logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: zabójca
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2021-10-12 20:07
"Zabójca" Maria Nurowska
Zabójca - Maria Nurowska

"(...) nie należy nikogo sądzić po pozorach. Jeśli ktoś trzyma w ręku zakrwawiony nóż, to nie znaczy, że kogoś zabił". "Zabójca" to kolejna książka Marii Nurowskiej, którą przeczytałam. Nie będę ukrywała, że sam tytuł i okładka bardzo mnie zaintrygowały i byłam niesamowicie ciekawa, co też moja ulubiona autorka zaoferowała swoim czytelnikom. Kiedy rozpoczęłam czytać jak zwykle nie potrafiłam jej odłożyć. Joanna Padlewska, dziennikarka pracująca w redakcji "Na Wprost". Zmierza w kierunku Zakopanego, aby tam przeprowadzić wywiad z panią Stasią, salową z pewnego szpitala, która odsiedziała w areszcie dwa lata za to, że nie chciała podpisać dokumentu obciążającego winą jej przełożonego. W pociągu jej uwagę przykuwa pewien tajemniczy mężczyzna, który wysiada wraz z nią na tej samej stacji. Kobieta zauważa dość niespotykane zachowanie swego współtowarzysza podróży - po wyjściu z pociągu pada on na kolana i wygląda tak, jakby się modlił. Instynkt dziennikarski nakazuje Joannie podążyć za mężczyzną, aby dowiedzieć się jaką skrywa tajemnicę. Nie spodziewa się, że historia, jaką opowie jej Adam Madej, bo tak nazywa się tajemniczy mężczyzna, może stanowić temat na pierwsze strony gazet. Dowiaduje się, że spędził dwadzieścia lat w więzieniu San Quentin, które jest jednym z najcięższych więzień w USA. Trafił tam za zabójstwo, ale czy na pewno? Z czasem Joanna zaprzyjaźnia się z Adamem, pomaga mu odbudować dom i stopniowo odkrywa, dlaczego trafił do więzienia i co tam przeżył. Adam powierza jej prowadzony przez lata zapiski więzienne, których lektura pozwala jej poznać prawdę o tym wyjątkowym człowieku. Wkrótce Joanna uświadamia sobie, że to co czuje do Adama to nie tylko przyjaźń. "Zabójca" to chwytająca za serce opowieść przypadkowego spotkania i miłości dwojga ludzi, najeżona przeciwnościami losu. Jest to niesamowita historia, wzruszająca, ale i chwilami przerażająca. Wspomnienia z więzienia sprawiają, że gęsia skórka wychodzi na rękach. Jak wiele w życiu musiał przejść Adam...jak trudno mu było znowu komuś zaufać. Motto lektury nasuwa się samo - nie wolno sądzić po pozorach. Trzeba ludzi poznać, dać im szansę, a nie skreślać. To złożona opowieść o miłości, strachu, determinacji, poczuciu winy i odkupieniu. Historia pełna ludzkich losów, uczuć i emocji. Mnie urzekła powieść Marii, a myśli nadal tłoczą się w mojej głowie. Nie żałuje czasu poświęconego na lekturę, książkę czytało się naprawdę przyjemnie i nie można było się od niej oderwać.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-06-01 18:16
"Zabójca strachu"? A może lepiej: "Zabójca dobrych pomysłów"?
Zabójca strachu - Dean Koontz

“Zabójca strachu” to pierwsza część cyklu “Moonlight Bay”, i planowałem zaliczyć oba tomy, a potem opinię wyrazić jedną, wspólną. Jednak moje ogólne wrażenie z lektury było tak mocne, że cóż, najwyżej druga część otrzyma wpis osobny. Albo i nie, zobaczymy.

 

Początek, co jest chyba typowe dla Deana Koontza, czyta się jednym tchem. Zostaje nam przedstawiony mężczyzna przed trzydziestką, ale jednak bardziej chłopak, niż mężczyzna, bowiem choroba genetyczna powoduje, że jest zupełnie odmienny od reszty swoich rówieśników. Co odbija się także na jego osobowości i dojrzałości. Cierpi na schorzenie, które najkrócej opisać można jako “cierpienie od światła”, żyje przeważnie nocami, unika nie tylko słońca, ale i wszystkiego, co jest powiązane z ultrafioletem.

 

Bohatera i tak już ciekawego poznajemy w dramatycznym momencie. Przed paroma laty tragicznie zmarła jego matka, a teraz żegna się z umierającym na raka ojcem. I tu następuje moment zwrotny książki, po którym, jak przypuszczam, pewna część czytelników zrobi wielkie oczy i zachwyci się lekturą, a reszta (w której ja się znajduję, niestety) zrobi także wielkie oczy, ale z rozczarowania. Jest bowiem niebywale interesująca choroba Christophera zaledwie dodatkiem, a lektura okazuje się dotyczyć czegoś zupełnie innego. Zacznijmy od tego, że ciało ojca bohatera gdzieś znika, w jego miejsce podstawione zostaje ciało przypadkowego, zamordowanego autostopowicza… a historia robi się coraz bardziej abstrakcyjna, z akapitu na akapit staje się mocniej i mocniej oderwana od rzeczywistości, nawet poważne zmrużenie oczu i nagięcie swojego czytelniczego gustu nie pozwala w akcję wejść, jest to bowiem tak kompletna bzdura.

 

Dopiero co dzieliłem się wrażeniami z lektury “Szeptów”, gdzie pisałem jak doskonale konsekwentny jest Koontz w swoich wizjach; tak, że nawet największe głupoty chce się czytać. I zdanie to podtrzymuję, bowiem w przypadku “Szeptów” wydaje mi się cały czas tak samo prawdziwe. Jednak w “Zabójcy strachu” autor tak mocno pojechał w stronę… no dobra, bez wahania powiem: w stronę nonsensu, że nie, po prostu nie potrafiłem dać się przekonać. Jakby kolejne pomysły nie wiem, losował z uprzednio przygotowanego zestawu przeróżnych abstrakcji? Nawet bohaterowie nie pomagają całości, przyjaźń tu zaprezentowana jest tak mocna, że wygląda bardziej jak opis ideału zjawiska, a nie faktyczne uczucie, tak samo zresztą miłość między Chrisem i Saszą - coś tak doskonałego, że kurczę niemożliwego, to się po prostu nie zdarza, to pobożne życzenie, nie faktyczny związek.

 

Lecz najgorsze w powieści jest to, że gdzieś pod tą warstwą absurdów kryje się pewna myśl, która, kurczę blade, ma potencjał do rozpoczęcia rozważań. Coś autor chciał powiedzieć, coś zasygnalizować, podzielić się z czytelnikiem prawdopodobnie swoim własnym strachem. Niestety jednak poniósł według mnie kompletną porażkę, no po prostu zaliczył swoje literackie Waterloo, bo poziom abstrakcji jest tu tak gigantyczny, że i dostrzegając pomysł, a nawet pewne przesłanie pisarza nie byłem w stanie zrobić nic więcej, jak tylko wzruszyć ramionami. To była dość męcząca książka, choć raczej niedługa, a i akcja prowadzona była w dość kameralnym gronie, a mimo to zmęczenie było spore, podobnie jak rozczarowanie.

 

...A jednak jestem ciekaw co Koontz wymyślił na potem. Czy w “Korzystaj z nocy” brnie dalej w nonsensowne wizje, czy też może nieco poukładał swoją opowieść, tym samym nieco lepiej zadbał o czytelnika? A może w ogóle zaoferuje coś kompletnie innego? Tak jestem ciekaw, że już drugi tom zamówiłem. Dobrze, że tani, nie będzie mi przykro jeśli jest podobny to pierwszego… :)

 

Fear Nothing

Prószyński i S-ka 1998

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-06-22 07:26
Stephen King - "Pan Mercedes"
Pan Mercedes - Danuta Górska,Stephen King

Tytułowy Pan Mercedes to przestępca, morderca, którego dziennikarze nazwali w ten sposób od zastosowanego narzędzia zbrodni. Sprawca ukradł potężny samochód osobowy i radośnie wjechał w tłum ludzi dokonując kilku zabójstw i wielu okaleczeń za jednym zamachem. Sprawa jest w toku, jednak prowadzi ją nie tyle policja, co emerytowany detektyw Hodges, który od pół roku dziadzieje w samotności, bez pracy i sensu życia.

 

Stephen King tym razem przygotował powieść detektywistyczną, taki dość klasyczny kryminał z elementami thrillera. Wszystkiego trzeba spróbować, prawda? Zatem Mistrz trzymając się reguł rządzących gatunkiem poprowadził akcję z typową dla siebie narracją, pełną dygresji, stosując więcej słów, niż jest to konieczne. Facet lubi gadać, wiemy to wszyscy.

 

Pierwsza połowa powieści jest dobra, może bez większych fajerwerków, ale czepiać się też nie ma czego. King bawi się pokazaniem społeczeństwa XXI wieku (akcja toczy się w roku 2009), co chwilę robi prztyczka w nos różnym zwyczajom, z których słynie dzisiejsze społeczeństwo, czyli życie w sieci, nadmiar wyimaginowanych problemów emocjonalnych, chęć korzystania z różnego rodzaju psychoanalityków czy wręcz "trenerów życia"… A potem następuje druga połowa i wszystko zaczyna się chwiać w posadach.

 

Zrobienie bohaterem książki faceta w wieku 62 lat było świetnym pomysłem, jeśli ma się coś do powiedzenia o życiu na emeryturze. A King ma wiele do powiedzenia. Jednak samodzielne śledztwo, wbrew policji, w dodatku z niepełnoletnim młodzieńcem u boku oraz kobietą w sile wieku, ale z psychiką małej dziewczynki… cóż, to jednak dla mnie zbyt dużo dziwactwa. Nie kupiłem tej historii. Może gdyby akcja toczyła się w latach osiemdziesiątych? Ale dziś? W naszym świecie? Jakoś nie wydaje mi się to możliwe, to po prostu nie pasuje.

 

Czytało się lekko i przyjemnie, bo to w końcu King. Ale odłożyłem czytnik z uczuciem rozczarowania; nie tego się spodziewałem, jakoś mam wrażenie, że Kinga stać na wiele, wiele więcej. Może w kolejnych tomach będzie lepiej? Bo gdzieś czytałem, że książek o Hodgesie będzie więcej. Pożyjemy, zobaczymy.

 

Mr. Mercedes

Albatros 2014

Like Reblog Comment
text 2013-07-23 22:19
'Amerykański zabójca' Vince Flynn
Amerykański zabójca - Vince Flynn,Arkadiusz Nakoniecznik

Postępując zgodnie z zasadą 50 stron, daje sobie spokój z tą książką. Jest nudna i ma fatalny język. A napis na okładce to obraza: "Nadchodzi nowy Jason Bourne". A mówiłam, gdy wyszło, nie tykać. Nic, co się w ten sposób reklamuje, nie może być dobre.

 

Data pierwszego wydania: 2010

Seria: Mitch Rapp

Tom: 1

Like Reblog Comment
review 2013-07-11 23:28
"Zabójca wampirów" William King
Zabójca Wampirów (Polska wersja jezykowa) - William King

Dzisiaj pozycja, którą kojarzy mogą chyba tylko najbardziej zagorzali wielbiciele gier fabularnych, a dokładniej Warhammera. Proszę państwa, przed wami szósta część przygót Gotreka oraz Felixa :)

 

Ksiażka osadzona jest w uniwersum Warhammera. Cóż to oznacza? Dla laików, którzy się z tym systemem RPG nie zetknęli już tłumaczę. Warhammer jest to gra z gatunku dark RPG, której akcja dzieje się w Starym Świecie. Stary Świat, jest to praktycznie nasza Europa w okresie późnego średniowiecza. Można również znaleźć tu wiele innych krajów, które odpowiadają istniejącym państwom: Kislev to Polska czy też Rosja, Albion to Anglia, natomiast Bretonia odpowiada Francji. W świecie tym współżyją ze sobą różnorakie rasy, znane z fantastyki: ludzie, elfy, niziołki, gnomy ale również orki czy gobliny. Wszyscy mają swoje zajęcia, konflikty i interesy, lecz głównym problemem, jest okresowa inwazja sił Chaosu, nadchodząca z pónocnego-wschodu. Cały świat jest świetnie zbudowany pod względem ekonomiczno-politycznym jak i religijnym, ale nie jest to miejsce i czas, aby pisać o wszystkim. Główni bohaterowie całego cyklu to zabójca trolli, krasnolud Gotrek oraz jego towarzysz człowiek Felix, który zobowiązał się do opisania heroicznej ścieżki do chwalebnej śmierci krasnoluda. Obaj oni przeszli nie jedno razem i można powiedzieć, że znają się jak łyse konie.

 

Co nam oferuje szósta cześć przygód tej barwnej pary? Otóż po odparciu pierwszej fali armii Chaosu w mieście Praag, obrońcy oczekują na posiłki z Imperium i starają się jakoś przetrwać zimę. W tym czasie z braku lepszego zajęcia nasza para bohaterów wraz z innym zabójcą Snorrim (mój ulubiony tępy i prostoduszny krasnolud), magiem Maxem oraz byłą miłością Felixa Ulriką najmują się u bogatego bojara jako ochroniarze. Strzec mają pewnego amuletu, który jest obiektem zainteresowań dziwnego przybysza. Niestety nie wszsytko idzie po ich myśli. Pracodawca umiera, tajemniczy przybysz kradnie amulet oraz porywa ze sobą Ulrikę, natomiast czarodziej balansuje na krawędzi życia i śmierci po zetknięciu się z tajemnicą skrywaną przez rzeczony wisior. Po krótkim dochodzeniu okazuje się, iż przybysz okazał się wampirem. Czegoś takiego zabójcy nie mogą przegapić, więc organizują grupę pościgową, do której dołącza zrozpaczony ojciec porwanej i ruszają tropem krwiopijca, który wiedzie wprost do Sylvanii...

 

Cała historia opowiedziana jest w bardzo prostym stylu, który jednak daje dużo radości czytelnikowi. Nie ma tu dożo miejsca na opisy, czy też rozważania filozoficzne. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że literatura Pan Kinga do ambitnych nie należy. Jej celem jest prosty przekaz, nieskomplikowana fabuła oraz wiele scen bitewnych. Jako odskocznia od bardziej ambitnych tytułów sprawdza się idealnie. Widać jednak duży postęp w każdej kolejnej książce tegoż autora. Zaczynał od zbioru luźno ze sobą powiązanych opowiadań, gdzie bohaterami byli Gotrek oraz Felix, aby stopniowo przejść w całkiem zgrabne powieści<?>( jego książki mają 200-300 stron więc nie jestem w stanie z czystym sumieniem stwierdzić, czy jest to powieść), w których można znaleźć na prawdę barwne postacie, ciekawe pomysły a nawet rozbudowany wątek miłosny :p 

 

Mimo całego mojego zachwalania muszę przyznać, że główną grupą odbiorczą dla tego cyklu są miłośnicy świata Warhammera. Ja jako jeden z nich nie mogę do końca obiektywnie ocenić tej ksiażki, więc z miłą chęcią skonfrontował bym się z kimś "spoza" miłośników Młotka :)

Ktoś?

More posts
Your Dashboard view:
Need help?