CYKL: "KATIE MAGUIRE" (TOM 11)
Garda Sίochána w irlandzkim mieście Cork nadal ma słabe notowania. Mimo wysiłków nadkomisarz Katie Maguire i całej komendy, dziennikarze nie zostawiają na stróżach prawa suchej nitki. Sytuacja zaostrza się jeszcze bardziej, kiedy w mieście znaleziony zostaje spalony jaguar ze zwłokami sędziego, który właśnie miał ogłosić wyrok w sprawie pewnego gangstera. Oliwy do ognia dodają kolejne znalezione ciała, a także tajemniczy morderca, zwany "spychaczem". Nadkomisarz Maguire dwoi się i troi, żeby zachować twarz. Nie ułatwiają jej tego osobiste sprawy, które jak zwykle ciągną się za naszą bohaterką. A przecież sama jeszcze nie doszła do siebie po wypadkach z dziesiątej odsłony cyklu. Czy wszystko wróci na właściwe tory i uda się schwytać groźnych złoczyńców? Czy Garda Sίochána odzyska zaufanie mieszkańców Cork? Jak ułoży się życie Katie? Tego wszystkiego należy dowiedzieć się z lektury jedenastego tomu cyklu o Komisarz Maguire.
Jeśli chodzi o wpadki: to, na co zwróciłam uwagę, to błędne nazewnictwo medyczne. Nie wiem czy jest to wina tłumaczenia, czy pomyłka lektora, ale w jednym z rozdziałów omyłkowo nazwano wycięcie macicy histeroskopią. Każdy, kto choć trochę ma pojęcie na ten temat od razu zauważyłby, iż jest to zupełnie co innego. Histeroskopia to wycięcie zmian w macicy za pomocą endoskopu. Natomiast wycięcie macicy nazywamy histerektomią. Niedopatrzenie mocno zbulwersowało mnie, gdyż świadczy o niestaranności - najprawdopodobniej podczas tłumaczenia, bo sądzę, że lektor przeczytał to, co widział.
Co do samej fabuły jedenastego tomu cyklu: cóż, bywało lepiej. Momentami miałam wrażenie wtórności, gdzie aż prosiło się o zanucenie słów piosenki "Ale to już było...". Dwa zwalczające się nawzajem gangi narkotyków oraz nadkomisarz walcząca z demonami przeszłości, własnym życiem prywatnym, a także o dobre imię swoje i komendy, chwilami sprawiało wrażenie, jakby Autorowi trochę wyczerpały się tematy. I chyba tak jest, bo podobno (jak gdzieś wyczytałam) "Do ostatniej kropli krwi" jest zakończeniem serii, co trochę mnie dziwi, jeśli pomyśleć o ostatnich zdaniach wieńczących całą książkę.
Trochę szkoda, że to już ostatni tom przygód Katie Maguire. Zdążyłam się przyzwyczaić do bohaterki i zżyć się z jej przygodami. Jestem też ciekawa jak potoczyło się dalsze życie zarówno jej, jak i jej przyjaciół. I, mimo, że uznaję ostatni tom za mocno przeciętny, to polecam zapoznać się z serią - także z tym jedenastym tomem - choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie.
PODSUMOWANIE CYKLU:
W ocenie ogólnej, cykl ten uważam za przeciętny. Miał dobry początek (
"Białe kości"), podczas gdy nastąpiła sinusoida mniej bądź bardziej przeciętnych tytułów, które odznaczały się przeważnie wtórnością (
"Upadłe anioły" (tom 2),
"Siostry krwi" (tom 5) - gdzie mamy podobny motyw zemsty, podobne środowisko, a piąty tom to jakby kalka drugiego oraz również wtór
ny "Do ostatniej kropli krwi" (tom 11). Następnie pozycje słabsze: gdzie mamy albo kiepską intrygę (
"Uznani za zmarłych" (tom 4) i Arcykrólowie Irlandii, plus kilka nawiązań do historii Irlandii, co nawet wzbudziło moje zainteresowanie),
"Pogrzebani" (tom 6), który denerwuje całkowitym odejściem od głównego tematu i skupia się na czymś zupełnie innym, czy też
"Czerwone światło hańby" (tom 3) z oklepanym tematem sutenerstwa i
"Tańczące martwe dziewczynki" (tom 8) z pożarem w szkole tańca, który rozbudza nadzieję na więcej - gdy to "więcej" nie nadchodzi.
Według mnie na jedenaście przeczytanych (wysłuchanych w formie audiobooków) tytułów, tylko trzy zasługują na słowa uznania: tom pierwszy
"Białe kości", tom siódmy
"Martwi za życia" oraz tom dziesiąty
"Żebrząc o śmierć". W dwóch pierwszych częściach mamy bardzo podobny klimat: zbrodniarza szaleńca, znęcającego się nad swoimi ofiarami z czysto innych pobudek niż zemsta. Owszem w niemal wszystkich tomach mamy morderców, którzy mniej lub bardziej znęcają się nad ofiarami, bo warto wspomnieć chociażby makabryczne zbrodnie w
"Siostrach krwi", aczkolwiek tomy 1, 7 i 10 mają w sobie coś zgoła innego - czyste szaleństwo, mroczną, pokręconą naturę człowieka, czyste szaleństwo, które jest podyktowane albo kierowaniem się chęcią odprawienia magicznego rytuału, albo chęcią zysku albo wynika z chorej ideologii, czy pseudoreligijnych pobudek. Do tego dochodzi towarzyszące czytelnikowi odczucie zniesmaczenia połączone z zainteresowaniem i przemożną chęcią szybkiego dowiedzenia się:
"co będzie dalej"? I obu tym odczuciom w pewnym momencie towarzyszy powracające pytanie:
"WTF? Gdzie ja jestem? Co ja czytam?" Szkoda, że inne tytuły w cyklu nie są choć trochę zbliżone do tych najlepszych. Widocznie tak miało być, że miało być nierówno i tak jest.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2023/11/do-ostatniej-kropli-krwi.html