed dorosłością i tym, czego tak wielu się obawia: odpowiedzialnością. A potem w udany sposób pokazuje, że wśród dorosłych tak, jak i u dzieci odpowiedzialność jest abstrakcyjną teorią, o której łatwo mówić i wymądrzać się, ale wprowadzić w życie? W dodatku swoje? Ha ha.

 

Przy czym “Szczęśliwa ziemia” ma szanse spodobać się także tym fanom, którzy tęsknią za opowiadaniami grozy, od których pisarz zaczynał karierę. Początek lektury, tak samo jak koniec to w zasadzie horror, i to dobry horror, gdzie groza jest znacznie mniej ważna niż bohaterowie, którym przyjdzie ją poznać; jest tylko dodatkiem dla tych postaci i ich historii.

 

Także jeśli lubisz raz na jakiś czas przeczytać coś, co służy nie tylko do samej rozrywki, ale przy czym można się też zastanowić, pospierać się lub z autorem zgodzić, polecam “Szczęśliwą ziemię”. A jeśli masz trzydzieścikilka lat i wrażenie, że zarówno starsi, jak i młodsi się już ustawili, i tylko Ty cały czas czekasz na coś w stylu: “kiedyś i ja będę”, to polecam jeszcze bardziej :)

 

Szczęśliwa ziemia

Sine Qua Non 2013

More posts
Your Dashboard view:
Need help?