logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: herman-hesse
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
quote 2015-11-22 13:24
Mindful Being - Nataša Pantović Nuit
Conscious Parenting - Nataša Pantović Nuit
Wisdom is nothing but a preparation of the soul, a capacity, a secret art of thinking, feeling and breathing thoughts of unity at every moment of life.

How to meditate properly quotes: Herman Hesse about Wisdom and Meditation.

 

How to properly meditate quotes: Kundalini rising woman

Source: www.artof4elements.com/entry/151/how-to-properly-meditate-quotes/meditation-techniques
Like Reblog Comment
text 2013-09-06 09:23
Hometown glory

   Sześciogodzinna podróż. W torebce obowiązkowo dwie książki: "Wilk stepowy" Hessego oraz "Umiłowana" Morrison. Powtarzałam sobie cały ranek: weź jedną. Niestety zbyt długo czekałam na Hessego żeby zostawić go w mieszkaniu z osiemdziesięcioma kartkami do końca. Skończyłam go w niecałą godzinę. Akurat żeby przedrzeć się autokarem przez korki i wyjechać za miasto. Potem zaczęłam się przewracać na siedzeniu, kokosić, słuchać (a jakżeby inaczej) - "wilka chodnikowego" szukając nawiązań literackich z większą niż zwykle zaciętością. Poza tym moja sytuacja 'życiowa' po sesji nie wygląda najlepiej, więc nikt tak jak Bisz mi nie pomoże. Przyznaję otwarcie, że zbyt wielkie nadzieje pokładałam we wspomnianej wyżej książce. Liczyłam, że odkryje mnie dla siebie w całości. Że dostanę obuchem w łeb (jak zawsze dostaję od Mrożka), ale nie. Czegoś tam się dowiedziałam, coś mi tam zaświtało, jednak rewolucji duchowej nie przeszłam. Jak Harry jestem wilkiem stepowym, to wiedziałam już dawno (i dlatego tak łaknęłam tej pozycji) ale czy wiem coś więcej? Wielość naszych dusz była niemałym odkryciem i pstryczkiem w nos, odbijanie siebie w oczach innych - podobnie, najlepsze cytaty już znałam, Traktat o wilku stepowym to jednak było coś. Wywody na temat samobójstwa i zawiązywania przyjaźni. To chyba najbardziej zapamiętałam. I z samego końca jeszcze - utracone miłości. No i rozmowa w kawiarni. Też. Tylko teatrzyku, rozstrzygnięcia, nie zrozumiałam do końca. Niemałą przyjemność sprawiło mi odnajdywanie wątków psychodelicznych (tak, wciąż męczę Encyklopedię polskiej psychodelii Sipowicza) ale wykład o odbudowywaniu osobowości na przykład wydał mi się całkiem miałki.

 

   Za Toni wzięłam się po pierwszym postoju. Czyli po jakichś dwóch godzinach podróży. Nie naczytałam się jednak za bardzo, gdyż słońce powoli zaczynało chylić się ku zachodowi. W połączeniu z niesamowitym błękitem nieba i żółto-brązowymi liśćmi mijanych drzew tworzyło najmilsze dla oka i duszy widoki. Jesień jest moją ulubioną porą roku. Słońce, wiatr o specyficznym zapachu, otaczające zewsząd człowieka piękne, ciepłe barwy natury i deszcz. Od czasu do czasu. Nie ma piękniejszego momentu dla ludzi smutnych i zagubionych. Dla wilków stepowych. Takie widoki przywołują we mnie zapachy z dzieciństwa, wycieczki sprzed lat, widok Bieszczad w wieczornej mgle... Kiedy obudziłam się z zachwytu nad widokami za oknem, wewnątrz wybranego przeze mnie środku transportu było już stanowczo za ciemno aby czytać. Miałam więc w głowie jedynie początek "Umiłowanej". Ten specyficzny czar, który niosą w sobie wszystkie książki tej kobiety. I ciepło. Tajemnicę. Już mnie zdążyła oczarować, po ledwo trzydziestu stronach [Baldwin przyzwyczaił mnie do nużących, rozwlekłych początków, po czym dopiero przy 80 stronie zaczynał szaleć].

 

  Do domu dojechałam zmęczona, poszarzała, przelękniona konsekwencjami mojego zachowania. W lustrze znowu spoglądała na mnie nieco dojrzalsza twarz niż ostatnim razem. I ten specyficzny wyraz oczu, który potrafię odnaleźć tylko tutaj. Wciąż nie mogę rozgryźć co się za nim kryje. Po późnej kolacji, po długich rozmowach, po przymiarkach nowych jesiennych butów (nigdy nie szalałam za butami, ale te są wyjątkowo udanym zakupem), przypomniałam sobie o zamówionej przed tygodniem książce Dannera. Przerzucałam papiery, przeczesywałam szuflady i szafki żeby wreszcie ją odnaleźć i wziąć do ręki przed snem. Miękka okładka. Zbyt miękka. Ale ładna [to moja pierwsza książka tego wydawnictwa]. Papier godny pożałowania. Jednak nie najgorszy. Konsekwencje dostawy widoczne na tylnej okładce książki. No nic. Właściwie to nawet nie sposób tego zauważyć - da się jednak wyczuć palcami. A to jeszcze gorzej. Z kolei faktura przedniej okładki wprawia mnie w stan lekkiego bibliofilskiego podniecenia. Jest idealna. I to intrygujące połączenie kolorów. Rano odkrywam uroki wewnętrznej strony okładki - piękna! Nie mogę się doczekać kiedy do niej zasiądę na dobre.  

 

  Rano z załamanymi z rozpaczy rękoma wzięłam się za porządki na mojej półce. Zaskakujące, że ilekroć wracam do domu tylko ona wygląda jak po przejściu huraganu. Szybko jednak się z tym uporałam - i z niemałą satysfakcją. Zawsze układam je od najwyższej do najniższej. Lubię też kiedy stoją równo, najlepiej nie rozdzielać od siebie książek tego samego autora. Nowe w jednym, stare w innym miejscu. Może spróbowałabym wreszcie z kolorami?

Like Reblog Comment
review 2013-05-29 19:55
[Book Review]: Siddhartha

 

 

 

Siddhartha

Herman Hesse

 

 

 

 

 

 

 

 

     Siddhartha is a book about a young man who decides leaves his family and travel with his friend, Govinda, as a Samana. The two travel together and eventualy become true Samanas. However, Siddhartha becomes bored of the Samana life. He strives to seek something more fulfilling in order to reach enlightenment -- the ultimate goal of every religious people.

     Eventually, Siddhartha finds himself in the company of a ferryman named Vasudeva. Vasudeva soon teaches Siddhartha that perhaps nature is man's greatest teacher.

 

Before we proceed:

I was forced to read the book for English class.

 

Review: Another book that my English teacher has given the class, along with promises of inspiration and just a thought-provoking read.

I'm not sure whether I liked this book or not. At the very beginning, I found Siddhartha to be rather patronizing and quite annoying. A little further down the road,[when Govinda decided to stay at Gotama's camp, when Govinda decided to stay at Gotama's camp, I was pulled out of my reading slump, curious to see where Siddhartha would go, what he would do. The rest of my reading experience just continued to be this roller coaster ride of interest and disinterest.

This book is perhaps another one I may enjoy more a few years down the road from now.

 

[Sorry for the pitiful review: I don't have much to say about this book.]


Final Verdict: Two and a half stars. Simply didn't think it was great, didn't think it was terrible.

 

                                   

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2011-04-13 00:00
Siddhartha (Penguin Modern Classics)
Siddhartha - Hermann Hesse Siddhartha is the story of a Brahmin's son named Siddhartha who goes in search of the truth, first by rejecting his belongings and living as a Samana, then by living in a town and becoming a rich merchant and finally by becoming a ferryman. It's almost like an Indian, slightly Buddhist, 1920s Eat, Pray, Love.To be honest, I know very little about Buddhism, the religion which is mentioned, or whose spirituality is embraced the most in Hesse's novel, and if you intend to learn a great deal about it from reading Siddhartha-as I thought I would-then you would probably be mistaken. Hesse certainly touches and shows a great deal respect for the various religious sects that he mentions, far more respect than the business men that Siddhartha interacts later in the book.Siddhartha is instead about one man's journey to find happiness and satisfaction in himself. It's certainly an interesting idea, and Hesse's respect for the religions, despite his protagonist rejecting teachings as they are just words and have no real impact, is quite refreshing when one compares it to the way religions are rejected or questioned in more modern writings.Hesse uses very simple language throughout, but still succeeds in creating images in the readers head, making you feel as though you were near the river, or in Kamala's grove. It also made it reminiscent of holy texts such as the Bible where events follow very quickly after each other with little room for flowing description. The repetition of sentences is occasionally annoying, reiterating entire ideas numerous times, however, in a way this is representative of the importance of meditation and the continual references to the transitory nature of life.I quite enjoyed Siddhartha, it read very nicely and Hesse used some great language. However, I will admit to expecting a little more, especially after reading Paulo Coelho's introduction which suggested that it had inspired an entire generation.
More posts
Your Dashboard view:
Need help?