Zapraszam do lektury recenzji Kindle 7, który jeszcze tylko do 18 lutego (promocja cenowa została wydłużona) kosztuje w niemieckim Amazonie 49 euro (wersja z reklamami), a dostawę zakupu do Polski można zrealizować przy pomocy firmy wysyłkowej mailboxde.com. Poświęciłem temu osobny wpis, można go znaleźć tutaj. Właśnie w taki sposób kupiłem recenzowanego Kindleka. Wato pamiętać, że wersje bez reklam można od listopada 2015 roku zamawiać bezpośrednio na polski adres (bez dopłacania za przesyłkę). Czy czytnik wart jest swojej ceny? Oto garść moich wrażeń, które, mam nadzieję, pozwolą wyrobić sobie o nim zdanie...
Kindle Touch 2014 od przodu
Czas na Kindle
Do tej pory testowałem i recenzowałem czytniki dość mało popularne w naszym kraju (np. TrekStor Pyrus Mini). Były też takie, które tę popularność dopiero miały sobie zdobywać (Kobo w wersji Mini) lub wciąż (mam nadzieję) zdobywają rzesze zadowolonych użytkowników (choćby Tolino Shine). Przyznam, przynosi mi to wiele radości, bo towarzyszy temu odczucie niby „odkrywcy” czy „pioniera” w przecieraniu szlaków i świadomości polskich e-czytelników.
Teraz przyszedł czas na Kindle 7, przedstawiciela głównego nurtu eCzytników, zarówno w Polsce jak i na świecie. Jestem świadom wielu wcześniejszych recenzji tego urządzenia zarówno po polsku jak i w zagranicznych serwisach. Jako czytnik z rodziny Kindle, najpopularniejszej na świecie, i ten model doczekał się wielu mniej lub bardziej szczegółowych testów od rozpakowywania paczki począwszy po szczegółowe opisy głęboko zakopanych opcji menu. Moja recenzja nie będzie więc tak bardzo szczegółowa jak moje dotychczasowe wpisy o czytnikach. Postaram się skupić bardziej na odczuciach i wrażeniach z użytkowania niż szczegółowym opisie.
Pozostaję jednocześnie zadowolonym użytkownikiem Kindle 3 Keyboard, w którym ekran nie ustępuje wielu obecnym na rynku czytnikom konkurencji. Ponadto funkcja bezpłatnego dostępu do internetu na całym świecie przydawała mi się choćby do blogowania w czasie wyjazdów do Indii. Ten test, wynik kilku tygodni użytkowania Kindle 7, jest więc także czymś w rodzaju odświeżenia spojrzenia na ekosystem Amazona.
Zakup
Jeszcze rok temu zazwyczaj polecałem znajomym zakup czytnika w amazon.com, skąd pochodzą urządzenia oficjalnie wysyłane do naszego kraju. Jednak ładnych kilka miesięcy temu sytuacja się zmieniła, a to za sprawą czytników Tolino. Z jednej strony wynikło to z zakupu Tolino Shine i bardzo pozytywnego wrażenia, jakie wywarł na mnie podczas dość intensywnego testowania w ramach przygotowań do recenzji na moim blogu. Z drugiej strony, zostało spowodowane reakcją niemieckiego oddziału Amazon na coraz większą popularność urządzeń z rodziny Tolino na rynku niemieckojęzycznym. Nagle okazało się, że cena czytników Kindle w niemieckim Amazonie jest znacznie niższa od tego, co musimy oficjalnie zapłacić w amerykańskiej centrali. Może nie na poziomie rynku japońskiego (jest tam silna konkurencja czytników Sony i Kobo) czy kanadyjskiego (konkurencja Kobo), ale jednak ponad połowę taniej od oficjalnej ceny takiego urządzenia ze Stanów.
Kindle Touch 2014 od tyłu
Niemiecki oddział sprzedaje Kindle 7 za 49 EUR (wersja z reklamami), taka cena obowiązywała w grudniu 2014 r. i raz po raz wznawiana jest taka promocja cenowa. Obecna trwa do 18 lutego 2015 r. włącznie. Nawet po dodaniu kosztów przesyłki do Polski przez pośrednika mailboxde.com, „niemiecki” Kindle i tak był połowę tańszy od tego w wersji międzynarodowej przeznaczonej dla klienta z Polski. Między innymi właśnie dwukrotnie wyższa cena „oficjalnego” czytnika (urządzenie plus VAT i przesyłka) skłoniła mnie do zakupu w niemieckim Amazonie, a całą procedurę przy okazji opisałem w formie poradnika dla osób podobnie myślących. Póki co polecam tę opcję wszystkim zainteresowanym nowym czytnikiem. Trzeba rozważyć za i przeciw, ale moim zdaniem przeważają korzyści.
Po stronie plusów warto wymienić fakt, że kupując samodzielnie w Amazonie mamy pewność, że otrzymujemy fabrycznie nowy czytnik objęty gwarancją producenta. No i zapewne najważniejsze - to najtańsza opcja zakupu do Polski, nawet doliczając koszy przesyłki z Niemiec.
Po stronie minusów trzeba wspomnieć o tym, że obsługa gwarancyjna w postaci bezpłatnej wysyłki do nas nowego czytnika funkcjonuje na terenie RFN. To co jest normą w przypadku posiadania wersji międzynarodowej czytnika kupionego do Polski ze Stanów Zjednoczonych, nie musi być normą przy obsłudze gwarancyjnej czytników zza Odry. Niemiecki oddział Amazonu nie ma obowiązku wysyłania nowych kindelków do Polski w ramach gwarancji. Możemy zostać poproszeni o podanie niemieckiego adresu dostawy. Jednak na forach internetowych pojawiło się już wiele relacji osób, które z realizacją wymiany gwarancyjnej z wysyłką do Polski nie miały problemu. Ale dotyczy to tylko czytników z Niemiec. Wersje przeznaczone na rynek japoński, brytyjski, amerykański czy innych oddziałów Amazona nie są tak uprzywilejowane.
Kindle 7 or not to be
Recenzowany czytnik występuje w ofercie Amazona po prostu jako Kindle. W opisie znajduje się dodatkowa informacja „nowy Kindle z dotykowym ekranem” (niem. Der neue Kindle - jetzt mit Touchscreen) a na stronach z pomocnymi informacjami figuruje jako Kindle siódmej generacji „Kindle (7th Generation) Help”. Nie ułatwia to życia użytkownikom poszukującym czytnika na własną rękę. W związku z tym, że w użyciu i wtórnym obiegu jest sporo wcześniejszych wersji czytnika (Classic, wcześniejszy Kindle Touch), można najnowszy model spotkać opisany jako Kindle 2014, Kindle Touch 2014 czy „najnowszy model”. U nas, głównie za sprawą blogu Świat Czytników, przyjęły się wymiennie nazwy Kindle 7 lub Kindle Touch 2014.
Tak czy inaczej, to najprostszy i najtańszy model z rodziny Kindle oferowany od premiery jesienią 2014 roku. Czy określenia „najtańszy” i „najprostszy” można traktować w tym przypadku jako określenia pejoratywnie? Otóż nie. Kindle 7 jest urządzeniem na bardzo dobrym poziomie zarówno pod względem oprogramowania, funkcjonalności, stabilności pracy jak i samego wykonania.
Konstrukcja eCzytnika
Kindle 7 jest zastępcą jednego z najpopularniejszych do tej pory czytników Amazona - zwanego u nas Kindle Classic. Największa zmiana w porównaniu do poprzedniego modelu (zwanego u nas Kidle Classic) polega na wyposażeniu go w dotykowy ekran a pozbawieniu fizycznych przycisków (poza wyłącznikiem). Kindle 7 jest jednocześnie aktualizacją wcześniejszego modelu Kindle Touch.
Osobom przyzwyczajonym do Kindle Classic zmieniło to sposób obsługi urządzenia i niektórych użytkowników pchnęło do poszukiwania alternatywnych urządzeń posiadających fizyczne przyciski. Ja też należę do tych, co uważają, że strony zmienia się wygodnie trzymając któryś palec na przycisku i po prostu wciskając raz po raz odpowiedni guzik. Bardziej mi to odpowiada niż machanie palcem, zasłaniającym co chwilę ekran. Moim zdaniem optymalnym rozwiązaniem jest zastosowanie w czytniku przycisków równolegle z dotykowym ekranem. Na pewno jest to droższe w produkcji, ale i wygodniejsze dla użytkownika. W Kindle 7 cała obsługa odbywa się poprzez dotykowy ekran. Czytnik sprawnie, szybko i pewnie reaguje na dotyk. Sporadycznie zdarzało mi się nie zmienić strony lub przerzucić dwie naraz. Ale im więcej się do tego ekranu dotykowego przyzwyczajam, tym rzadziej mi się do zdarza.
Zaokrąglony róg obudowy Kindle Touch 2014
Niestety jest jeden element, który lekko trąci „budżetowością” (czytaj „tandetą”). Jest to obudowa. Po pierwsze sam eCzytnik wygląda dość grubo i topornie, szczególnie przy tych wszystkich najnowszych smukłych urządzeniach. Różnica w wyglądzie między Kindle Classic a Kindle 7 to jak dwa kroki w tył (a przynajmniej jeden solidny). Już biorąc czytnik do ręki odnosi się wrażenie, że w środku jest w zasadzie pusto i obudowa może spokojnie być mniejsza. No i ten plastik! To kolejny objaw cięcia kosztów, którego nie mogę ścierpieć. Gdyby Amazon poinformował, że obudowę zrobiono z odzyskanych ze śmieci butelek PET zbieranych nocą na ulicach Bombaju czy pozyskanych w ramach sprzątania polskich parków narodowych, to bym uznał, że warto. Ale zapewne jest inaczej i trudno mi zrozumieć jego słabą jakość. No, chyba, że cena to 49 EUR :) Wtedy sporo można wybaczyć! ….i zaoszczędzone pieniądze zainwestować w porządną okładkę.
Na szczęście zarówno faktura ramki wokół ekranu jak i rodzaj użytego plastiku nie sprzyjają pozostawianiu odcisków palców. Możliwości kontemplowania odbić własnych linii papilarnych podczas czytania są dość ograniczone i nie ma potrzeby ciągłego czyszczenia czytnika.
W dolnej krawędzi obudowy znalazło się miejsce na wyłącznik oraz gniazdo microUSB służące do ładowania baterii oraz transferu plików. Odpowiedni kabel znajduje się w pudełku wraz z czytnikiem.
Wszystkie przyciski Kindle 7 na jednym zdjęciu (jeden przycisk wyczerpuje temat)
Parametry
Wiem, że powinienem o tym napisać, w każdej recenzji elektroniki użytkowej wcześniej czy później pojawiają się megaherce, rdzenie czy gigabajty o miliamperogodzinach nie wspominając. Ale jakoś przy tym Kindelku zupełnie nie mam na to ochoty. Mam nieodparte wrażenie, że zupełnie mnie nie obchodzi co jest wewnątrz obudowy i to wcale nie dlatego, że podejrzewam, iż jest tam głównie powietrze. A może dlatego, że się starzeję? A może dlatego, że czytnik działa sprawnie, włącza się błyskawicznie, wczytuje książki bez opieszałości i dobrze reaguje na dotyk? Hmmm...
Ale z recenzenckiego obowiązku wspomnę, że Kindle Touch 2014 wyposażono w ekran E-Ink wykonany w technologii elektronicznego papieru. Przekątna ekranu wynosi 15 cm (6 cali) przy rozdzielczości 800x600 pikseli i wyświetlaniu 16 odcieni szarości. Czytnik wyposażono w 4 GB pamięci, z czego użytkownik ma do dyspozycji nieco ponad 3 GB. Nie ma możliwości rozszerzenia pamięci poprzez użycie karty microSD.
Pod względem wymiarów Kindle 7 nie odstaje zbytnio od innych urządzeń z podobnym ekranem. Wyróżnia się jedynie grubością. Przykładowo (z recenzowanych przeze mnie ostatnio) PocketBook Basic Touch ma w najgrubszym miejscu 8,3 mm, Tolino Shine 9,7 mm natomiast Kindle 7 - 10,2 mm. Niby różnice niewielkie, ale po wzięciu do ręki odnoszę wrażenie, jakby Kindelek był ze dwa razy grubszy. Pod względem wagi, wygrywa Tolino ważący 183 g a Kindle 7 i PocketBook Basic Touch mają po 191 g.
Trochę grubaśny z wyglądu Kindle 7 (pod spodem) z czytnikiem PocketBook Basic Touch (na górze)
Czytnik wyposażony jest w łączność wi-fi, co m.in. umożliwia korzystanie z przeglądarki WWW oraz najważniejszej chyba dodatkowej funkcji czytników Amazona, czyli przesyłania dokumentów (książek, stron WWW) na unikalny adres pocztowy przyporządkowany każdemu czytnikowi.
Ekran
Zapewne zgodzicie się ze mną, że ekran jest najważniejszym elementem czytnika. To on w największym stopniu odpowiada za nasze odczucia podczas czytania (tu małe przypomnienie, czytnik do tego właśnie służy, ale i tak o tym za chwilę zapomnę). I wiecie co? Kindle 7 ma jeden z przyjemniejszych ekranów, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Nie robi tak przyjemnego wrażenia jak Kobo Aura H2O, ale i tak jest bardzo przyjazny dla oka. Z jednej strony jest to efekt bardzo dobrej czerni czcionek, z drugiej - mam wrażenie, że sam ekran jest jaśniejszy od tego, który jest na przykład w Kindle Paperwhite.
Ekran Kindle 7 nie ma zamontowanego oświetlenia ekranu. Pod tym względem to „tradycyjna” konstrukcja, ale nie jest to z mojej strony zarzut. Po pierwsze, nie każdy potrzebuje ekranu z oświetleniem. Po drugie, dzięki temu urządzenie jest tańsze, lżejsze i przez to zapewne bardziej dostępne dla przeciętnego czytelnika. Podobnie jak w innych czytnikach z ekranem z papieru elektronicznego białość, czy raczej szarość ekranu, wciąż odstaje na minus od koloru papieru książkowego. Jednak na tle konkurencji nie jest to ekran, którego Amazon może się powstydzić.
Oprogramowanie
Amazon dąży do unifikacji oprogramowania swoich czytników. W tym momencie wszystkie trzy oferowane przez sklep modele Kindle, czyli Touch 2014, Paperwhite oraz Voyage posiadają niemal identyczny interfejs użytkownika. Ułatwia to zapewne wiele spraw od strony użytkownika, jak choćby związanych z zamianą czytnika na nowy model. Również od strony producenta można się spodziewać, że łatwiej tworzyć jedno oprogramowanie niż kilka różnych wersji.
Nie doczekaliśmy się i zapewne jeszcze długo się nie doczekamy polskiej wersji interfejsu. Amazon do tej pory nie postrzega naszego kraju jako rynku liczącego się na tyle, aby spolszczyć oprogramowanie. Fakt ten nie dziwi w zestawieniu ze statystykami czytelnictwa w Polsce. Pozostaje liczyć na intuicyjność oraz prostotę obsługi urządzenia i coraz bardziej powszechną znajomość języka angielskiego w narodzie. W razie kłopotów z angielskim można zmienić język menu czytnika na jeden z pozostałych dziewięciu do wyboru: niemiecki, hiszpański, francuski, włoski, japoński, holenderski, portugalski, rosyjski lub chiński.
Wersje językowe menu (pierwszy ekran) do wyboru w Kindle 7
Czytnik w czasie testu działał stabilnie zarówno podczas czytania jak i innych działań. Tylko raz udało mi się zawiesić zainstalowaną w czytniku przeglądarkę internetową. Dla usprawiedliwienia należy dodać, że odkąd pamiętam ta funkcja określana jest w kindelkach jako eksperymentalna przeglądarka (ang. Experimental Browser).
Ten jeden raz, kiedy przeglądarka internetowa odmówiła współpracy
Poza przeglądarką WWW, w czytniku dostępne jest niewiele więcej funkcji wykraczających poza najważniejszą, czyli czytaniem. Dwie pierwsze dodatkowe opcje rzucają się w oczy, ponieważ znajdują się na głównym ekranie. Jest to integracja z księgarnią Amazon (ikona z wózkiem na zakupy) oraz książkowym serwisem społecznościowym Goodreads, którego właścicielem jest Amazon (ikonka z literą „g”).
Trochę ukryta jest jeszcze jedna ciekawa funkcja czytników Kindle, a mianowicie możliwość synchronizacji czytanej książki między różnymi czytnikami. Do używania tej funkcji musimy korzystać z książki znajdującej się na naszym koncie w Amazonie i mieć łączność z internetem w urządzeniach używanych do czytania. Kiedy mamy otwartą książkę, w menu (np. Kindle) znajduje się opcja przejścia do ostatnio czytanej strony (ang. „Sync to Furthest Page Read”). W ten sposób lektura przerwana w domu na jednym urządzeniu (np. na tablecie z aplikacją Kindle) może być kontynuowana w podróży na czytniku Kindle.
Pierwsze uruchomienie
Pierwsze uruchomienie czytnika wymaga od nas podjęcia kilku decyzji. Najpierw należy wskazać język, w jakim będzie wyświetlane menu. Ten wybór można później zmienić w ustawieniach. Kolejnym krokiem jest połączenie czytnika z siecią wi-fi. Po uzyskaniu połączenia czytnik wymaga skojarzenia z istniejącym kontem w księgarni Amazon, lub stworzenia nowego konta. Jeżeli posiadamy już konto, należy użyć takiego samego adresu pocztowego oraz hasła jak przy logowaniu do sklepu. Jeszcze kilka ekranów pokazujących korzystanie z najważniejszych funkcji czytnika i można już z urządzenia korzystać.
Trzy kreski po prawej stronie okna startowego prowadzą do menu
Ekran startowy czytnika podzielony jest na kilka pól. Górne wyświetla nazwę czytnika po lewej i godzinę oraz stan naładowania baterii po prawej. Poniżej są ikony umożliwiające dostęp do głównych funkcji. Od lewej umieszczono: ekran domowy (ikona z domkiem), wstecz (strzałka w lewo), sklep (wózek na zakupy), wyszukiwanie (lupa), serwis Goodreads (litera „g”) oraz otwarcie menu (trzy poziome kreski). Środkową część ekranu startowego zajmują miniatury okładek książek znajdujących się w urządzeniu (opcja „On Device”) a poniżej albo reklamy (w wersji „Special Offers” lub „Spezialangeboten”) albo sugestie sklepu.
Informacja o usunięciu reklam, pozostaje wyłączyć sugerowane książki z dolnego rzędku
Wyłączanie reklam przerabiałem ze swoim czytnikiem i opisałem to tutaj. Drugim krokiem w moim przypadku było wyłączenie widoku sugerowanych książek zajmujących dół ekranu startowego po wyłączeniu reklam. Aby to zrobić należy wejść do menu (trzy kreseczki w prawy górnym rogu) a następnie wybrać kolejno Settings/Device Options/Personalise Your Kindle/Advanced Options/Cover View Recommendations ustawić na Off (wyłączone). Uff - wyłączone. Do głównego ekranu wracamy po wybraniu ikony z domkiem.
Sugerowane książki wyłączone
Zarządzanie książkami i chmura Amazon
Zarówno książki kupione w księgarni Amazon jak i te, które prześlemy do czytnika możemy znaleźć na naszym koncie. W każdej chwili możemy je podglądać i pobierać z poziomu czytnika (o ile mamy połączenie internetowe). W Kindle Touch 2014 można dość wygodnie zarządzać książkami na głównym ekranie. Mamy do wyboru dwie główne opcje, wyświetlanie zawartości pamięci wewnętrznej czytnika („On Device”) lub wszystkich dokumentów składowanych na koncie w sklepie (Cloud). To, co bardzo mi się w czytnikach Kindle podoba, to możliwość usuwania dokumentów właśnie z ekranu startowego. Nie trzeba szukać po katalogach, przełączać się na inne listy. Przytrzymanie palca na okładce wyświetla podręczne menu, a wybranie z niego pozycji „Remove from Device” (usuń z urządzenia) kasuje dokument. Plik pozostaje na koncie w Amazonie jeśli wysyłaliśmy go do czytnika bezprzewodowo. W tym menu znajduje się też opcja dodawania do kolekcji (Add to Collection), które w Kindelkach są odpowiednikiem katalogów i sposobem na porządkowania dokumentów.
Menu podręczne umożliwiające zarządzanie książką
Zarządzanie dokumentami w chmurze (opcja Cloud) wygląda inaczej. Z poziomu czytnika nie można nic skasować a tylko pobrać na czytnik lub dodać do kolekcji. Większe możliwości zarządzania tym, co jest składowane w chmurze mamy z poziomu komputerowej przeglądarki internetowej. Należy w tym celu użyć opcji „Manage Your Content and Devices”. Objętość chmury przeznaczona w Amazonie na nasze dokumenty to 5GB.
Zapraszam do lektury drugiej części testu Kindle Touch 2014, która dostępna jest tutaj.