Marianna Fijewska w swojej książce podjęła się tematu pracy pielęgniarki. Jej relacji z pacjentami, lekarzami, rodzinami pacjentów, przełożonymi - a często relacje te bywają trudne.
W książce autorka rozmawia z pielęgniarkami, pielęgniarzami, studentami i studentkami pielęgniarstwa oraz m.in. z Naczelną Rady Pielęgniarek. Ich spostrzeżenia dają światło na zawód pielęgniarki ale też w dużej mierze na pielęgniarki jako osoby.
Taka forma reportażu jest dobrym zabiegiem. Sprawia, że książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Historie pielęgniarek przeplatają się ze spojrzeniem studentek pielęgniarstwa. Dodatkowo mamy komentarze fachowców (np. radców prawnych przy temacie aneksów do umów itp.). Czytelnik ma wrażenie jakby sam był świadkiem tych rozmów a wypowiadający się w książce ludzie siedzieli obok niego i opowiadali to wszystko właśnie jemu. Fajne wrażenie, gdyż nie mamy tu do czynienia wyłącznie z suchym tekstem opartym na zebranych faktach oraz statystycznych danych, a bardziej na rzeczywistych przykładach pielęgniarek zmierzających się na co dzień z "ciemnymi stronami" swojego zawodu.
Awanturujący się, roszczeniowi pacjenci i ich rodziny? Narzekanie pielęgniarek na przełożonych? Narzekanie na zarobki, ciężką pracę ponad siły? Narzekanie na koleżanki? Zapewne sporą część czytelników zawarte w książce rzeczy zaszokują, innych - przeciwnie - nie wzruszą bo będzie to dla nich zwyczajnie obojętne. Jeszcze inni (w tym ja) powiedzą: "Cóż, samo życie i... realia pracy pielęgniarki".
I tak... w przytoczonych tu wypowiedziach pielęgniarek nie ma nic, co byłoby mnie w stanie zadziwić, zaszokować, zbulwersować - bo, istotnie, tak ta praca wygląda; tak te relacje (z innymi pielęgniarkami, z pacjentami/ich rodzinami/lekarzami/przełożonymi/kadrami wyglądają... Braki kadrowe, ciągły wyścig z czasem i związany z tym stres: "żeby zdążyć ze wszystkim"? Mobbing ze strony przełożonych i... kolejny stres z tego tytułu? Pacjent (tudzież jego rodzina), którzy najchętniej wysłaliby do wszystkich diabłów? Teksty: "siostro... przynieś, podaj". Bądź druga strona medalu: konający pacjent, który ma w oczach lęk i tę świadomość, że oto nadchodzą jego ostatnie chwile. Śmierć i bezradność. Albo wdzięczność w ludzkich spojrzeniach za uratowane życie lub... towarzyszenie w najgorszych chwilach ich życia. Witam w świecie pielęgniarki...
Oczywiście, że są też jasne strony tego zawodu, nawet były w książce wspomniane w kilku miejscach. Wiadomym jednakże jest to, iż lepiej sprzedają się dramaty. Tu mamy więcej tych mniej przyjemnych aspektów (według mnie in plus - bo tym bardziej owa książka staje się prawdziwa).
Reportaż ten oceniam jako dobry. Autorka rzetelnie przyłożyła się do swojego zadania i pokazała zawód pielęgniarki z punktu widzenia wielu osób (także pacjentów i lekarzy - jak oni widzą ich oraz ich pracę), co daje możliwość kompleksowego spojrzenia na osobę pielęgniarki.
Styl pisania autorki jest lekki. Minusem są literówki, których jest mało i choć nie mają bardzo dużego wpływu na jakość czytania, to jednak występują i czasem to niedopatrzenie wydawnictwa trochę razi.
Książkę polecam w szczególności wszystkim tym, którzy ciągle narzekają na pielęgniarki walczące o swoje prawa i godne płace. Może ta książka niektórym otworzy oczy i pomyślą dwa razy, nim powiedzą słynne: "O, znowu narzekają. Ciągle im mało, a nic nie robią tylko by piły kawkę i plotkowały w socjalnym".
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2021/12/tajemnice-pielegniarek-prawda-i.html