Księgarnia LitRes (od 2005 roku) znana jest bardziej na rynku rosyjskim niż polskim. Jednak od kilku miesięcy non stop pokazują mi się jej reklamy na FB, więc wygląda na to, że i u nas sklep chce zaistnieć szerzej. Księgarnia została też już włączona do popularnych polskich porównywarek cen e-booków. Na poważnie zagościła więc na polskim rynku.
Reklamy LitRes, które ostatnio bardzo często oglądam na FB (źródło: fb.com)
LitRes na rynku rosyjskojęzycznym
Podobno nie jest łatwo osiągnąć sukces na rynku rosyjskojęzycznym. Co prawda chętnych do czytania jest wielu, ale do zakupu e-booków w księgarni już sporo mniej. Jednym z pomysłów, które tam funkcjonują, jest na przykład sprzedawanie e-booków, zanim mogą być spiracone (bo nie zostały jeszcze ani napisane ani tym bardziej opublikowane). Taki projekt próbuje rozwijać LitNet (dawniej Lit-Era).
LitRes: jedno kliknięcie do książek (źródło: litres.ru)
Być może z powodu walki na trudnym ale czytelniczo chłonnym rynku, oferta litres.ru wydaje mi się pod niektórymi aspektami bardziej rozbudowana niż w polskich sklepach. Księgarnia chwali się, że ma w ofercie milion e-booków po rosyjsku i w innych językach (w tym 48 tys. bezpłatnych) oraz 65 tys. książek audio. Zapewnia, że co miesiąc asortyment rozszerzany jest o 5 tys. tytułów. Stronę księgarni odwiedza ok. 12,5 mln klientów miesięcznie, którzy pobierają co miesiąc ok. 1,5 mln plików. Liczby podawane przez LitRes, robią wrażenie.
Multiformat w wydaniu rosyjskim (źródło: litres.ru)
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w litres.ru, to mnogość (aż dziesięć) dostępnych formatów e-booków. Znajdziemy tam nie tylko popularny u nas EPUB i MOBI, ale także kilka innych. Należy do nich m.in. specjalnie do mniejszych ekranów (6 cali) przykrojony PDF (tzw. PDF A6). Nawet czytelnicy korzystający z czytników słabo wspierających ten format nie powinni mieć z nim aż takich kłopotów, jak ze „zwykłymi” PDFami. Obowiązkowo jest tam także FB2 i FB3 – bardzo popularne na rynku rosyjskojęzycznym formaty. Fragmenty e-booków można przeczytać w przeglądarce WWW.
"Tekst" Glukhovsky'ego w wersji elektronicznej jest wg cen katalogowych tańszy w Rosji o ok. 30% w porównaniu do wydania papierowego (źródło: litres.ru)
Drugie, co zwróciło moją uwagę, to różnica cen między wydaniami papierowymi a elektronicznymi. Trwa u nas obecnie dyskusja na ten temat. Wpisy na temat wpływu VATu na cenę e-booków rozgrzewają do czerwoności dyskutantów. No i jako jedna z pierwszych na litres.ru, otwarła mi się strona książki „Tekst” Glukhovsky'ego. E-book ma nominalną cenę 439 RUB (ok. 27 PLN), audiobook 399 RUB a książka drukowana oferowana jest za 614 RUB (ok. 37 PLN). Całkiem spora różnica między papierem a wersją elektroniczną. Ale może w Rosji druk na papierze, transportowanie tomów oraz ich magazynowanie i wystawianie w księgarniach są znacznie droższe niż w Polsce. U nas to podobno nieznacząca kwota. Pewnie dlatego e-book może być aż o tyle taniej od papierowego wydania (bieżąca, „napromocyjna” cena e-booka w księgarni to 307 RUB, czyli ok. 19 PLN).
Sześć zakładek różnych typów płatności... (źródło: litres.ru)
Podobnie jest przy płatnościach. Dostałem lekkiego oczopląsu od tych wszystkich punktów z programów lojalnościowych, operatorów telefonicznych, kart płatniczych, PayPalów i przelewów. Jedyne, co mnie w tym zaniepokoiło, to dopisek przy cenie „bez prowizji”. Nie wiem, czy oznacza to, że prowizję doda np. operator telefonii przy miesięcznym rachunku, czy prowizja nie będzie pobrana. Ale na razie w litres.ru nie kupuję, więc problem z głowy.
LitRes samodzielnie sprzedaje na rynku rosyjskim książki J.K. Rowling (źródło: litres.pl)
No i na koniec warto wspomnieć, że sklep samodzielnie sprzedaje e-booki o Harry'm Potterze (po rosyjsku i angielsku), czym nie może się pochwalić żadna polska księgarnia. Polską wersję my na ten przykład możemy kupić tylko przez oficjalną stronę pottermore.com, gdzie ceny wyrażone w euro niezbyt zachęcają polskiego czytelnika.
LitRes w Polsce
A jak wygląda LitRes w Polsce? No tu jest trochę słabiej. Ja konto założyłem w księgarni kilka miesięcy temu, ale na razie nic w niej nie kupiłem. Jakoś przy korzystaniu z abonamentu Legimi oraz nagromadzonym stosiku e-booków na dysku, mniejsze mam teraz potrzeby zakupowe. Ale dostałem propozycję uczestniczenia w badaniu na temat korzystania ze sklepu. Odpowiedziałem na list zatytułowany „Pomóż nam stać się lepszymi - 100 zł na konto!”. Stwierdziłem, że może to być ciekawy temat na bloga... W liście, który dostałem, można przeczytać m.in. „Regularnie komunikujemy się z użytkownikami, omawiamy, jak wygodne jest korzystanie z naszej strony internetowej i co można poprawić. Teraz szukamy respondentów do wywiadu zdalnego na Skype/Google Hangouts. Wystarczy mieć komputer lub laptop z kamerą internetową i stabilnym dostępem do Internetu. Ankieta potrwa około 1 godziny”. No więc wypełniłem kwestionariusz i czekałem, aż wedle zapewnień księgarni „Przejrzymy dane i skontaktujemy się z Tobą”. Mija już któryś tydzień i nic. Chyba jednak nie jestem dla LitRes interesującym klientem. Trudno.
Najmocniejszym atutem polskiego oddziału LitRes może być wielość dostępnych wersji językowych (źródło: litres.pl)
Jakie są różnice między wersją rosyjską i polską? Przede wszystkim w litres.pl nie uświadczymy tak wielu formatów e-booków jak w rosyjskiej centrali. U nas e-booki są do pobrania zazwyczaj tylko jako EPUB i MOBI. Dla polskich wydań zapomnieć np. o ciekawej opcji PDFa w formacie A6. Ale na przykład publikacje przygotowane oryginalnie na rynek rosyjski są też i tu do pobrania w wielu formatach.
Nie wszystkie książki mają okładki (źródło: litres.pl)
W księgarni panuje też (lekki) bałagan. Przejawia się to z jednej strony brakiem okładek niektórych książek oraz pisanymi po rosyjsku nazwiskami niektórych autorów (także dla książek wydanych po polsku). W opisach książek panuje „wieża Babel”. Zaglądając np. do „Vaterlandu” Roberta Harrisa, można się dowiedzieć, że to książka z kategorii „Buena ficción policíaca, Thrillers” otagowana jako „Психологические триллеры”. Trochę grubo jak na „polskojęzyczną” księgarnię. Ale skoro kupuję na niemieckim Amazonie, gdzie polski przeplata się z niemieckim, to może nie będę się wymądrzał :)
W polskiej wersji LitRes nie zawsze możemy liczyć na polską pisownię, nawet nazwiska autora (źródło: litres.pl)
Większy kłopot może dla klientów wynikać z pokazywania dostępności książek, które nie są już sprzedawane (prawdopodobnie skończyła się licencja). Jeden z moich czytelników znalazł e-booka, którego nie oferowały żadne księgarnie poza LitResem. W dobrej wierze zapłacił za niego, ale go nie otrzymał. Książka chyba rzeczywiście jest wycofana z dystrybucji. Jednak pieniądze, zamiast wrócić do klienta, pozostały jako nadpłata na jego koncie w księgarni. W końcu mój czytelnik spożytkował je na innego e-booka, a strona książki została (po jego interwencji) poprawiona. Księgarnia nawet podziękowała za wskazanie błędu „Z góry dziękujemy za udzielenie cennych wskazówek, które pomogą w doskonaleniu naszych usług”.
Opisy kategorii w litres.pl mogą być niekiedy zagadką dla polskojęzycznego klienta (źródło: litres.pl)
Mnie osobiście przeszkadza też, że książki wyświetlane na listach nie mogą być łatwo sortowane czy filtrowane wg np. autora, tytułu czy ceny. Tej ceny nie mają podanej do momentu otwarcia strony danej pozycji. Jeśli chcemy znaleźć jakąś bezpłatną pozycję np. z klasyki literatury rosyjskiej, najlepiej wejść na listę publikacji konkretnego autora. Wtedy przy książkach są podane ceny.
Podczas wyboru książki należy uważnie sprawdzić wersję językową, bo na przykład nie ma po polsku książek Glukhovsky'ego w litres.pl (źródło: litres.pl)
Można być zaskoczonym także, jeśli chodzi o dostępność polskojęzycznych tytułów. Nie mam statystyk, ale wyrywkowa kontrola pokazała braki. Wspomniany wyżej Glukhovsky znajduje się w ofercie księgarni, ale np. po rosyjsku czy estońsku. Brak wersji polskojęzycznej „Tekstu”, choć książka została wydana po polsku i sprzedawana jako e-book jest w kilkunastu księgarniach. Co ciekawe, książka w wersji rosyjskiej, ma obecnie taką samą cenę w litres.pl jak w litres.ru.
Podsumowanie
O księgarni LitRes miałem napisać po wzięciu udziału w badaniu, do którego zostałem zaproszony. Miał to być tekst o tym, jak nowa księgarnia wsłuchuje się w głosy czytelników na lokalnym, nowym dla sklepu rynku. Pomimo tego, że księgarnia najwyraźniej nie jest zainteresowana moją opinią, to i tak napisałem. Może Wam się przyda ta garść informacji.
Księgarnia LitRes stanowi na pewno ciekawą propozycję dla osób czytających w obcych językach, nie tylko po rosyjsku. Różnorodność obcojęzycznych e-booków (w sumie 33 od estońskiego po tagalski), może być jednym z większych atutów tego sklepu. W natłoku obcojęzycznych opisów i wersji trzeba jednak uważnie wybierać książki, żeby przez przypadek nie kupić czegoś np. po łotewsku. Mnie osobiście taki rozgardiasz zniechęca do zakupów. Pozostaje mieć nadzieję, że bałagan w jej organizacji z czasem raczej będzie znikać niż narastać.
[Aktualizacja 10 XI 2019 r. 12:30]
Stwierdziłem, że skoro księgarnia jest niesłowna, to na razie nie będę w niej kupował i zrezygnuję z ich newslettera. Przy rezygnacji jednak zobaczyłem ofertę "doładowania" mojego konta równowartością 10 PLN. Hmmm....
Okno rezygnacji z newslettera (źródło: litres.pl)
No cóż, tupnąłem myszką na "Odbierz 10 zł". Po czym, pokazał się kolejny zachęcający obrazek...
Jednak nie wypisałem się z subskrypcji newslettera (źródło: litres.pl)
Jak tu nie skorzystać? Jednak włożyłem e-booka do koszyka i ruszyłem do kasy z możliwością zapłaty BLIKiem. Ale w kasie cena wcale nie została obniżona o 10 zł. Nie pozostało mi nic innego jak zrezygnować z zakupu i wypisać się z subskrypcji.
Ostatecznie jednak zrezygnowałem... (źródło: litres.pl)
[Aktualizacja]
Teraz w LitRes podając kod 10CYFR przy zakładaniu konta – zakładka „Kupon” – można otrzymać 10 PLN zwrotu za zakupy o wartości 20 PLN.