Cybook Muse Frontlight w pierwszej części recenzji pokazał się z bardzo dobrej strony pod względem konstrukcyjnym. Druga część testu zawiera moje opinie na temat codziennego użytkowania czytnika.
Cybook Muse Frontlight - przyciski służące do zmiany stron dobrze się sprawują
Oprogramowanie
Miłym akcentem oprogramowania czytników Bookeen jest obecność języka polskiego. Wszystkie opcje menu są przetłumaczone. Choć uśmiecham się za każdym razem, gdy widzę napis „otwieranie księgi” przy wczytywaniu e-booka, to polskie menu może być ważnym argumentem za wyborem tego właśnie czytnika. Pierwsze uruchomienie czytnika nie wymaga niczego, poza wybraniem języka menu. Od tego momentu, można wgrać książki i czytać.
Czytniki firmy Bookeen mają polskie menu i klawiaturę ekranową QWERTZ, ale z polskimi znakami
Czytniki firmy Bookeen mają autorskie oprogramowanie oparte na Linuksie. Francuska firma jest z niego dumna i trzeba przyznać, że firmware spisuje się nieźle. Czytnik przede wszystkim bardzo sprawnie zarządza energią, wybudza się błyskawicznie a nawet po całkowitym wyłączeniu startuje całkiem szybko (ok. 24 sekundy). Nie ma potrzeby wyłączania go przy regularnym korzystaniu, bo nawet w trybie czuwania bateria nie jest drenowana. Przy dłuższej przerwie w użytkowaniu, czytnik sam się wyłącza, na ekranie widać wtedy napis „Cybook Muse” (zamiast grafiki wygaszacza ekranu). Można go także samodzielnie wyłączyć, wchodząc przyciskiem do menu ustawień a następnie wybierając opcje Zaawansowane/Wyłącz.
Moim zdaniem, z punktu widzenia wyglądu menu i sposobu obsługi czytnika, jest jednak jeszcze trochę do zrobienia. Przynajmniej pod względem estetycznym. Może się czepiam, ale zgrzyta mi przejście między menu graficznym (ekranu głównego czy wyskakującego po naciśnięciu przycisku pod ekranem) a resztą opcji i ustawień. Nie mam na myśli wadliwego działania - pod tym względem nie ma problemów. Przeszkadza mi kontrast pomiędzy menu graficznym (ikonami wyskakującymi po naciśnięciu przycisku pod ekranem) a zajmującym cały ekran menu tekstowym - opisującymi różne opcje i ustawienia. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś zaczął tworzyć bardziej graficzną wersję interfejsu, ale zatrzymał się w pół drogi. Postrzegam to jako niespójność koncepcji a nie złą funkcjonalność.
Z drugiej strony, takie podejście może być nie lada atutem przy wyborze Cybooka przez osoby mające kłopoty ze wzrokiem. W wielu czytnikach menu bywa złożone z małych ikon lub opisane małą czcionką. W Cybooku nie ma problemu z czytelnością tekstowego menu. Wszystko jest opisane wielkimi wołami i osoby zmuszone do czytania używać specjalnych okularów, pewnie i bez nich dadzą sobie radę.
Aby zamknąć książkę, należy wybrać na przykład ikonę "Strona główna" lub "Biblioteka" z menu wywoływanego przyciskiem umieszczonym pod ekranem
Do obsługi „muzy” trzeba się przyzwyczaić, jeśli ma się nawyki z innych czytników. Mnie myliło trochę działanie przycisku umieszczonego pod ekranem. Ma kilka funkcji. Przytrzymanie - włącza lub wyłącza oświetlenie ekranu. Krótkie naciśnięcie wywołuje główne menu. Trzeba na przykład z niego korzystać, przy zamykaniu czytanego dokumentu. Ja co chwilę łapałem się na tym, że dotykałem ekran i w tak wywołanym podręcznym menu szukałem ikony zamknięcia e-booka.
Czytanie e-booków
Powszechnie spotykane pliki formatu EPUB i PDF, Cybook Muse Frontlight wyświetla bez problemów. Plików MOBI nie obsługuje. Książki można wgrywać (tylko) przy użyciu kabla USB. Miłośnicy literatury francuskojęzycznej mają też do dyspozycji zintegrowaną z czytnikiem księgarnię. Pobieranie plików z dysków sieciowych jest bardzo utrudnione bo przeglądarka WWW z nimi nie współpracuje, słabo również sobie radzi z obsługą zwykłych odsyłaczy (samą przeglądarkę uruchomić można z głównego ekranu wybierając niepozorny napis „przeglądaj”). W Cybooku pobieranie z dysku sieciowego udało mi się tylko z dyskiem Ozibox. Podobnie było z testowanym przeze mnie ostatnio czytnikiem Kobo Glo HD. Na czytnik nie można wysyłać plików bezprzewodowo, a do tego już przyzwyczaiła mnie czołówka producentów. Szkoda, że w Cybooku tej funkcji brak.
E-booki pochodzące z firmowej księgarni są pobierane automagicznie przez czytnik i wyświetlane w katalogu "Moja biblioteka"
E-booki znajdujące się w pamięci wewnętrznej Cybooka, jak i na karcie pamięci, mogą być sortowane zarówno według automatycznie przypisanych kategorii (przeczytane, nowe, czytane), jak i własnych kolekcji czy katalogów. Ekran startowy słabo mi się sprawdzał przy intensywnym korzystaniu z różnych (otwieranych i zamykanych) plików. W górnej części pokazuje dokument właśnie czytany zaś w środkowej - nowe pliki. Ale, żeby się dogrzebać do e-booka czytanego kilka chwil wcześniej, trzeba już wejść do pełnego księgozbioru i go przeszukać. Ale jeśli czytamy naraz jedną książkę, to nie będzie stanowiło problemu.
Sortowanie biblioteczki może się odbywać zarówno według tytułów jak i katalogów
W czasie testów, bez zarzutu spisywały się przyciski służące do zmiany stron. Szczególnie spodobała mi się możliwość odwrócenia ich działania. Po przełączeniu, lewy przycisk zmienia stronę na kolejną - takie przestawienie sprawdza się przy trzymaniu czytnika lewą ręką. Podczas czytania miewałem kłopoty z obsługą odsyłaczy. Szczególny problem miewałem z przejściem do przypisów zaznaczonych jako „1”. Niewielka powierzchnia cyfry, być może połączona z małą precyzją reakcji na dotyk, powodowała, że niekiedy musiałem kilka razy cierpliwie wskazywać odsyłacz, aby wyświetlić przypis. Czasami przy tym zaznaczałem tekst do podkreślenia lub wywoływałem niechcący słownik. Książki z dużą ilością przypisów mogą niestety stanowić w Cybooku pewne wyzwanie dla cierpliwości czytającego.
Formatowanie wyglądu e-booka obejmuje zmianę kroju czcionki, odstępu między wierszami, marginesów i wyrównywania tekstu (jest justowanie!)
Ustawienia zaawansowane tekstu obejmują zmianę kroju czcionki (wybór z listy wyświetlanej na całym ekranie), włączanie podziału wyrazów lub pogrubienie tekstu (przydatne dla zbyt delikatnych krojów czcionek)
Podstawową funkcję, wczytywania, wyświetlania i kartkowania e-booków czytnik spełnia poprawnie. Strony zmieniają się sprawnie. Nawet przy ustawieniu pełnego odświeżania ekranu na opcję „Bez odświeżania”, w czytaniu nie przeszkadzają „duchy” (tzw. ghosting - pozostałości z poprzednich ekranów charakterystyczne dla ekranów z papieru elektronicznego). Przy tak ustawionym odświeżaniu są one jednak widoczne na stronach, zawierających ryciny (np. zdjęcia z dużą powierzchnią jednego koloru). Oczywiście można wymusić pełne odświeżanie ekranu w czasie czytania. W menu głównym trzeba wejść do „zaawansowane/Odświeżanie ekranu” i ustawić je z częstotliwością: co stronę, co 5 lub 10 stron.
Po wyłączeniu nagłówka i stopki wciąż by pasowało jeszcze trochę zmniejszyć marginesy (tu jest już ustawiona wartość minimalna)
Podobnie, jak w większości czytników, również w Cybooku nie ma możliwości włączenia czy dodania dzielenia wyrazów według polskich reguł. Funkcja taka jest obecna, ale nie przewidziano jej zastosowania do polskojęzycznych tekstów. Można natomiast wgrać własne słowniki (o tym więcej w dalszej części recenzji).
Wybranie przycisku pod ekranem, włącza informację o przewidywanym czasie do końca książki i rozdziału
Pliki PDF w Cybook Muse Frontlight
Jednym z powodów mojego zainteresowania najnowszym czytnikiem Cybook Muse Frontlight jest zaawansowana obsługa plików PDF. Firma Bookeen chwali się sprytnym sposobem przetwarzania przez czytnik dokumentów w formacie PDF w celu ich lepszego wyświetlania na małym ekranie. Oswajanie takich plików w czytnikach można uzyskać przez powiększanie tekstu czy obcinanie marginesów albo tak zwany „rozpływ” (ang. „reflow”). Moim zdecydowanym faworytem w tym względzie są nowsze modele czytników PocketBook (tzn. Ultra, Touch Lux 2, Touch Lux 3 oraz Sense). Czytniki Kindle depczą im po piętach dzięki błyskawicznemu wczytywaniu dokumentów i tzw. trybowi kolumnowemu. Modele pozostałych firm, obecne na rynku, znacznie pod tym względem odstają od wspomnianej czołówki w postaci wspomnianych dwóch producentów. Tak myślałem, aż do momentu przetestowania czytnika firmy Bookeen.
Plik PDF w trybie poziomym z obciętymi marginesami
Powyższy PDF w trybie rozpływu - w Cybooku to "Dopasowanie tekstu"
Cybook Muse Frontlight zdecydowanie ma spory potencjał w zakresie obsługi plików PDF i pod tym względem zasługuje na uznanie. W czasie mojego testu tylko raz udało mi się go zawiesić (na dokumencie urzędowym w PDFie wygenerowanym z MS Worda). Generalnie jednak tryb rozpływu (w Cybooku występuje w menu jako „Dopasowanie tekstu”) działa poprawnie i w efekcie daje czytelny tekst wraz z rycinami. Co więcej, czcionkę można powiększać w sporym zakresie (korzystając z wartości procentowych w menu ustawień). Nawet duże pliki, ze sporą ilością elementów graficznych, wyświetlane są sprawnie i bez zbędnego ociągania. W zasadzie jedynym problemem pozostaje brak trybu kolumnowego i możliwości ręcznego definiowania obcinanych marginesów. Tutaj oprogramowanie czytników PocketBook wciąż bije konkurencję na głowę, co sprawdza się szczególnie przy trudnych plikach, składających się ze skanów.
Czytnik, przez miesiąc testów, udało mi się zawiesić tylko raz - na urzędowym PDFie (wygenerowanym z MS Worda)
Cybook Muse Frontlight może z powodzeniem służyć do wygodnego czytania większości plików PDF, z jakimi możemy się zetknąć w życiu codziennym. Ma większe możliwości dostosowywania i wyświetlania tekstu zaklętego w format PDF, w porównaniu z czytnikami obecnymi na rynku, w tym - rodziną Kindle. Jednak, póki co, nie pozbawił przodownictwa PocketBooków pod tym względem.
Cybook Muse Frontlight posiada rozbudowane menu służące dostosowaniu pliku PDF do małego ekranu
Własne modyfikacje czytnika
Czytnik ma ograniczone możliwości własnych modyfikacji oprogramowania. Zapewne do najważniejszych należy instalacja własnych słowników. Niestety, nie ma ich zbyt wiele. Producent dostarcza słowniki angielsko-, włosko-, niemiecko- i francuskojęzyczne, ale z dostępnością w językiem polskim jest problem. Ja natrafiłem na jeden działający poprawnie słownik angielsko-polski przeznaczony dla Cybooków. Znalazłem go na forum miłośników czytnika Oyo (http://oyo.mkwe.pl/). Osoby posiadające dostęp do bazy słów i znajomość Pythona, mogą także samodzielnie wykonać odpowiedni plik korzystając z projektu Penelope. Gotowy plik należy wgrać do katalogu „Dictionairies” w pamięci wewnętrznej urządzenia. Słownik powinien być widoczny i możliwy do wybrania w opcji „Dostępne słowniki” głównego menu. Wybrane słowo jest tłumaczone na osobnym ekranie.
[aktualizacja 13.05.2016 r.] Moderator forum miłośników czytnika Oyo, udostępnił wyszukane przez siebie słowniki (angielsko-polski, niemiecko-polski). Można je pobrać tutaj: cybook_slowniki.7z.
Oryginalnie zainstalowane słowniki plus angielsko-polski z forum miłośników czytnika OYO
Tłumaczenie słowa wyświetlane jest na pełnym ekranie
Kolejną modyfikacją może być wgranie własnej czcionki. To akurat jest bardzo łatwe, ponieważ wystarczy skopiować pliki *.ttf do katalogu „Fonts” znajdującego się w pamięci wewnętrznej urządzenia. Pomimo tej opcji, polecam korzystanie z bardzo czytelnej czcionki Caecilia, która już znajduje się w czytniku.
Oryginalny zestaw czcionek plus Bookerly
Ostatni indywidualny akcent, który możemy nadać czytnikowi, to wygaszacz ekranu. Plik graficzny, który będzie wyświetlany po wyłączeniu urządzenia, można przygotować samodzielnie lub użyć gotowego. Powinien on być zoptymalizowany dla ekranu E-Ink, czyli czarno-biały lub w odcieniach szarości. Optymalny rozmiar to 1024 na 758 pikseli, jednak trzeba mieć na uwadze, że dolna część będzie zasłonięta przez informację o uśpieniu urządzenia. Format zapisu specjalnie nie gra roli. Czytnik zaakceptuje większość popularnych typów plików graficznych: JPEG, PNG, GIF, BMP, ICO, TIF, PSD. Tak przygotowaną grafikę najlepiej wgrać do katalogu „Pictures”, znajdującego się w pamięci wewnętrznej urządzenia. Wyboru pliku dokonuje się w menu Zaawansowane/Tryb czuwania/Wygaszacz ekranu/Element biblioteki. Użycie zaznaczonej grafiki powinno być potwierdzone komunikatem „Wybrano wygaszacz ekranu”. Tę samą czynność można też wykonać, wskazując plik graficzny w trybie przeglądania katalogów.
Cybook Muse Frontlight - menu definiowania wygaszacza ekranu
Producent udostępnił kilka tygodni temu trzy wygaszacze, które bardzo mi się podobają. Przetłumaczyłem więc zawarte na nich „tytuły” i udostępniłem tutaj: „Okładka na wakacjach”, „Poszukiwacze zaginionej okładki” i „Tajemnica brakującej okładki”. Oryginały można pobrać z profilu Bookeena na Pintereście.
Wygaszacz ekranu "Poszukiwacze zaginionej okładki"
Wygaszacz ekranu "Tajemnica brakującej okładki"
Wygaszacz ekranu "Okładka na wakacjach"
Podsumowanie
Cybook Muse Frontlight firmy Bookeen to prosty i przyjemny w użyciu czytnik książek elektronicznych. W codziennym użytkowaniu zyskuje większe uznanie, dzięki fizycznym przyciskom służącym do zmiany stron. Wziąłem go do testów jeszcze w czasie pisania recenzji Kobo Glo HD, ale Cybook przekonał mnie do siebie, choć było to trudne zadanie. Jedyne, czego mu nie mogę wybaczyć, to braku bezprzewodowego przesyłania stron WWW. Nie jest to funkcja potrzebna wszystkim, ale ja jej często używam. I dlatego Cybook nie zostanie moją muzą na zawsze.
Gdyby Cybook Muse Frontlight (i jego wersja bez oświetlenia - Cybook Muse Essential), były dostępne na polskim rynku we francuskich cenach, mogłyby całkiem nieźle sobie poradzić. Nie mają prostoty czytników Kindle, nie mają łobuzerskich nagród za czytanie jak Kobo, nie mają aż tak wszechstronnej obsługi PDFów jak PocketBooki... Ale można w nich znaleźć to wszystko po trochu. Jestem przekonany, że w zakupach nowych urządzeń, mogłyby u nas zająć pozycję obok czytników marki Kindle i PocketBook.
Porada konsumencka na dziś brzmi więc tak: jeśli chcecie mieć nieskomplikowany, przyzwoicie działający czytnik z płaskim frontem, dotykowym ekranem, wbudowanym oświetleniem, obsługą kart pamięci, fizycznymi przyciskami i ponadprzeciętnymi możliwościami w wyświetlaniu PDFów, to może Cybook Muse Frontlight jest sprzętem, którego szukacie. Nie jest to mistrzostwo świata, ale uczciwa oferta w adekwatnej cenie.
Plusy
- fizyczne przyciski zmiany stron;
- polskie menu;
- duże napisy w menu tekstowym;
- dobra jakość wykonania;
- czytelny ekran;
- dość prosty w obsłudze;
- obsługa kart pamięci microSD;
- dobry stosunek jakości i możliwości do ceny (we Francji 100 EUR);
- zaawansowane możliwości wyświetlania plików PDF (tryb reflow).
Minusy
- mały wybór dedykowanych okładek;
- niekiedy mało intuicyjne menu (w części tekstowej);
- brak wysyłki bezprzewodowej e-booków na czytnik (możliwe pobieranie plików z konta na dysku sieciowym ozibox.com);
- brak polskich słowników i reguł dzielenia wyrazów;
Cybook Muse Frontlight z własnym wygaszaczem ekranu
Dane techniczne wg producenta:
Wymiary: 155 x 116 x 8 mm;
Masa: 190g (moja waga wskazała 177g);
Ekran: przekątna 15,2 cm (6”), E-Ink Carta 1024x758, 213 ppi, dotykowy, wbudowane przednie oświetlenie z płynną regulacją poziomu natężenia;
Procesor: 1 GHz (Cortex A8);
Pamięć operacyjna: 256 MB;
Łączność bezprzewodowa Wi-Fi (802.11 b/g/n);
Kolor: czarny;
Pamięć wewnętrzna: 4 Gb (ok. 2,6 GB na pliki użytkownika);
Karta pamięci: microSDHC (do 32 GB);
Fizyczne przyciski: zmiana stron, menu, wyłącznik
Złącze USB Micro USB 2.0;
Formaty książek elektronicznych: ePub (również z Adobe DRM), PDF, FB2, TXT, HTML, DJVU;
Czcionki: 8 krojów (jedna bez polskich znaków) z regulacją wielkości (20 stopni);
Obsługiwane języki (menu): czeski, duński, niemiecki, holenderski, grecki, angielski, hiszpański, fiński, francuski, chorwacki, węgierski, włoski, norweski, polski, portugalski, rumuński, rosyjski, szwedzki, turecki, słowacki, słoweński, litewski, chiński, bułgarski;
Obsługiwane języki (słowniki): francuski, niemiecki, włoski;
Dodatkowe funkcje: tryb rozpływu dla plików PDF, modyfikacja wygaszacza ekranu
Oficjalna strona czytnika: https://www.bookeen.com/en/cybook-muse-frontlight
P.S.
Listę moich recenzji czytników książek elektronicznych można znaleźć w menu po lewej stronie ekranu.