Niektórzy wśród nas, księży, mówią wprost, że zakonnice to współczesne niewolnice. Chciałbym, żeby było inaczej. Nie znoszę, gdy siostra się wobec mnie usłużnie zachowuje, bo chcę być z nią jak brat. Ale kiedy poznałem misjonarkę, która traktowała mnie jak równego sobie, to czasem i dla mnie to było dziwne. Bo okazało się, że ja też przywykłem. Bo taj jak ktoś ciebie traktuje, tak ty potem siebie. Każdy się przyzwyczaja, i siostra, i ojciec.
Ksiądz zawsze ma z czego żyć. A one nic nie mają. Są zależne od proboszcza mężczyzny. Służą mu, są organistkami, zakrystiankami, czasem katechetkami. Przecież siostra, żeby uczyć religii, musi mieć misję kanoniczną, a od kogo ją dostaje? Od biskupa. Dla niektórych księży zakonnice są tylko służącymi. Traktują je gorzej, bosą kobietami i do tego nie realizują się nawet w podstawowej roli, w której Kościół widzi kobiety: nie rodzą dzieci.
[…]
Zwykła kobieta wydaje się mieć w Kościele wyższą pozycję niż zakonnica, ponieważ jest dopuszczona do sakramentu małżeństwa. Siostra składa tylko śluby, które mają status przyrzeczenia, a więc stoją niżej niż sakrament. Podobnie bracia, którzy nie obiorą drogi kapłańskiej, ale oni przynajmniej mają wybór.
[…]
W [Indiach], gdzie obecnie jest najwięcej powołań żeńskich, w 2010 roku biskupi razem z zakonnicami i feministkami stworzyli dokument dotyczący polityki równości płci, czyli gender policy. Podkreśla on, że problem przemocy wynika z dyskryminacji kobiet – autorzy nie wahali się wielokrotnie użyć słowa gender. Hierarchowie postulują wprowadzenie teologii feministycznej i zajęć antydyskryminacyjnych dla księży, zakonników i zakonnic.
[…]
Theresa Kane, Siostra Miłosierdzia, w 1980 r.:
Przez dwa tysiące lat kobiety były systematycznie wykluczane z Kościoła jako instytucji. Kościół rzymskokatolicki nie może głosić godności, szacunku i równości wszystkich osób, a jednocześnie kontynuować systematycznego wykluczania kobiet z pełnego udziału w instytucjonalnym Kościele.
[…]
W 2009 roku Kongregacja Nauki i Wiary postanowiła ukrócić samodzielność zakonnic. […] Siostra Patricia Farell ripostowała, że troski nie zauważa, widzi natomiast lęk przed tym, że kobiety zaczną zmieniać Kościół, gdy wreszcie zyskają pozycję równą mężczyznom.
[…]
Ale czyż tej nieufności nie zaczepiła przez wieki męska połowa ludzkości? – pytam, nawiązując do dyskusji o historii, którą przed chwilą odbyliśmy. – To ojcowie Kościoła mówili, że kobieta jest komnatą diabła. To święty Tomasz głosił, że jest mniej rozumna niż mężczyzna i powinna być mu podległa. To papieże zdecydowali, że kobieta w klasztorze może się tylko modlić, sprzątać i gotować. Uważali, że im więcej kontroli, tym lepiej. Zabraniali jej wychodzić z domu, kształcić się, być u władzy, głosować w wyborach. Swoim namiętnościom folgowali bez ograniczeń, ale to jej przypisywali, że jest nierządnicą. Mężczyzna był jurny, a kobieta upadła.
[…]
Zakony żeńskie odegrały ogromną rolę w kształceniu kobiet. Po pierwsze, umożliwiały części sióstr staranną edukację. Po drugie, wiele z powstających w XIX wieku zgromadzeń otwierało szkoły, stawiając sobie za cel kształcenie dziewcząt.
Ksiądz zawsze ma z czego żyć. A one nic nie mają. Są zależne od proboszcza mężczyzny. Służą mu, są organistkami, zakrystiankami, czasem katechetkami. Przecież siostra, żeby uczyć religii, musi mieć misję kanoniczną, a od kogo ją dostaje? Od biskupa. Dla niektórych księży zakonnice są tylko służącymi. Traktują je gorzej, bosą kobietami i do tego nie realizują się nawet w podstawowej roli, w której Kościół widzi kobiety: nie rodzą dzieci.
[…]
Zwykła kobieta wydaje się mieć w Kościele wyższą pozycję niż zakonnica, ponieważ jest dopuszczona do sakramentu małżeństwa. Siostra składa tylko śluby, które mają status przyrzeczenia, a więc stoją niżej niż sakrament. Podobnie bracia, którzy nie obiorą drogi kapłańskiej, ale oni przynajmniej mają wybór.
[…]
W [Indiach], gdzie obecnie jest najwięcej powołań żeńskich, w 2010 roku biskupi razem z zakonnicami i feministkami stworzyli dokument dotyczący polityki równości płci, czyli gender policy. Podkreśla on, że problem przemocy wynika z dyskryminacji kobiet – autorzy nie wahali się wielokrotnie użyć słowa gender. Hierarchowie postulują wprowadzenie teologii feministycznej i zajęć antydyskryminacyjnych dla księży, zakonników i zakonnic.
[…]
Theresa Kane, Siostra Miłosierdzia, w 1980 r.:
Przez dwa tysiące lat kobiety były systematycznie wykluczane z Kościoła jako instytucji. Kościół rzymskokatolicki nie może głosić godności, szacunku i równości wszystkich osób, a jednocześnie kontynuować systematycznego wykluczania kobiet z pełnego udziału w instytucjonalnym Kościele.
[…]
W 2009 roku Kongregacja Nauki i Wiary postanowiła ukrócić samodzielność zakonnic. […] Siostra Patricia Farell ripostowała, że troski nie zauważa, widzi natomiast lęk przed tym, że kobiety zaczną zmieniać Kościół, gdy wreszcie zyskają pozycję równą mężczyznom.
[…]
Ale czyż tej nieufności nie zaczepiła przez wieki męska połowa ludzkości? – pytam, nawiązując do dyskusji o historii, którą przed chwilą odbyliśmy. – To ojcowie Kościoła mówili, że kobieta jest komnatą diabła. To święty Tomasz głosił, że jest mniej rozumna niż mężczyzna i powinna być mu podległa. To papieże zdecydowali, że kobieta w klasztorze może się tylko modlić, sprzątać i gotować. Uważali, że im więcej kontroli, tym lepiej. Zabraniali jej wychodzić z domu, kształcić się, być u władzy, głosować w wyborach. Swoim namiętnościom folgowali bez ograniczeń, ale to jej przypisywali, że jest nierządnicą. Mężczyzna był jurny, a kobieta upadła.
[…]
Zakony żeńskie odegrały ogromną rolę w kształceniu kobiet. Po pierwsze, umożliwiały części sióstr staranną edukację. Po drugie, wiele z powstających w XIX wieku zgromadzeń otwierało szkoły, stawiając sobie za cel kształcenie dziewcząt.