logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: ekran
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-03-22 08:12
Kobo Mini - recenzja czytnika książek elektronicznych cz. II

Czy Kobo Mini z małym ekranem daje radość czytania po polsku? W drugiej części recenzji oceniam oprogramowanie czytnika i komfort czytania.

 

Oprogramowanie

Obsługa Kobo Mini jest prosta i intuicyjna. Wśród dostępnych wersji językowych brak jest jednak polskiej. Posługiwanie się czytnikiem nie nie jest jednak wcale trudne. Można sobie z tym poradzić nawet przy niewielkiej znajomości jednego z języków obecnych w urządzeniu. Menu możemy ponadto przełączyć na wersję: francuską, niemiecką, hiszpańską, holenderską, japońską, włoską lub portugalską. Możliwości językowe i sposób obsługi są więc podobne jak w innych najpopularniejszych czytnikach, np. Kindle Paperwhite (recenzja serwisu swiatczytnikow.pl).

 

Czytnik nie posiada również słownika języka polskiego. Wśród trzynastu standardowo instalowanych słowników jest m.in. angielski, niemiecki, czy angielsko-hiszpański. W książkach obcojęzycznych możemy więc liczyć na objaśnienia jak i przekład słów, jednak nie z udziałem języka polskiego.

 

Bardzo ciekawym pomysłem twórców oprogramowania jest wyświetlanie piktogramów z minkami na ekranie czytnika. Spójrzcie sami na ekran informujący o braku połączenia z internetem i sami powiedzcie, czy nie zachęca to do używania Mini?

 

Kobo Mini - brak połączenia sieciowego

 

Przyciski w menu jak i klawiatura ekranowa są dość dobrze zaprojektowane. Mankamentem klawiatury jest brak kropki i przecinka podczas wyświetlania liter. Aby wprowadzić adres strony internetowej trzeba co rusz przełączać się do sekcji numerycznej. Podczas pisania, trudności może nastręczać wybieranie klawiszy umieszczonych na klawiaturze w pobliżu brzegu ekranu. Plastikowa ramka wokół niego jest dość gruba i osoby o dużych palcach mogą mieć kłopoty z precyzyjnym wybieraniem skrajnych klawiszy. Klawiatury ekranowej można używać również do sporządzania notatek.

 

Kobo Mini - dodawanie notatki

 

Ekran główny czytnika prezentuje okładki pięciu ostatnio wgranych lub przeglądanych pozycji. To bardzo podobne rozwiązanie, do innych czytników obecnych na rynku. Jeśli poszukiwana pozycja nie mieści się w tej grupie, można wyświetlić zawartość pamięci urządzenia poprzez przejście do menu „Library” (biblioteka). Wyświetlane są wtedy wszystkie ebooki obecne w pamięci czytnika. Podzielona jest ono na: książki, prasę, bezpłatne fragmenty oraz półki. Książki w łatwy sposób można sortować według tytułu, autora, rozmiaru i typu pliku oraz daty czytania. Mogą być wyświetlane w postaci miniaturek okładek i opisu, lub samych okładek.

 

Kobo Mini - widok listy książek w bibliotece urządzenia

 

Aktualizacja oprogramowania wewnętrznego może się odbywać podczas synchronizacji urządzenia przez sieć bezprzewodową. W innych modelach Kobo służy do tego również aplikacja na komputer. Nie przetestowałem tego, ponieważ w moim przypadku obydwie dokonane w moim czytniku aktualizacje odbyły się przy podłączeniu przez wifi. Podłączony chwilę wcześniej do aplikacji Kobo nie wykazywał chęci do aktualizowania oprogramowania wewnętrznego (firmware).

 

Dodatkowo, w menu „Extras” otrzymujemy kilka aplikacji: szachy, sudoku, prosty szkicownik (z możliwością zapisu rysunków do plików PNG) i przeglądarkę internetową. Zarówno w szachy jak i sudoku można grać na różnych poziomach trudności. Fakt, że są one dostępne zaraz po uruchomieniu zakupionego czytnika może być dodatkowym argumentem przemawiającym za Kobo Mini.

 

Kobo Mini - gra w szachy

 

Kobo Mini - gra w sudoku

 

Korzystanie z przeglądarki WWW, podobnie jak w innych czytnikach, nie należy do wygodnych. Póki co elektroniczny papier nie nadaje się do wygodnej pracy ze stronami WWW. Dość dobrze wyglądają ich mobilne wersje. Przeglądarka sporadycznie ma kłopoty z wyświetlaniem polskich znaków w jednej z czcionek szeryfowych. Czasami polskie znaki są wyświetlane czcionką bezszeryfową. Tekst jest czytelny, choć po prostu brzydki. Problem nie występuje zawsze i trudno mi powiedzieć od czego to zależy.

 

Modyfikacja - wygaszacz ekranu

Kobo sprzedawane poprzez francuską księgarnię Fnac posiada tylko jeden „wygaszacz” ekranu. Jest to logo księgarni, które pojawia się automatycznie w trybie bezczynności. Nie jest to oszałamiająca funkcja, nawet jeśli porównamy z innymi czytnikami. Na szczęście jest na to dość banalne lekarstwo. Dziękuję autorowi bloga Aldus (http://aldus2006.typepad.fr/) za zarchiwizowanie i upowszechnienie tego pomysłu.

W celu zastąpienia logo księgarni okładką ostatnio czytanej książki należy wykonać następujące czynności:

 

1) podłączyć Kobo Mini (lub inny) do komputera;

2) otwórzyć przeglądarkę plików i przejdź do katalogu „.kobo” ;

3) odszukać plik "affiliate.conf" ;

4) otworzyć go w edytorze tekstowym jak Notatnik;

5) zawartość pliku powinna wyglądać tak:

"[General]

affiliate=fnac"

6) zastąpić „fnac” na „Kobo” lub „logo” (bez cudzysłowów) ;

7) zapisać plik i zamknąć edytor;

8) odłączyć czytnik.

 

Kobo Mini - zawartość pudełka, na ekranie czytnika zmodyfikowany wygaszacz ekranu

 

Po wejściu czytnika w stan uśpienia, na ekranie będzie wyświetlana okładka ostatnio otwartej książki oraz postęp w czytaniu (wyrażony procentowo). I już nie musimy odpowiadać ciągle na pytania „co czytasz?”...

 

Modyfikacja - sposób wyświetlania daty

Podobną modyfikację można wykonać, aby czytnik wyświetlał „po polsku” datę i godzinę. Dzięki edycji pliku „Kobo eReader.conf” znajdującego się w katalogu ".kobo/Kobo" (w pamięci czytnika) można uzyskać wyświetlanie dnia w formacie dzień-miesiąc-rok a godziny w formacie dwudzietoczterogodzinnym. We wspomnianym pliku należy podmienić frazę „en_US” np. na „pl_PL” w linijce „ CurrentLocale=en_US” (sekcja „[ApplicationPreferences]”). Może być konieczny restart czytnika, aby zmiany zostały zastosowane. Dziękuję użytkownikowi GeoffR z forum mobileread.com za upowszechnienie tego pomysłu.

 

Notatki i cytaty

Podobnie jak inne zaawansowane czytniki, Kobo umożliwia wyszukiwanie zaznaczonych słów (obcojęzycznych) w zainstalowanych słownikach, zaznaczanie fragmentów tekstu czy wykonywanie notatek. Aby zaznaczyć fragment tekstu, należy przytrzymać palec na tekście. Po wejściu w tryb zaznaczania można skorzystać z dwóch znaczników i dzięki nim rozszerzyć zakres zaznaczania. Tak wyróżniony fragment można następnie zapisać jako cytat („Highlight”) lub dołączyć do niego własną notatkę („Add Note”). Chyba nie ma możliwości skopiowania czy edytowania tych notatek w komputerze.

 

Kobo Mini - sposób zaznaczania tekstu w książce

 

Kobo od dawna promuje łączenie czytania z mediami społecznościowymi. W Mini nie jest inaczej. Zaznaczone w czytniku cytaty można łatwo udostępnić na Facebooku. Wystarczy połączyć czytnik ze swoim kontem na portalu i po zaznaczeniu cytatu wybrać ikonkę z literą „f”, która pojawia się na dole ekranu.

 

Czytanie

Czytnik książek oczywiście służy do ich czytania. Z tego zadania wywiązuje się bardzo dobrze, głównie dzięki poręczności, zgrabnej konstrukcji i czytelnemu ekranowi. Urządzenie poprawnie odczytuje obsługiwane pliki. Gorzej, niż inne czytniki, radzi sobie jednak z plikami PDF i czytanie takowych na Kobo Mini raczej odradzam. Takie pliki wczytują się długo a nawigacja jest toporna. Brak jest trybu reflow, choć użytkownicy czytników Kobo wielokrotnie zgłaszali producentowi ów feler.

 

Pliki EPUB nie sprawiają kłopotów, choć czasami czytnik nie rozdziela akapitów. Wtedy na dole strony jest sporo pustego miejsca mimo braku łamania strony w oryginalnym tekście. Spotkałem się z tym w niektórych książkach z polskich księgarń. Problem ten nie jest poważny, ale przy małym ekranie i do tego nie zapełnionym w całości często trzeba zmieniać strony.

 

Kobo Mini - wyświetlanie zaznaczonego fragmentu w książce, puste miejsce po akapicie

 

Do zarządzania książkami w czytniku bardzo dobrze nadaje się bezpłatny program calibre. Zadba on na przykład o to, aby przesyłane do Kobo pliki (w oficjalnie nieobsługiwanym) formacie MOBI zostały automagicznie przekonwertowane na EPUB. Skopiowane bezpośrednio do pamięci urządzenia pliki MOBI otwierają się, ale można napotkać i na takie, z którymi czytnika ma kłopoty. Czytnik może też kłopoty z wyświetlaniem ich okładek. Jednak jak na nieobsługiwany format, radzi sobie z nimi całkiem dobrze.

 

Podczas czytania, czy kartkowania książek nie zaobserwowałem „duchów”, czyli charakterystycznego dla ekranów z elektronicznego papieru pozostawiania elementów z poprzednich stron. Częstotliwość pełnego odświeżania można zmieniać w zakresie od 1 do co 6 stron. Nawet ustawienie maksymalnie przyspieszające pracę czytnika (co 6 stron) nie powodowało u mnie pojawiania się „duchów”. W innych czytnikach, które używałem takie ustawienie skutkowało zwykle nieczytelnym tekstem już po trzech-czterech stronach. To bardzo dobra cecha Kobo Mini. Strony zmieniają się szybko i płynnie, bez opóźnień lub długiego migotania, charakterystycznego dla starszych lub najtańszych czytników.

 

Po otwarciu książki zyskujemy dostęp do ustawień wyświetlania tekstu. Dostęp do tych opcji następuje po dotknięciu i przytrzymaniu ekranu w środkowej dolnej części ekranu.

 

Kobo Mini - ustawienia sposobu wyświetlania tekstu (EPUB)

 

Kobo ma wciąż jeszcze dość dość rzadko spotykaną cechę umilającą czytanie, a mianowicie możliwość wgrania własnej czcionki. Teoretycznie wystarczy wgrać plik (np. TTF) do urządzenia i można ją ustawić do wyświetlania tekstu w wybranej książce. Nie miałem z tym kłopotów w plikach EPUB pobranych z księgarni Kobo. Jednak ebooki samodzielnie przygotowane w calibre lub zakupione w polskich księgarniach już nie zawsze pozwalały na takie modyfikacje. Zmiana czcionki w testowanych plikach MOBI była poprawna. Należy pamiętać, że niektóre czcionki nie mają polskich znaków. Oczywiście do polskojęzycznych tekstów można bez problemu używać większości czcionek znajdujących się już w pamięci czytnika.

 

Kobo Mini - fragment zestawu czcionek

 

Kobo Mini nie jest jednak urządzeniem idealnym. Do niedogodności należy zaliczyć, wspomniane wcześniej, sporadyczne ignorowanie dotyku, a co za tym idzie konieczność dwu- lub trzykrotnego dotknięcia ekranu w celu zmiany strony w czytanej książce. W urządzeniu wyposażonym w dotykowy ekran taka przypadłość przy dłuższym czytaniu może być denerwująca. Drugi problem napotkałem podczas czytania w autobusie, gdy do posługiwania się czytnikiem pozostaje jedna ręka. Niestety, nie może to być ręka lewa. Trzymając czytnik w lewej ręce nie możemy wygodnie zmieniać stron. Choć nie do końca jest to prawdą, możemy zmieniać wygodnie strony, ale nie w tę stronę, w którą zwykle czytujemy książki. Chyba, że ktoś lubi je czytać od końca do początku. Część ekranu odpowiedzialna za zmianę stron „do przodu” znajduje się po prawej stronie ekranu. Trafienie w ten obszar kciukiem lewej ręki (kiedy prawa zajęta jest trzymaniem się autobusowej poręczy na przykład podczas zatrzymywania się autobusu na przystanku lub szarpania w korku) graniczy z cudem. Trochę lepiej wygląda sytuacja jeśli trzymamy czytnik w prawej ręce. Na szczęście jest lżejszy od innych czytników z dotykowym ekranem i ręka nie powinna szybko ścierpnąć.

 

Kobo Mini - trzyma się wygodnie, ale ja bym wolał przyciski do zmiany stron

 

Nagrody za czytanie

O ogólnej przyjemności użytkowania czytnika może decydować wiele czynników: niezawodność, wygląd, ergonomia użytkowania, mnogość funkcji lub właśnie ich brak. W Kobo Mini pomyślano o dodaniu jeszcze jednej opcji a mianowicie o „nagrodach”. To unikalna cecha na rynku czytników książek. Ale zbieractwo napędza wiele ludzkich działań, dlaczego tego nie wykorzystać? Nie bez przyczyny książki wydawane są w seriach. Ludzie na całym świecie kolekcjonują różnego rodzaju „bonusy” i „punkty” wierząc, że kiedyś wymienią je na mniej lub bardziej przydatne „nagrody”.

 

Kobo Mini - nagrody są kolejnym przykładem kreatywnego myślenia twórców czytnika

 

W przypadku Kobo otrzymujemy bonusy za czytanie i wykorzystywanie możliwości czytnika. Można je chyba porównać do czegoś w rodzaju dyplomów uznania. W tym przypadku nagrody są wirtualne i zupełnie symboliczne, ale i tak sprawiające przyjemność (przynajmniej w moim przypadku). I tak można otrzymać np. „Afternoon Rush Hour” za czytanie w popołudniowych godzinach szczytu komunikacyjnego (zamiast gapić się bezmyślnie w okno i marnować w tychże korkach swój czas). Innym przykładem jest „Primetime” przyznawane za uporczywe czytelnictwo w godzinach największej oglądalności telewizji (między 20:00 a 22:00). Niektóre nagrody są dowcipne, niektóre dopingują np. do dzielenia się ulubionymi cytatami na Facebooku, jeszcze inne założenie konta w Kobo itp. Część z nich można otrzymać korzystając z Kobo Mini, ale niektóre powiązane są z używaniem tabletu Kobo Vox lub aplikacji na komputery stacjonarne oraz smartfony czy tablety. Fani Kobo w sumie naliczyli niemal 70 nagród. Większość, z aktualnie przyznawanych, opisana jest na oficjalnej stronie Kobo (http://www.kobobooks.com/awards).

 

Kobo Mini - mieści się w kieszeni

 

Podsumowanie

Kobo Mini jest bardzo poręcznym, solidnie wykonanym, miłym dla oka czytnikiem. Na czas testów pożyczyłem Kobo od właścicielki i w zamian zaoferowałem użyczenie jej swojego Kindle Keyboard. Nie chciała! Powiedziała, że Kindle nie mieści jej się w kieszeni kurtki... (Ale i tak pięknie dziękuję za wielokrotne pożyczanie czytnika do recenzji!) Ekran jest mniejszy od najpopularniejszych na rynku modeli, ale czytanie na nim jest przyjemne.

 

Kobo Mini spełnia poprawnie swoje funkcje i posiada zestaw „nagród” umilających czytanie. Posługiwanie się nim sprawia po prostu radość, zupełnie jak zabawa z małym, ruchliwym psiakiem pałętającym się zawsze w pobliżu i skłonnym do podskoków. Do mankamentów należy zaliczyć sporadyczny brak reakcji ekranu na dotknięcie i słabą obsługę plików PDF. Ale i małym psiakom zdarza się zasikać dywan, co nie umniejsza radochy z zabawy z nimi...

 

Kobo Mini - mieści się też w kieszeni granatowego płaszcza :)

 

Plusy:

- niezwykle poręczny, leki i sympatyczny;

- duże możliwości zmiany wyglądu tekstu (czcionka, marginesy, interlinia);

- solidne wykonanie;

- „nagrody” za czytanie, skorzystanie z księgarni, połączenie z kontem na Facebooku itp.;

- mały ekran, ale wciąż wygodny do czytania;

- bezpłatne gry sudoku i szachy;

 

Minusy:

- ekran sporadycznie nie reaguje na dotyk;

- brak fizycznych przycisków zmiany stron;

- brzydkie polskie znaki w notatkach i sporadycznie na stronach WWW;

 

Dane techniczne:

Ekran: Vizplex V110 dotykowy, 800 x 600 pikseli, przekątna 5 cali (12,7 cm), 16 odcieni szarości;

Pamięć wewnętrzna: 2 GB (ok. 1,34 GB dostępne dla użytkownika)

Procesor: 800 MHz

Jeden fizyczny przycisk: wyłącznik

Obsługiwane formaty plików tekstowych:

EPUB (także Adobe DRM), HTML, PDF, TXT, również niektóre pliki MOBI (format oficjalnie nie jest obsługiwany)

Obsługiwane formaty plików graficznych:

GIF, JPEG, PNG, TIFF

Zasilanie:

akumulator ładowany przez USB (zasilacza brak w pudełku)

Łączność

gniazdo micro USB, wifi (802.11b/g/n)

zgodny z:

Windows Vista, Windows 7, Windows XP,

Dostępne kolory: biały (srebrne plecki), czarny (czarne plecki);

Dostępne opcjonalnie tylne obudowy: fioletowy, turkusowy, różowy

Wymiary: szerokość 102 mm, wysokość 133 mm, grubość 10 mm;

Masa: 134 g

 

Kobo Mini - pudełko

 

[Aktualizacje] 

Jeszcze kilka zdjęć w tekście "Kobo Mini dostępny w Polsce".

Warto też zaglądnąć do tekstu "Kobo Mini – aktualizacja oprogramowania wewnętrznego (firmware)".

Do Kobo Mini można zainstalować również własny słownik: "Jak zainstalować własny słownik w czytniku Kobo - poradnik".

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-03-16 21:18
Kobo Mini - recenzja czytnika książek elektronicznych cz. I

Rynek czytników książek elektronicznych pełen jest podobnych urządzeń. Coraz trudniej pozytywnie się wyróżnić. Kobo Mini jest jednym z miłych wyjątków.

 

Pojawiające się nowe urządzenia (w tym czytniki książek) coraz częściej są do siebie podobne pod względem funkcji i wyglądu. Sprzyja temu m.in. zlecanie produkcji firmom na Dalekim Wschodzie i dodawanie logo przez europejskiego czy amerykańskiego „producenta”. Są jednak i pewnie wciąż będą pojawiać się urządzenia, które przykuwają uwagę ceną, nowymi funkcjami, dodanymi usługami lub wzornictwem. Jednym z takich czytników, który wyróżnia się z tłumu, bez wątpienia jest Kobo Mini. Niezwykle poręczny, niewielki ale wciąż o akceptowalnym rozmiarze ekranu. Zapraszam do zapoznania się z wrażeniami z kilku tygodni jego użytkowania.

 

Kobo Mini

 

Czytnik w wersji mini

 

Kobo Mini to jeden najmniejszych czytników książek elektronicznych obecnych aktualnie na rynku (początek 2013 r.). Mniejszy jest chyba tylko TrekStor Pyrus Mini. Kobo nie jest pierwszym czytnikiem w podobnych rozmiarach. Wcześniej obecne były na rynku podobne urządzenia np. Sony PRS-350 (bez łączności bezprzewodowej, dotykowy ekran 5 cali), Bookeen Cybook Opus (ekran 5 cali, kolorowe obudowy, brak łączności bezprzewodowej, obsługa kart pamięci, ekran niedotykowy, recenzja na eksiazki.org) oraz PocketBook 360 (obsługa kart pamięci, brak łączności bezprzewodowej, ekran niedotykowy).

 

Kobo to firma kanadyjska (która jest własnością japońskiego koncernu Rakuten). Obecnie ma w swojej ofercie zarówno własne czytniki (Kobo Touch, Kobo Glo), tablet (Kobo Arc) jak i księgarnię internetową. Ofertę wzbogacają własne aplikacje na tablety i smartfony. Kobo jest więc przygotowana do walki o klienta kanadyjskiego, podobnie jak Amazon czy Barnes & Noble w Stanach. Nie dość tego, stara się współpracować również z innymi księgarniami na świecie, w tym również z europejskimi. Czytniki Kobo oficjalnie sprzedawane są w Europie: w Austrii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Portugalii, RFN, Włoszech oraz Wielkiej Brytanii. Na liście firm oferujących czytniki można znaleźć m.in. księgarnie (jak np. francuski FNAC, brytyjski WH Smith czy holenderski Libris) jak i sprzedawców elektroniki, jak np. Redcoon, Dixons czy nawet Makro Cash & Carry. Niektóre z tych księgarń i sklepów sprzedają również wysyłkowo do Polski.

 

Czy i gdzie możemy kupić?

 

Duże czytniki Kobo Glo (z oświetleniem) można kupić w Polsce (np. redcoon.pl). Kobo Mini na razie dostępny jest za granicą ale z możliwością przesyłki do Polski, czyli podobnie jak np. czytniki Amazona. Różnica w stosunku do Amazonu jest taka, że nie możemy kupić bezpośrednio z Kanady od producenta (Kobo), a z europejskiej księgarni będącej oficjalnym partnerem Kobo (np. francuski FNAC) lub sklepu internetowego (np. niemiecki Comtech). Lista wszystkich autoryzowanych dystrybutorów znajduje się na stronie Kobo: http://www.kobo.com/kobomini/wheretobuy/.

 

Kobo Mini by FNACKobo Mini z oryginalnym "wygaszaczem ekranu" FNAC

 

Mój czytnik przybył z Francji. Miałem już wcześniej założone konto we francuskiej sieci księgarskiej FNAC, więc tam dokonałem zakupu. Według mojego rozeznania czytniki wysyłane są obecnie do Polski z księgarni FNAC i z niemieckich sklepów internetowych:

- fnac.com;

- comtech.de;

- notebooksbilliger.de;

- technikdirekt.de.

Osoby mieszkające w pobliżu naszej zachodniej granicy zapewne mogą również zakupić czytniki z dostawą do niemieckich paczkomatów w przygranicznych miejscowościach.

Oficjalnie Kobo Mini kosztuje 79,90 EUR, ale bywały już okresowe znaczne obniżki.

 

Aktualizacja 25.03.2013 r. Biały Kobo mini pojawił się w polskim oddziale redcoon.pl w cenie 289 PLN.

 

Konstrukcja

 

Niniejsza recenzja dotyczy czytnika w wersji białej. Ale bez względu na kolor, należy podkreślić solidne wykonanie i miłe dla oka proporcje urządzenia. Ramka wokół ekranu i brzegi obudowy są zaokrąglone, wykonane z białego, gładkiego, matowego plastiku. Na szczęście projektanci Kobo nie podążyli za najmodniejszymi trendami i oszczędzili użytkownikom odblaskowego, błyszczącego plastiku tak popularnego w tabletach i smartfonach. Czytanie nie łączy się więc z męczącymi odbiciami światła od obudowy. Na przednim panelu nie ma żadnych przycisków, pod ekranem umieszczone jest logo producenta. Gniazdo microUSB (ładowanie akumulatora i wgrywanie książek) znajduje się na brzegu w dolnej części, a przesuwany wyłącznik na brzegu górnym. Obok wyłącznika znajduje się też dioda sygnalizująca start urządzenia.

 

Wyróżnikiem wśród innych czytników, choć na pewno nie najważniejszym, jest wymienny panel z tyłu obudowy. Wersja biała sprzedawana jest ze srebrnymi pleckami, ale można dokupić fioletowe, turkusowe lub różowe. Plecki są wykonane z gumowanego plastiku (innego niż reszta obudowy), co pomaga pewniej trzymać urządzenie w ręku.

 

Kobo Mini - dolna krawędź obudowy z gniazdem microUSB

 

Kobo Mini - górna krawędź obudowy z wyłącznikiem i diodą sygnalizacyjną

 

Kobo Mini - wymienne plecki w turkusowej wersji kolorystcznej

 

Ekran

 

Nie ma się co oszukiwać. Specjaliści od reklamy wymyślili zmianę stron poprzez przesuwanie palcem na tabletach czy czytnikach bynajmniej nie po to abyśmy robili to zupełnie jak przy czytaniu papierowych książek, ale żeby ekran dał radę zareagować. Miałem w ręku wiele tabletów i smartfonów, które nie zawsze reagują na dotyk palca od razu i do tego dokładnie tak, jak by się tego oczekiwało. Przeciąganie palcem po ekranie ten kłopot zwykle niweluje, a przynajmniej znacznie zmniejsza szansę, że dotknięcie ekranu zostanie przez urządzenie niezauważone.

 

Niestety tak samo bywa z ekranem Kobo Mini. W około 90% przypadków wystarczy dotknąć ekran, aby zmienić stronę, lub wywołać opcję z menu. Ba! Czasami wystarczy muśnięcie ekranu włosami! Ale zawsze pozostaje te 10%, które denerwuje, gdy chce się zacząć czytać następną stronę a wyświetlana jest wciąż ta sama. Dlatego przeciąganie palcem po prawej stronie ekranu sprawdza się lepiej, choć może głupio wyglądać, bo przecież żadnej kartki papieru tak naprawdę nie zmieniamy i w zasadzie powinno wystarczyć dotknięcie. Czasami, gdy ekran nie zareaguje za pierwszym razem, pomaga pochuchanie na palec. Ale nie sądzę, żebym chciał chuchać na palec za każdą zmianą strony. Bywało, że niektórzy czytelnicy ślinili palce zmieniając strony w tradycyjnej książce, ale jakoś nigdy nie byłem zwolennikiem takiego stylu czytania. Nad tym Kobo zdecydowanie musi popracować. Miałem okazję używać przez chwilę Kindle Paperwhite. Przeczytałem na nim kilkadziesiąt stron i odsetek dotknięć ekranu bez reakcji był naprawdę znikomy.

 

Kobo Mini - ustawienia reakcji na dotyk dla poszczególnych obszarów ekranu

 

W Kobo można zdefiniować obszar ekranu, który będzie reagował na zmianę strony. Może to być połowa, lub 2/3 strony. Nie da się niestety ustawić obszaru zmiany w okładzie góra-dół, czyli dotknięcie górnej części ekranu to powrót, a dolnej części ekranu - następna strona. A szkoda, bo utrudnia to czytanie przy trzymaniu czytnika jedną ręką. Mało pocieszający jest fakt, że i w innych czytnikach z dotykowym ekranem takiej możliwości nie widziałem. Przy braku przycisków fizycznych służących do zmiany stron, taka opcja ułatwiłaby czytanie.

 

Kobo Mini posiada ekran Vizplex nowszej generacji, który nie różni się istotnie od najpopularniejszych ekranów Pearl stosowanych w czytnikach Kindle. Ma rozdzielczość 600x800 i kontrast jest podobny do innych czytników (poza ekranami HD).

 

Kindle Keyboard 3 3G i Kobo MiniKindle Keyboard 3G i Kobo Mini

 

Pamięć

 

Kobo Mini wyposażony jest w stosunkowo niewielką pamięć wewnętrzną i nie można jej powiększyć np. kartą pamięci jak w wielu innych czytnikach. Zainstalowane 2GB nie są dostępne w całości dla użytkownika, ponieważ część zajęta jest przez system operacyjny. Do dyspozycji mamy nieco ponad 1,3 GB. Zakładając, że w jednym gigabajcie pamięci da się zapisać około tysiąca książek (EPUB) można nawet nie odczuć ograniczeń pamięci. Gorzej, jeśli potrzebne jest miejsce na opasłe pliki PDF. Wtedy 1,3 GB nie wydaje się już tak wystarczające. Jednak czytanie PDFów na tak małym ekranie jest jeszcze mniej wygodne niż na innych czytnikach z większym, sześciocalowym ekranem.

 Kobo Mini - ekran informacyjny

 

Łączność

 

Książki możemy wgrywać przy pomocy standardowego kabla z wtyczką microUSB. Wystarczy podłączyć czytnik w trybie dysku USB i skopiować plik. Przy podłączaniu czytnika należy uważać, ponieważ wtyczkę trzeba włożyć odwrotnie niż w innych znanych mi urządzeniach (znakiem USB do dołu). Mini dobrze współpracuje również z calibre. Kobo posiada również własną aplikację do zarządzania książkami (Kobo Desktop), ale nadaje się ona tylko do księgozbioru związanego z kontem na kobo.com. Na koncie są wyłącznie książki zakupione w księgarni Kobo. Nie przetestowałem pobierania książek z księgarni FNAC, ponieważ mam tam podany polski adres i nastąpiła odmowa przesłania ebooka na moje konto. W naszych warunkach instalowanie Kobo Desktop nie ma większego sensu.

 

Kobo Desktop

 

Książki wgrane do czytnika możemy na bieżąco uzupełniać poprzez wifi. Dodatkowym atutem Kobo jest bowiem współpraca z dyskami internetowymi. Mając połączenie wifi, możemy pobrać brakującą książkę z naszego księgozbioru zarchiwizowanego np. na koncie Dropbox. Niektóre polskie księgarnie internetowe (np. publio.pl) oferują przesłanie zakupionych ebooków od razu ze sklepu na nasze konto w Dropboksie.

 

Aby wgrać ebooka do Kobo Mini należy uruchomić przeglądarkę poprzez otwarcie menu w prawym górnym rogu ekranu, wybranie przycisku „settings” a następnie „Extras” i „WEB BROWSER”. W oknie przeglądarki wybieramy pole z adresem URL i wpisujemy „http://m.dropbox.com” lub „http://www.dropbox.com/mobile”. Przyciskamy „Go” na klawiaturze ekranowej czytnika i czekamy na załadowanie mobilnej wersji strony. Po zalogowaniu otrzymujemy dostęp do swoich plików. Wybieramy ten, który chcemy pobrać na czytnik. Wskazujemy ikonę opisaną jako „Share link” a następnie „Download”. Potwierdzamy pobranie pliku, zamykamy przeglądarkę i możemy czytać książkę.

 

Kobo Mini - wprowadzenie adresu WWW

 

Dropbox na Kobo Mini

Kobo Mini - mobilna strona Dropbox w przeglądarce internetowej czytnika

 

A kiedy mamy już książkę wgraną do czytnika - czas na czytanie. O wrażeniach na temat korzystania z czytnika w drugiej części recenzji Kobo Mini... Zapraszam!

More posts
Your Dashboard view:
Need help?