logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Adam-Przechrzta
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-06-10 13:01
Powrót z wojny, a kraj w rozsypce, czyli Razumowski zostaje milicjantem
Demony czasu pokoju - Przechrzta Adam

“Demony czasu pokoju” to według mnie najlepsza część cyklu poświęconego Aleksandrowi Razumowskiemu, cyklu będącym prequelem do innej serii książek, rozgrywających się już w naszych czasach. “Demony czasu pokoju” są tak dobre, jak “Chorągiew Michała Archanioła”, czyli powieść pana Przechrzty, którą poznałem jako pierwszą, i która podobała mi się najbardziej.

 

Cykl znany jest przede wszystkim z akcji. To taka pieśń żołnierska, którą autor umieścił w przedziwnym otoczeniu: otóż Razumowski to agent wojennajej razwiedki, wojskowego wywiadu ZSRR. I to się po prostu dziwnie czyta, od samego początku całość jest tu co najmniej ciekawa; skąd się wziął pomysł pisarza na kreowanie historii właśnie w tym kraju, i w takim czasie? Stalin i Beria, walka wewnętrzna GRU i NKWD, mnóstwo podłości… To jest fantastyka, jednak na końcu mamy pewne wyjaśnienia, wedle których wiele z okrucieństw tu obecnych nie wzięło się z wyobraźni autora, ale z dokumentacji dotyczącej działalności radzieckiej bezpieki. Cały czas trwania cyklu “Demony…” trochę trudno się odnaleźć w świecie, w którym Razumowski jest otoczony postaciami znanymi z historii, jasno określanymi jako zbrodniarze. Tu czasem przedstawiani inaczej, jakby niejednoznacznie.

 

Ciekawe, prawda? W cyklu Jacka Piekary w ogóle nie przeszkadza mi (a nawet przeciwnie: przyciąga mnie) świat, w którym Chrystus zszedł z krzyża i pozabijał swoich wrogów. A u pana Przechrzty przedstawianie Stalina jako groźnego, ale jednocześnie dość “ludzkiego”, nie pozbawionego różnych emocji bohatera mnie cały czas niepokoiło. Cóż, widać zależy od czytelnika, każdego kręci co innego. :)

 

Napisałem, że to najlepszy tom. Według mnie tak właśnie jest; Razumowski w swojej pełnej zawirowań historii idzie w bardzo ciekawym kierunku. Widać w “Demonach czasu pokoju” pewne spięcie całości, widać, że wiele zgromadzonych wydarzeń z historii bohatera wziętych razem powoduje zmiany, widać nawet szykujące się zmiany w samym ZSRR. Rośnie ciekawość czytelnika względem tego, co będzie dalej; bohater ma przed sobą tak wiele otwartych drzwi, że aż swędzi z chęci poznania dalszych przygód.

 

Bardzo podoba mi się także niezwykle oszczędne stosowanie elementów nadprzyrodzonych. I tu, podobnie jak w poprzednich tomach, specjalne zdolności Razumowskiego nie stają się przyczyną nagłych, totalnych zwrotów akcji czy rozwiązań obrażających inteligencję czytelnika. Choć potrafi więcej, przeważnie Razumowski jakby nie pamięta o swoich talentach nabytych w wyniku tajemniczych działań z poprzednich części. To przede wszystkim wojskowy, śledczy, żołnierz, wojownik i po prostu niezły koleś, przyzwoity facet, i co najważniejsze: wiarygodny. Bardzo jestem ciekaw czy będzie ciąg dalszy, czy coś nas jeszcze czeka. Niby nie lubię tasiemców, ale to jest tak dobra rozrywka, że wyjątkowo mam nadzieję, że to nie wszystko, bo z Razumowskim bawiłem się świetnie w Leningradzie, nieźle w czasie wojny i wspaniale w czasie pokoju.


Fabryka Słów 2015

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-03-01 11:06
Adam Przechrzta - "Demony wojny", część 1 i 2
Demony wojny - część 2 - Adam Przechrzta
Demony wojny - część 1 - Adam Przechrzta

Doktor Przechrzta wciąż bawi się doskonale, opowiadając o dalszych losach agenta GRU, Aleksandra Razumowskiego. Przypomnę, że teoretycznie jest to kontynuacja naprawdę niezłej “Chorągwi Michała Archanioła” i nieco słabszych już “Białych nocy”, jednakże to nie sequel, a prequel - o Razumowskim słyszymy właśnie w wyżej wymienionych powieściach, a teraz poznajemy jego wojenne losy, czyli to, co się działo po “Demonach Leningradu”.

 

Jest to opowieść wypełniona akcją, stawiająca duży nacisk na braterstwo żołnierzy. Adam Przechrzta przedstawia nam bohaterów radzieckich, w taki dość prosty, czarno-biały sposób. Ci z NKWD są źli, ci z GRU to porządni żołnierze, wiecie, tak jak do dziś mówi się o nazistach, dzieląc na złe SS i porządną Abwehrę. Książki nie mają nikogo uczyć historii - to fantastyka - a jednak nieco dziwnie się czyta o mądrym strategu Stalinie i porządnych agentach wywiadu, dzielnie walczących z nazistami w Wojnie Ojczyźnianej, jednocześnie prowadząc grę z własnymi rodakami z konkurującej organizacji. No ale jeśli czytamy o romansach z wampirami, to dlaczego nie zrobić ze Stalina dobrotliwego wujaszka?

 

...nie, to jednak nie pasuje. Ale nie szkodzi, bo powieść jako coś, co ma czytelnikowi pozwolić odsapnąć, odpocząć, spisuje się… no, może nie nieźle, ale poprawnie.

 

Razumowski powoli staje się kimś w rodzaju nadczłowieka, zgodnie z tym, co pamiętamy z poprzednich części. Co ciekawe, akurat ten motyw wykorzystywany jest stosunkowo rzadko, a ogromną większość problemów agent załatwia siłą posłuchu u swoich ludzi oraz siłą po prostu. Subtelny to on nie jest, co też ma swój klimat. Każdy tom “Demonów wojny” oferuje także romans, niestety z rolą kobiety dość jednoznacznie określoną. W drugiej części wydaje się, że autor da nam odetchnąć od tego całego żołnierskiego patosu, robi bowiem z Razumowskiego agenta w Breslau, takie połączenie Stirlitza z Klossem, ale nic z tego - nawet w mundurze Wehrmachtu Razumowski natychmiast nawiązuje nić porozumienia z “dobrymi, tylko wykonującymi rozkazy” Niemcami.

 

Zawsze sobie powtarzam, że nie każda powieść musi być “Ojcem chrzestnym”. Takie, które pozwalają po prostu zabić czas, zapomnieć o problemach, rozerwać się - takie też są potrzebne. Idealna lektura na podróż, albo na czytelniczego kaca, gdy zarzucimy się trudnymi książkami i trzeba po prostu odetchnąć. Choć z oczywistych powodów wolałem czytać o bohaterze narodowości polskiej, to przyznam uczciwie, że Razumowski też jest ok, i na pewno sięgnę po kontynuację jego przygód, rozgrywających się już po wojnie.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-10-23 07:39
Adam Przechrzta - "Wilczy Legion"
Wilczy Legion - Adam Przechrzta

“Wilczy Legion” to zbiór opowiadań, jednak są to teksty układające się w całość, jak dobra powieść. Bohaterem jest Johannes Krohne, żołnierz, a rzecz dzieje się w przededniu drugiej wojny światowej. Świat przedstawiony jednak różni się od tego, który znamy z historii, od początku do końca jest to alternatywna wersja tego, co znamy, a powodem odmienności zdarzeń jest ciekawy element fantastyczny.

 

Oczywiście esencją książki jest akcja. Tak samo dynamiczna, jak w innych powieściach Adama Przechrzty, jednak o tyle ciekawsza, że zaprezentowana tu fantastyka jest stosunkowo lepiej przygotowana, bardziej interesująca, niż dajmy na to w cyklu o Chorągwi Michała Archanioła. Gdyby lekko zmrużyć oczy i odrobinę zagiąć rzeczywistość, całość można by nazwać swego rodzaju odpowiedzią pisarza na niezwykle ostatnio popularny gatunek zwany steam punkiem.

 

Widać wyraźnie, że lata 20. i 30. XX wieku stanowią dla autora inspirację. Dzięki temu całe tło polityczne tu pokazane sprawia wrażenie o wiele bardziej pełnego, rzeczywistego, niż w innych książkach tego twórcy. Będzie można poznać kilka ciekawych faktów, dodatkowo na końcu książki znajdują się całkiem spore objaśnienia dotyczące każdego z tekstów, tylko potwierdzające związek z historią.

 

“Wilczy Legion” to kolejna dobra pozycja Adama Przechrzty, wypełniona akcją, dynamicznie napisana, przedstawiająca braterstwo, honor, ale i śmierć, zdrady, a przede wszystkim liczne emocje. Przy czym całość rewelacyjnie broni się na tle innych tego typu historii totalną obojętnością dla różnego rodzaju idei, które inni pisarze tak często zawierają w swoich utworach, a które tak mocno obrażają inteligencję czytelnika, że często nie pozostaje nam nic innego, jak pozycję odłożyć z obrzydzeniem. Tu zamiast marnej indoktrynacji mamy po prostu interesujących bohaterów, ciekawe czasy oraz sprytnie postawione pytanie: o co w tym wszystkim chodzi? Usycham z ciekawości czy będzie ciąg dalszy? Bo ja bym chętnie tom drugi przygarnął… :-)

 

Wilczy Legion

Fabryka Słów 2009

Like Reblog Comment
review 2013-10-20 08:38
Adam Przechrzta - "Demony Leningradu"
Demony Leningradu - Adam Przechrzta

W drugim tomie cyklu nazywanego “Depozytariuszem Chorągwi Archanioła” (OMG), “Białych nocach”, przewijało się często nazwisko niejakiego Aleksandra Razumowskiego, żołnierza, oficera GRU prowadzącego swe akcje w czasie drugiej wojny światowej. I choć “Demony Leningradu” noszą numer trzeci w serii, opowiadają nie o znanych nam bohaterach, ale właśnie o Razumowskim. Cofamy się zatem do roku 1942 i trafiamy do ZSRR.

 

Książka jest dokładnie taka, jak poprzednie tego Pisarza - to jedna, wielka akcja, podzielona na kilkanaście akcji mniejszych. Tu stale coś się dzieje, wątek goni wątek, przy czym kolejne rozdziały często mogłyby być osobnymi opowiadaniami o grupie majora Razumowskiego, są tak kompletne.

 

Jak na powieść akcji przystało próżno tu szukać jakichś specjalnie ciekawych fragmentów, które dotyczyłyby czasów w jakich bohaterowie żyją. Komunizm jest jedynie tłem, miano Stalina wspomina się jedynie w celu postraszenia odpowiednich postaci, Beria jest tylko ważniakiem, którego co prawda należy się bać, ale z którym da się współpracować. Także owym ZSRR proszę się nie sugerować, książka równie dobrze mogłaby się toczyć w dowolnych innych czasach w miarę nowoczesnych, gdy miecze i szable zamieniono na pistolety, karabiny i granaty.

 

Powtórzę to, co pisałem przy opinii na temat tomu pierwszego: świetna akcja, czysta rozrywka, książki pana Przechrzty można położyć na tej samej półce co książki pani Kozak - to ten sam styl, żołnierska piosenka o braterstwie, honorze, krwi - o wojnie. Ale bez prawdziwego patosu, przez co i ktoś taki jak ja bawi się doskonale. Podobno niedawno wyszły “Demony wojny”, ciąg dalszy. Niech no tylko spojrzę gdzie dziś ebooka można dostać najtaniej…

 

Demony Leningradu

Fabryka Słów 2011

Like Reblog Comment
review 2013-10-20 08:37
Adam Przechrzta - "Białe noce"
Białe noce (Depozytariusz Chorągwi Archanioła, #2) - Adam Przechrzta

[ten też wyjęty z archiwum:]

 

“Białe noce” to powieść utrzymana w dokładnie tym samym tonie i klimacie, co „Chorągiew Michała Archanioła„. Od samego początku do końca mamy do czynienia z powieścią, z której akcja wylewa się niczym woda z przepełnionej umywalki. Autor nie daje ani chwili na oddech, każąc swojemu bohaterowi oraz jego najbliższym wykonywać kolejne zadania: biegać, walczyć, strzelać, główkować, kombinować, myśleć, toczyć pełne zuchwałego spoufalania się dialogi oraz jeszcze raz biegać, walczyć, strzelać… A, no i oczywiście spożywać pewne ilości alkoholu, najczęściej wódki o specyficznym składzie, pitej ze szklanki, po co brudzić kieliszki? Krótko mówiąc jest to doskonałe czytadło, oferujące postaci, które można polubić oraz opisujące wydarzenia, które tak samo często będą czytelnika bawić, jak i wywoływać u niego może rzadziej smutek czy żal, ale znacznie częściej wściekłość i chęć osobistego, własnoręcznego wymierzenia co poniektórym czarnym charakterom sprawiedliwości. Najlepiej przy pomocy młotka i gwoździ.

 

Janusza Korpackiego zastajemy w bliżej nieokreślonym czasie od wydarzeń z poprzedniego tomu, ale raczej niedługim. Ot, tyle co zdążył się hajtnąć. Jednak już od pierwszych słów pierwszego rozdziału widać, że coś tu jest nie tak, że ktoś bawi się z naszym akademikiem w niebezpieczną grę. A potem to już leci z górki. Fabuła opowiada o poszukiwaniach zaginionej, przypuszczalnie porwanej córki jednego z największych rosyjskich oligarchów, ale jest to tylko powód do wplecenia w akcję całego mnóstwa dodatkowych smaczków i przygód, czekających na bohatera niemal na każdym kroku.

 

Powieść jest tylko odrobinę słabsza od “Chorągwi…”, ale to raczej norma w przypadku kontynuacji. Autor nie zaskoczył niczym nowym, za to z zadania utrzymania poziomu lektury oraz klimatu, który tak mi się podobał ostatnim razem wywiązał się doskonale. Zarówno “Chorągiew…”, jak i “Białe noce” można spokojnie położyć obok trylogii “Nocarz” Magdaleny Kozak. Wampirów co prawda nie ma, ale reszta, całe to męskie, żołnierskie życie jak najbardziej jest, i warto poświęcić wieczór czy dwa na zrelaksowanie się przy tej lekkiej, wypełnionej akcją powieści.

 

Białe noce
Fabryka Słów 2010

More posts
Your Dashboard view:
Need help?