logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: literatura-podróżnicza
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2022-02-07 16:20
Rio Anaconda. Gringo i ostatni szaman plemienia Carapana
Rio Anaconda. Gringo i ostatni szaman plemienia Carapana - Wojciech Cejrowski

Drugi tytuł spośród podróżniczych książek Wojciecha Cejrowskiego jest odrobinę nierówny. Pierwsza połowa zaskoczyła mnie i nie było to pozytywne zaskoczenie. Spodziewałam się lektury tak zajmującej jak "Gringo wśród dzikich plemion". Napisanej z równie ironicznym dowcipem. Owszem dowcip jest ale najbardziej ujawnia się od drugiej połowy książki.

Nie umniejszam "Rio Anacondzie", bo koniec końców dobrze mi się czytało o rozmowach z szamanem przy moczeniu pięt na Dzikich Ziemiach, o szamanie Angelino i ich licznych, interesujących rozmowach z Autorem, o  odkrywaniu świata Indian Carapana. Wszystko świetnie ale to następuje właśnie po pierwszej połowie, czyli najpierw przebrnęłam przez mniej intrygujące rozdziały, niekiedy bardzo wolno rozwijające się, wciąż czekając na to wielkie "Wow", które nie pozwoli na oderwanie się od książki. Może po prostu zbyt wiele obiecałam sobie po lekturze poprzedniej książki Autora.

Tytuł uznaję za dobry, choć nie tak dobry jak "Gringo wśród dzikich plemion". Gdybym więc miała komuś, kto nie zna pisarskiej twórczości Pana Wojciecha Cejrowskiego, doradzić od której książki ma zacząć przygodę, to - na dzień dzisiejszy - poleciłabym najpierw "Gringo (...)", potem "Rio Anacondę".

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/rio-anaconda-gringo-i-ostatni-szaman.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2022-01-16 21:07
Przypadki Robinsona Kruzoe
Przypadki Robinsona Kruzoe - Daniel Defoe,Władysław Ludwik

Któż z nas nie zna przygód rozbitka Robinsona Kruzoe, który pewnego dnia został uwięziony na bezludnej wyspie. Będąc w szkole śledziliśmy jego losy, patrzyliśmy jak radzi sobie w nowych warunkach oraz przeżywaliśmy razem z nim wzloty i upadki.

Lektura z przesłaniem, mówiącym, iż z każdej opresji można wyjść cało, głównie dzięki uporowi, samozaparciu i umiejętnościom niezbędnym do przetrwania nawet w najgorszych warunkach. To także powieść o sile przyjaźni i tolerancji między ludźmi.

Utwór ten czyta się dobrze, lekko - zwłaszcza te fragmenty, w których główny bohater spędza czas na wyspie oraz spotyka Piętaszka.

Dodatkowo, wydawnictwo Greg umieszcza na końcu utworu opracowanie, celem ułatwienia zrozumienia treści książki.

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/przypadki-robinsona-kruzoe.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2020-10-12 01:17
Gringo wśród dzikich plemion
Gringo wśród dzikich plemion - Wojciech Cejrowski

To pierwsza podróżnicza książka Wojciecha Cejrowskiego, z którą się spotykam. Wiele dobrego słyszałam o tym tytule, wybór więc padł na "Gringo wśród dzikich plemion". I był to bardzo celny strzał, gdyż książka okazała się ciekawa, pełna przygód nierzadko okraszona humorem.

 

Większość książki przeczytałam szybko i z dużym zainteresowaniem. Może poza dwoma ostatnimi rozdziałami. Wiele można mówić o Autorze, gdyż jest to postać kontrowersyjna, wywołująca u niektórych różne emocje. Można się zgadzać z jego poglądami lub nie, ale z pewnością nie można mu zarzucić, że jego książki (a także programy telewizyjne) są nic nie warte. Dużym atutem tytułu są liczne, barwne fotografie oraz lekki styl pisania.
Książkę polecam nie tylko fanom podróży po świecie. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:

https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2020/10/gringo-wsrod-dzikich-plemion.html

Like Reblog Comment
review 2014-08-10 09:34
Wystarczy chcieć!
Busem przez świat. Wyprawa pierwsza - Karol Lewandowski

                    Od zawsze chciałam podróżować. To było silniejsze ode mnie.  Już jako mała dziewczynka przepadłam za wszystkimi możliwymi środkami lokomocji. Uwielbiałam świat oglądany zza szyby pociągu, tramwaju, autobusu. Przesuwające się za oknem budynki, ludzie na przystankach, zawijające się w przypływie ruchu uliczki. Mój dziadek był motorniczym tramwaju, więc od małego zabierał mnie na wycieczki. Zaczynając od bliskich przestrzeni, to tych coraz dalszych. To dzięki niemu długie przebywanie w jednym miejscu bywa dla mnie nie do zniesienia. Wtedy muszę chociaż na chwile ruszyć przed siebie. 

                    Moje  młodzieńcze  wycieczki ograniczały się, ze względów finansowych, do obszaru Polski. Byłam wielokrotnie: nad morzem, na obozach wędrownych w: Karkonoszach, Sudetach, Łodzi, Krakowie, Białymstoku. Jeździłam na różne festiwale muzyczne: Slot Art w Lubiążu, Woodstock. Jednak zawsze marzyłam czymś odleglejszym.

                    Pamiętam, jak w 2011 roku zaczęłam oglądam filmiki chłopaków z ekipy 

Busem przez świat. Nie mogłam uwierzyć, że tak małym kosztem można zwiedzić tyle niezwykłych miejsc. To wtedy, po raz pierwszy pomyślałam, że aby spełnić swoje pragnienia wystarczy chcieć i przestać ciągle analizować, Wystarczy skupić się na realizacji danego planu i nie się zastanawiać, nad tym co może pójść nie tak. Dwa lata później pojechałam na swoją pierwszą wyprawę. Starym autobusem, nie posiadającym nawet klimatyzacji, wybrałam się z 40 przeróżnych osób w podróż dookoła włoskiego buta, 10 dni spędzając na Sycylii. Organizatorem wyjazdu był Bolek- emerytowany historyk, od 20 lat podróżujący w ten sposób po całej Europie. Zazwyczaj spaliśmy na dziko lub korzystając z pomocy miejscowych. Cena takiego wyjazdu, w porównaniu z ofertami biur podróży, był niezwykle niska. nierównomiernie do bogactwa przeżyć, kształtowanych indywidualnie przez uczestnika, według własnych potrzeb:)

Od tamtego czasu zaczęłam nieprzerwaną wędrówkę. Najczęściej przemieszczam się autostopem, rezygnując z luksusów na rzecz przebywania wśród ludzi. Poznając ich sposób życia, postrzegania rzeczywistości, staram się kształtować swój światopogląd.       

                    Busem przez świat projekt, który w założeniu miał być spontaniczną wyprawą dwójki braci oraz ich znajomych. Docelowym miejscem podróży był Gibraltar. Jadąc odnowionym, pomalowanym w hippisowskie wzory busem, ekipa chciała jechać przed siebie, zahaczając o miejsca,których istnienia nie sposób się doszukać w komercyjnych przewodnikach. Przemierzając Czechy, Szwajcarię, Włochy, Francję, Portugalię  spotykali złych ludzi( skąpych Szwajcarów, barcelońskich złodziei, nadgorliwych policjantów ) oraz mnóstwo dobrych osób, niebojących się pomóc grupie ekscentrycznych nieznajomych(  m.in. pastor, Gosia z Walencji).  Nieustannie psująca się skrzynia biegów, kradzież, piętrzące się problemy nie były wstanie zniechęcić ich do osiągnięcia zamierzonego celu. Nie żeby nie wątpili, często dochodziło do spięć, ale samozaparcie oraz nadzieja, że jednak się uda pozwoliła odbyć podróż, która stała się inspiracją dla wielu osób(np. dla mnie :). W wyprawie towarzyszyła im kamera- po powrocie zmontowali filmik opisujący pierwszy etap projektu i wrzucili go na YouTube. Reakcja internautów była natychmiastowa! Wszyscy byli zachwyceni ideom. Później chłopcy zaczęli pojawiać się w gazetach, mówiły o nich stacje radiowe. Ten sukces pomógł im w zdobyciu sponsorów, inwestujących w ich nowe przedsięwzięcia.

                    Ta książka jest relacją z niezwykłej podróży, ale przede wszystkim jest to motywator dla osób wahających się w podjęciu decyzji o ruszeniu przed siebie. Nieprzekoloryzowane, autentyczne doświadczenia mogą być inspiracją dla niezliczonej ilości śmiałków. Odrzucenie lęku przed nieznanym, jest pierwszym, podstawowym krokiem po wykonaniu, którego jesteśmy wstanie zmierzyć się niezliczoną ilością piętrzących się problemów. Zasada jest prosta: wystarczy chcieć, ale również poświęcić, aby osiągnąć sukces!

                    Jeśli chodzi o zawartość merytoryczną całość opisana jest prostym, naturalnym językiem.Potoczne słownictwo tworzy więź bliskości między narratorem, a odbiorcą. Krótkie rozdziały fragmentują w sposób logiczny treść. Rozmiar wydania jest poręczny. Czyta się szybko, z zapartym tchem. 

Jedynym minusem może być skromna ilość zdjęć, ale z perspektywy ilości informacji, filmików zamieszczanych na stronie ekipy, nietrudno nadrobić to samodzielnie.

                    Aż chce się krzyknąć: Podróżuj często, gubienie się pomoże Ci odnaleźć siebie.

 

Busem przez świat - Europa 2010 - Part 1

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-12-25 12:28
Blondynka na Tasmanii
Blondynka na Tasmanii - Beata Pawlikowska

W okresie Wigilii zapragnęłam na chwilkę oderwać się od "świątecznego szaleństwa". Wybór padł spontanicznie i, jako że dawno nie czytałam niczego Pawlikowskiej, trafiło na Tasmanię. Nawet nie przypuszczałam, że wyruszając z Panią Pawlikowską do Tasmanii trafię akurat na... czas Bożonarodzeniowy.
Dzięki temu mogłam się dowiedzieć jak spędzają te święta mieszkańcy Tasmanii, a że tak jak to w Australii wszystko jest inne, tak i to, co świąteczne u nich jest też odmienne. Zupełnie jak pogoda (bo przecież mają tam lato). Jakie jeszcze inne różnice są w Tasmanii? Sprawdźcie sami.

Oprócz Bożego Narodzenia, razem z autorką możemy wyruszyć w głąb paprociowego lasu by przyjrzeć się tamtejszej faunie i florze. A ta, jest równie odmienna, jak odmienne jest tam świętowanie. I tak mamy: kangury, koale, mewy zjadające z talerzy rybę z frytkami, słynne diabły tasmańskie oraz tajemnicze wombaty.
No i roślinność: równie interesująca. Podobały mi się opisy krzewów bootle-brush - a bardziej opis sposobu w jaki te krzewy przedłużają swe istnienie.

Jeśli chcecie poznać zwyczaje Bożonarodzeniowe mieszkańców Tasamnii, zwiedzić paprociowy las (tu plus za piękne fotografie tak roślinności, jak i zwierząt), spotkać diabła tasmańskiego i dowiedzieć się jak zachowują się owe wombaty - zapraszam do lektury "Blondynki na Tasmanii".

Ze swojej strony powiem, iż książka ta jest dobra (nie przeciętna, choć tu dostanie tylko 5 gwiazdek, gdyż na tą chwilę "Blondynka w Amazonii" i "Blondynka w Tybecie" były według mnie lepsze). Tak, jak w przypadku poprzednich książek z tej serii, tak i tą czyta się szybko (przeczytałam ją w niecałe dwa dni) i z zainteresowaniem.

To, co mnie przeszkadzało najbardziej - i przyczyniło się w głównej mierze do odjęcia jednej gwiazdki - to fakt, iż autorka przez pierwszą połowę książki za bardzo narzekała na odmienność tradycji bożonarodzeniowych. Wiadomo z góry, że nie w każdym zakątku świata spędza się świąteczny czas identycznie. Tu, około połowy książki miałam wrażenie, że tych narzekań jest stanowczo za dużo.
Dodatkowo fragment o Króliku Bugsie jest tu zbędny. Niczego nie wniósł do opowiadanej historii.
Cała reszta: czyli opisy tasmańskiej przyrody jak najbardziej na plus. Szczególnie ciekawe informacje na temat roślinności i zwierząt: najbardziej znanych - koali i kangurów oraz tych mniej znanych - wombatów, dziobaków i kolczatek.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/blondynka-na-tasmanii.html

More posts
Your Dashboard view:
Need help?