logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: poradnik
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
text 2023-08-01 11:46
Poradnik: WŁASNA grafika usypiania dla czytników PocketBook

W czytnikach PocketBook całkiem sporo ustawień oddano do dyspozycji użytkownika. Można na przykład zmienić układ ikon na stronie startowej i w opuszczanym menu, zaś fizycznym przyciskom przypisać różne funkcje. Łatwo da się także ustawić własny wygaszacz ekranu, który wyświetla się gdy czytnik jest wyłączony. O tych opcjach pisałem choćby w poradniku „PocketBook – co USTAWIĆ na początku w czytniku z oprogramowaniem w wersji 6.x”. Okazuje się, że można także wykonać dość nietypową modyfikację, a mianowicie podmienić wygaszacz ekranu uśpionego czytnika. Jednak wymaga to już trochę więcej umiejętności i wiedzy niż zazwyczaj. Ale może komuś się przyda...

 

 

PocketBook Sense ze "starym" wygaszaczem w trybie uśpienia

 

Kiedy Rosja uczyniła z litery „Z” symbol swojej agresji na Ukrainę, PocketBook zareagował zmianą grafiki pokazywanej na ekranie czytników tej marki w trybie uśpienia. Wcześniej był to czytnik „chrapiący”, co było zilustrowane przy pomocy źle obecnie kojarzonej literki „Zzz”. Ta grafika została więc zastąpiona przez czytnik w szlafmycy z księżycem i gwiazdkami w tle. Jednak w starszych urządzeniach tej marki oprogramowanie nie jest już aktualizowane i wciąż wyświetlają one poprzedni wygaszacz. Jeśli kogoś to razi, można starą grafikę także samodzielnie zmienić. Nic nie stoi też na przeszkodzie podmienienia jej także w nowszym PocketBooku jeśli będziemy chcieli mieć coś własnego na ekranie uśpionego czytnika. Pomysł, jak to zrobić, opublikowali użytkownicy kaznelson oraz Jungleham z forum MobileRead.

 

 

PocketBook InkPad 3 (pod spodem) z nowszą wersją grafiki wygaszacza i PocketBook InkPad 4 (na wierzchu) z moim wygaszaczem

 

Do procedury wymagane są trochę bardziej niż podstawowe umiejętności obróbki plików graficznych. Choć procedura moim zdaniem jest bezpieczna i odwracalna, wszystkie ewentualne zmiany wykonujecie na własną odpowiedzialność.

 

Własna grafika na ekranie uśpionego PocketBooka

Na początku warto sprawdzić, jakie wymiary powinien być plik, który zamierzamy wykorzystać w czytniku. Poniżej zamieściłem zestawienie parametrów plików graficznych pasujących do poszczególnych modeli czytników PocketBook.

 

PocketBook

Rozmiary grafiki wygaszacza [piksele]

Aqua, Basic, Basic 2, Basic 3, Basic Touch, Basic Touch 2, Touch, Mini

800×600

Touch Lux, Touch Lux 2, Touch Lux 3, Sense, Ultra, Basic Lux, Aqua 2, Basic Lux 2, Basic Lux 3, Touch Lux 4, Touch Lux 5, Empik GoBook, Basic Lux 4

1024×758

Inkpad, Inkpad 2

1600×1200

Touch HD, Touch HD 2, Touch HD 3, Color

1448× 072

InkPad 3, InkPad 3 Pro, InkPad X, InkPad Color, InkPad Color 2, InkPad 4

1872×1404

InkPad Lite

1200×825

Era

1680×1264

 

Przygotowanie pliku graficznego

Jaki plik można użyć w postaci wygaszacza? Musi to być grafika w formacie BMP bez kompresji z dodatkowo dodanym kolorem (#808040) odpowiadającym za przezroczystość. Małe są szanse, że znajdziemy gdzieś gotowy plik tego typu. Raczej trzeba go zrobić samodzielnie.

 

Przygotowałem taką przykładową grafikę, którą można wykorzystać. Zrobiłem ją z przeznaczeniem dla obecnie testowanego przeze mnie czytnika. To PocketBook InkPad 4, a więc grafika ma w tym przypadku wymiary 1872 piksele (wysokość) i 1404 piksele (szerokość). Pierwszym moim krokiem było przygotowanie zwykłego rysunku w odcieniach szarości przy użyciu programu CorelDraw (a konkretnie grafika wektorowa i napis). Po wyeksportowaniu rysunku z CorelDraw, dysponowałem plikiem BMP w odcieniach szarości. Jeśli chcemy skorzystać z innego gotowego pliku (na przykład pobranego z internetu), ten krok oczywiście można pominąć.

 

Kolejny krok to przygotowanie właściwego pliku wygaszacza. Można to zrobić na przykład w bezpłatnym programie GIMP. Wczytałem do niego dwa pliki: jeden z gotowym transparentnym tłem oraz drugi plik z własną grafiką, która ma być wyświetlana na wygaszaczu (to może też być np. plik pobrany z internetu). Dla chętnych zamieszczam „czysty” plik z transparentnym tłem, który można pobrać tutaj. Kolejnym krokiem było skopiowanie grafiki z mojego rysunku do tego z samym tłem. Otrzymałem w ten sposób plik z tłem i nałożoną moją grafiką. Efekt końcowy zapisałem w formacie BMP. Można go pobrać tutaj.

 

Paleta kolorów dla pliku wygaszacza podglądnięta w IrfanView

 

Tak przygotowany plik na wszelki wypadek sprawdziłem jeszcze w IrfanView (bezpłatnej przeglądarce plików graficznych). To pozwoliło mi zweryfikować, czy obraz będzie traktowany jako transparentny. Chodzi o to, żeby tylko dodane elementy graficzne (w moim przypadku księżyc, gwiazdki i napis) były wyświetlane na pierwszym planie, a tłem była zawartość ekranu czytnika wyświetlana przed uśpieniem. W palecie kolorów stosowanych w pliku wygaszacza widać, że na pierwszym miejscu jest zielony, a pozostałe to odcienie szarości.

 

Przygotowany plik powinien finalnie nazywać się „taskmgr_lock_background.bmp”. Analogicznie można wykonać grafikę nadającą się do wyświetlania w trybie poziomym. Powinna ona mieć orientację obróconą o 90° i wymiary 1404 piksele (wysokość) na 1872 piksele (szerokość). Plik trzeba nazwać „taskmgr_lock_background_landscape.bmp”.

 

Wgranie plików wygaszacza do czytnika

Tak przygotowane pliki w formacie BMP trzeba skopiować do odpowiedniego katalogu w pamięci wewnętrznej czytnika. Aby to zrobić, musimy mieć widoczne także foldery systemowe. Po podłączeniu czytnika do komputera muszą być one wyświetlane w menedżerze plików. Można to prosto zweryfikować: jeśli jest widoczny np. katalog „system”, to jest w porządku. Jeśli jednak po podłączeniu czytnika do komputera go nie widać, trzeba włączyć odpowiednie opcje w systemie operacyjnym komputera. Na przykład w MS Windows może to być: dla popularnego Total Commandera opcja Konfiguracja/Ustawienia/Wyświetlanie/Pokaż pliki ukryte/systemowe.

 

Metryczka pliku wygaszacza wgranego do pamięci czytnika

 

W katalogu „system” w pamięci czytnika tworzymy „resources” a w nim z kolei „Line”. Tam właśnie muszą trafić obydwa pliki, czyli taskmgr_lock_background.bmp oraz taskmgr_lock_background_landscape.bmp. Po tej operacji bezpiecznie wysuwamy czytnik z komputera i odłączamy kabel USB. Od tego momentu wejście w stan uśpienia powinno spowodować wyświetlenie nowej grafiki. Jeśli chcemy z niej zrezygnować, wystarczy wspomniane pliki usunąć z pamięci czytnika.

 

Zawartość katalogu w pamięci czytnika z wgranymi plikami wygaszacza

 

Opisana tu modyfikacja prawdopodobnie zniknie podczas ewentualnej aktualizacji oprogramowania wewnętrznego czytnika. Zapewne więc po wgraniu nowszej wersji firmware'u trzeba ją będzie wykonać ponownie.

 

Podsumowanie

Zdaję sobie sprawę, że opisywana modyfikacja nie jest kluczowa dla działania czytnika. Jednak uważam, że warto się tak pobawić. Dzięki temu można nadać czytnikowi trochę (własnego) charakteru. Tego typu drobnostki i oddanie „władzy” w ręce użytkownika również składają się na ogólne (pozytywne) wrażenie z użytkowania sprzętu.

 

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Like Reblog Comment
text 2021-01-08 07:25
Własny SŁOWNIK w czytniku Kobo – problem rozwiązany

Jak wgrać własny słownik do czytnika Kobo? Na takie pytanie raz były odpowiedzi mniej, raz bardziej, ale zawsze skomplikowane. Pisałem na ten temat parę razy. Na szczęście, dzięki wieściom od czytelników mojego bloga (dziękuję!) wiem już, że teraz odpowiedź jest całkiem prostsza.

 

W końcu pojawił się łatwy sposób na wgranie własnego słownika do czytników Rakuten Kobo

 

Na temat najnowszej aktualizacji oprogramowania wewnętrznego do wersji 4.25.15875 wspomniałem we wpisie z końca grudnia. I okazuje się, że wprowadza ona (albo wcześniejsza) jeszcze przynajmniej jedną bardzo ciekawą opcję – możliwość dodania własnego słownika. Nie trzeba już kombinować z podstawianiem własnego pliku na miejsce innego, dostarczonego przez producenta.

 

 

Co zrobić, aby mieć własny słownik w czytniku Kobo?

Oto rozwiązanie problemu:

1. Po pierwsze: potrzebny jest odpowiedni słownik. Trzeba znaleźć (lub skompilować) plik w formacie odpowiednim dla czytnika. Rakuten Kobo nie jest zainteresowany polskim rynkiem, stąd i dostępność polskojęzycznych nie oszałamia. W sieci można znaleźć dwie wersje słownika języka polskiego SJP (Mietka oraz Athame) czy kilka dwukierunkowych, na przykład angielsko-polski czy niemiecko-polski. Nie jest więc tak źle. Polecam zasoby udostępniane przez użytkowników forum MobileRead (na temat własnych słowników oraz kompilacji Kobo). Zbiór plików, opartych na wikisłownikach, można znaleźć m.in. tutaj.

2. Po drugie: czytnik z najnowszą wersją oprogramowania wewnętrznego podłączamy kablem do komputera;

3. Po trzecie: pobrany z sieci plik (lub pliki) kopiujemy do katalogu .kobo/custom-dict w pamięci czytnika i wysuwamy bezpiecznie czytnik;

 

Własne pliki słowników należy wgrać do katalogu .kobo/custom-dict

 

4. Po czwarte: korzystamy ze słownika oznaczonego jako „(Custom)” jak z każdego innego, który jest zainstalowany w czytniku. Gotowe!

 

Słownik angielsko-polski oraz SJP widoczne do wyboru z listy jako „Custom” - własne słowniki użytkownika

 

Przetestowałem wyżej opisany sposób i działa bez problemu. Z początku miałem obawy, czy po synchronizacji czytnika, wgrane pliki nie znikną. Ale nie – pozostają w pamięci. Wciąż istnieje możliwość, że zostaną skasowane przy aktualizacji oprogramowania. Ale skoro Kobo zdecydowało się na domyślne tworzenie specjalnego katalogu na „własne” słowniki, to zapewne zostaną one zachowane przy kolejnych aktualizacjach.

 

Czytnik miewa kłopoty z polskimi znakami, a konkretnie z „ś”

 

Podsumowanie

Cieszy, że w końcu firma rozwiązała „odwieczny” problem, uciążliwy dla użytkowników czytników marki Kobo, którzy chcieli mieć słowniki dla języków innych niż oficjalnie wspierane. Teraz polskojęzyczni użytkownicy urządzeń tej marki mają kolejny powód do (słusznego) zadowolenia. Przypominam przy okazji, że w Kobo można tworzyć także listę słów tłumaczonych podczas lektury i uczyć się w ten sposób języków obcych („Uczenie się języków z wykorzystaniem czytnika: własne SŁÓWKA w czytniku Kobo”).

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to


 

Like Reblog Comment
text 2020-05-31 10:30
Jak WGRAĆ własne e-booki do czytnika Tolino

Czytniki niemieckiej grupy Tolino zdają się skutecznie konkurować z dominacją Amazonu na rynku niemieckojęzycznym. U nas nie są tak popularne, co wynika między innymi z faktu, że nie są oferowane w polskich sklepach. W Niemczech, Szwajcarii, Holandii czy Austrii można je nabyć m.in. w sieciach księgarskich Hugendubel, Osiander, Thalia, Weltbild oraz sklepach internetowych (np. ebook.de, buecher.de). Czytniki tam zakupione wysyłane są także do Polski i objęte normalną gwarancją. Tolino można u nas spokojnie używać, czyli czytać na nich e-booki pochodzące z polskich księgarń. Zapraszam do lektury poradnika, w którym wyjaśnię jak wgrać do nich książki.

 

W pudełku z czytnikami Tolino znajdziemy też solidny kabel microUSB, który służy do ładowania akumulatora oraz transferu e-booków

 

Sposób pierwszy – skopiować plik EPUB z komputera przez kabel USB

Polskie księgarnie zazwyczaj oferują e-booki w dwóch formatach: EPUB i MOBI. Czytniki Tolino obsługują ten pierwszy i właśnie plik EPUB trzeba pobrać na komputer.

 

Zawartość pamięci czytnika Tolino zobaczymy po podłączeniu go kablem do komputera pracującego np. pod MS Windows, Mac OS czy Linux (jak na powyższym zrzucie ekranu)

 

Czytniki Tolino sprzedawane są w komplecie z kablem USB. Służy on do ładowania baterii w urządzeniu ale także do wgrywania książek. Czytnik podłączony do komputera przez kabel USB, powinien być widoczny jako zewnętrzny napęd. Nie powinno być z tym kłopotu pod Windows, Linuksem czy Mac OS. Aby przesyłać książki do pamięci Tolino wystarczy skorzystać z dowolnego programu służącego do kopiowania plików (np. Total Commander czy inne systemowe narzędzie).

 

Wszystko, co trzeba zrobić z pobranym z księgarni plikiem to skopiować go do pamięci czytnika. Nie trzeba tworzyć żadnych katalogów, ale można (dla porządku) wszystko wgrywać np. do katalogu „Books” (tak jak robi to domyślnie program Calibre). Po odłączeniu czytnika od komputera, książka będzie widoczna w biblioteczce i można rozpocząć czytanie.

 

Sposób drugi – skopiować plik z komputera przez kabel USB korzystając z programu Calibre

Program Calibre to bezpłatna aplikacja służąca do zarządzania książkami elektronicznymi. W razie potrzeby, można też przy jej pomocy konwertować e-booki pomiędzy różnymi formatami. To najlepsze kompleksowe rozwiązanie, które mogę polecić każdemu, kto korzysta z czytnika książek. Program działa pod różnymi systemami operacyjnymi. Najnowszą wersję można pobrać stąd: http://calibre-ebook.com/download. Pomimo wielu funkcji, używanie programu Calibre jest w sumie proste. Jeśli nie chcemy, to nie ma potrzeby zagłębiać się w jego zaawansowane możliwości. Najważniejsza funkcjonalność polega z jednej strony na gromadzeniu wszystkich książek w jednym spisie, a z drugiej - na zarządzaniu nimi w czytniku.

 

Dodawanie pliku EPUB do biblioteczki Calibre

 

Pierwszym krokiem kopiowania e-booka do czytnika, powinno być dodanie posiadanej książki do naszej kolekcji w Calibre. W tym celu trzeba wybrać przycisk „Dodaj książki” z paska w górnej części menu programu (pierwszy od lewej). Wyszukany na dysku plik jest dodawany do listy e-booków w programie. Można też myszką przeciągnąć i upuścić plik na okno Calibre. Kolejny krok, to podłączenie czytnika. Za pierwszym razem może chwilę potrwać, zanim zostanie rozpoznany przez system i będzie widoczny w programie Calibre. To, czy program już jest połączony z urządzeniem poznamy po tym, że w górnym pasku wyświetli się ikona „Urządzenie” a na liście książek pojawi się dodatkowa kolumna „Na urządzeniu”. W tym momencie można zaznaczyć myszką książkę na liście w biblioteczce i następnie nacisnąć ikonę „Prześlij do urządzenia”. Po chwili przy tytule książki powinien pojawić się „ptaszek” poświadczający, że książka jest w czytniku.

 

Wysyłanie wybranego e-booka z Calibre do pamięci czytnika

 

Można w ten sposób wysyłać zarówno pojedyncze e-booki jak też wiele książek jednocześnie. Na koniec trzeba jeszcze bezpiecznie wysunąć czytnik (menu „Odłącz urządzenie” po tupnięciu prawym przyciskiem myszki na ikonie „Urządzenie”).

 

Bezpieczne odłączanie czytnika od komputera

 

Sposób trzeci – wysłać plik do chmury Tolino Cloud

Każdy czytnik Tolino połączony jest ze sklepem należącym do tego księgarskiego sojuszu. Przy logowania się w księgarni jak i w czytniku należy używać takich samych danych. Dzięki temu czytnik będzie synchronizowany z chmurą Tolino Cloud. Logując się do księgarni nie tylko uzyskujemy 25 GB na nasze pliki, ale także możliwość wgrywania tam własnych plików. Po ich dodaniu, będą one także dostępne na czytniku, jeśli tylko połączymy go z internetem.

 

Wywoływanie Webreadera (ekran po prawej) z ustawień konta w księgarni Osiander w mobilnej przeglądarce WWW (po lewej)

 

Aby skorzystać z przesyłania przez chmurę, należy uruchomić Webreader z poziomu przeglądarki WWW. W poszczególnych księgarniach dostęp do niego bywa różnie umiejscowiony. Może też być opisany dodatkowo jako „Ihre Tolino Cloud”. Najprościej więc uruchomić go wpisując w przeglądarce WWW uniwersalny adres https://webreader.mytolino.com/. Powinno to zadziałać zarówno na komputerach z MS Windows czy Mac OS jak i na urządzeniach mobilnych. Podczas logowania (niem. „Anmelden”) należy wybrać księgarnię, do której podpięty jest nasz czytnik oraz podać takie same dane, jak przy logowaniu do czytnika (oraz księgarni).

 

Dodawanie książki do chmury z poziomu Webreadera umożliwi odczytanie jej w czytniku Tolino

 

Warto pamiętać, że Webreader można przełączyć także na wersję z angielskim menu (przez Mein Konto/Sprache). Z głównego okna trzeba wejść do biblioteczki (Bibliothek lub Library). Tam, w prawym górnym rogu znajduje się menu (trzy kropki), w którym znajdziemy opcję „Upload”. Ona to umożliwi wysłanie pliku z pamięci urządzenia mobilnego na nasze konto w chmurze Tolino.

 

Świeżo dodany e-book będzie widoczny także w czytnikowej biblioteczce jako okładka z dodaną ikoną chmurki. Oznacza to, że plik nie został jeszcze pobrany do pamięci Tolino. Dotknięcie okładki rozpoczyna pobieranie książki.

 

Sposób czwarty – wysłać do chmury z aplikacji mobilnej Tolino

Może nawet szybciej można wysłać plik znajdujący się w telefonie czy tablecie, korzystając z aplikacji mobilnej Tolino. Trzeba ją tylko wcześniej zainstalować i zalogować się na konto w księgarni, z którą połączony jest nasz czytnik.

 

Książkę pobraną do pamięci urządzenia mobilnego można otworzyć w aplikacji Tolino (przynajmniej w przypadku Android OS)

 

Jeśli już mamy kupiony i pobrany plik EPUB z polskiej księgarni, to wskazujemy go. Powinno wtedy pojawić się menu umożliwiające wybór aplikacji, która posłuży do jego otwarcia. Wybieramy aplikację Tolino. Książka (podczas otwarcia) zostanie też automagicznie dodana do biblioteczki aplikacji (My books). A tam znowu znajdziemy menu w prawym górnym rogu (trzy kropki), w którym jest opcja umożliwiająca wgranie pliku do chmury Tolino (Upload books). Po skopiowaniu do Tolino Cloud, e-book będzie widoczny także w czytniku. Książki znajdujące się w chmurze Tolino są synchronizowane między różnymi urządzeniami. Można więc np. zakończyć czytanie w domu na czytniku i kontynuować na telefonie w autobusie (pod warunkiem połączenia zarówno telefonu jak i czytnika z siecią).

 

Z poziomu aplikacji mobilnej Tolino można książkę wysłać do chmury, co umożliwi czytanie jej także na czytniku

 

Podsumowanie

Choć czytniki Tolino nie są sprzedawane w Polsce, jednak coraz więcej osób z nich u nas korzysta. Nie dziwi mnie to, bo są to urządzenia solidne i stabilnie pracujące. Do tej pory testowałem i recenzowałem pięć modeli tej marki i na żadnym się nie zawiodłem. Brakuje w nich języka polskiego, bezpośredniej wysyłki na adres poczty elektronicznej, nie radzą sobie z PDFami. Warto znać ich ograniczenia, ale też można spokojnie używać i cieszyć się lekturą polskich e-booków. Mam nadzieję, że niniejszy poradnik przyda się nowym użytkownikom czytników Tolino.

 

Like Reblog Comment
text 2020-02-23 13:54
Dziesięć MITÓW o czytnikach Kindle – PRAWDA czy FAŁSZ?

Chwilę temu pojawił się w jednej z grup na FB wpis o tym, jakie to złe są czytniki Kindle i ekosystem Amazonu. Napisałem wtedy na szybko trochę emocjonalną odpowiedź, a wtedy autorka usunęła swój wpis. Trochę szkoda mi tego mojego tekstu, ale w sumie temat ciekawy, więc postanowiłem odtworzyć „zarzuty” kierowane w stronę urządzeń marki Kindle oraz tok swojego myślenia. Wracam do tematu bo to nie pierwszy i zapewne nie ostatni wpis tego typu. Popatrzmy, jakie „mity” niesie niekiedy ze sobą myślenie o kindelkach.

 

 

Mit pierwszy - Kindle mają „niepotrzebne bajery”

Wiele razy widziałem podobny argument u osób, które niby to pytały o wybór czytnika, a w końcu okazywało się, że raczej pokątnie promują jakiś przedpotopowy model, zalegający w magazynach polskich sklepów. W zależności od potrzeb naganiaczy, jako „bajery” podawano różne funkcje czytników:

- bezprzewodową przesyłkę plików wprost do czytnika;

- wodoodporność;

- dotykowy ekran;

- oświetlenie ekranu;

- możliwość korzystania z polskiego słownika;

- dzielenie wyrazów wg polskich reguł;

- odtwarzanie audiobooków;

- fizyczne przyciski zmiany stron.

 

Wiele osób twierdzi, że oświetlenie w czytniku traktowało jako zbędny bajer, aż do momentu, gdy je przetestowali w praktyce... (czytanie na dworcu autobusowym - kadr z indyjskiej reklamy Kindle Paperwhite 3)

 

Nie twierdzę, że prosty czytnik jest zły. Wierzę, że poza specjalistami od szeptanego marketingu, są także ludzie, którzy takowych faktycznie szukają i nie potrzebują np. dotykowego ekranu a za to chcą mieć urządzenie jak najtańsze. Twierdzę tylko, że skreślanie przy tej okazji czytników Kindle przeczy idei poszukiwania dobrego sprzętu. Akurat czytniki tej marki mają funkcje, które są przydatne przydają i polepszają komfort korzystania z urządzenia zwanego czytnikiem książek. Gdyby „dodatkowe” funkcje niosły ze sobą widoczną różnicę w cenie, wtedy to co innego. Ale co wtedy gdy oferują coś więcej w tej samej cenie, co konkurencja?

 

Mit pierwszy – fałsz. Czytniki Kindle nie mają „niepotrzebnych bajerów”. Przecież nie ma obowiązku korzystania z funkcji, których nie potrzebujemy (skoro nie zwiększają ceny sprzętu, patrz: mit szósty).

 

Mit drugi - Kindle fatalnie obsługuje PDFy

Format PDF nie jest przeznaczony na czytniki książek. Na czytnikach należy korzystać w pierwszym rzędzie z e-booków w „czytnikowych” formatach plików, czyli MOBI (Kindle) i EPUB (pozostałe marki). Ekran z papieru elektronicznego nie odda kolorów i nie pozwoli na płynne przesuwanie/skalowanie obrazu. Z urządzeń mobilnych, do PDFów prędzej bym polecił w miarę szybki tablet z dobrym wyświetlaczem. Natomiast większość czytników faktycznie słabo sobie z PDFami radzi. Aby to zmienić, powstały nawet specjalne urządzenia do pracy właśnie z takimi dokumentami. I ceny też mają one raczej specjalne – np. Sony Digital Paper z ekranem o przekątnej 10,3 cala oficjalnie wyceniono na ok. 500 USD (prawie 2 tys. PLN).

 

Pozostając w kręgu czytników z bardziej przystępną ceną, okazuje się, że akurat kindelki radzą sobie całkiem dobrze z plikami PDF. Robią to przede wszystkim szybko. Nie mają tak rozbudowanych narzędzi jak np. PocketBooki, ale nadrabiają sprawnością wyświetlania. Można w nich skorzystać z trybu kolumnowego (obcięcie marginesów) oraz wyświetlania w poziomie (tryb landscape) i PDFy daje się czytać. Sam parę ładnych książek w ten sposób przeczytałem.

 

Mit drugi – fałsz. Kindle (jak na czytniki) radzą sobie z PDFami całkiem sprawnie i znacznie lepiej od większości konkurencyjnych urządzeń tego typu. Są czytniki, które mają więcej opcji przetwarzania plików PDF (np. PocketBooki) lub lepiej je wyświetlają np. ze względu na wielkość ekranu. Ale czytniki Kindle są wciąż jednymi z najszybszych pod tym względem.

 

Mit trzeci - w czytnikach Kindle są takie same ekrany jak w innych czytnikach

Czytniki obecne na europejskim czy amerykańskim rynku korzystają z papieru elektronicznego pochodzącego z fabryk jednego producenta - firmy E-Ink. W związku z tym, może się wydawać, że takie same parametry wymienione w specyfikacji różnych czytników, będą odpowiadać identycznym wrażeniom przy czytaniu. Tak niestety nie jest. Są czytniki, które cechuje bardzo ładny kontrast, inne zaś (teoretycznie z takim samym ekranem) już tak dobrego efektu nie dają. I tu dość często widać różnicę na korzyść czytników Kindle. Zazwyczaj ich ekrany mają mniej szare tło i bardziej wypełnione czernią litery, a w końcowym efekcie – ładniej wygląda na nich tekst, niż w innych czytnikach. Nie zawsze tak jest, o czym można się przekonać porównując bezpośrednio Kindle z Kobo (często na korzyść tych drugich). Szczególnie udało się to jednak w Kindle Voyage, którego ekran może zawstydzić np. bieżący, najdroższy model z tej rodziny - Kindle Oasis 3. Choć temu ostatniemu na pewno trudno zarzucić złą jakość wyświetlanego tekstu.

 

Kindle Voyage (premiera w roku 2014) wciąż uważany jest za jeden z najlepszych czytników Amazonu, a ekran może "zawstydzić" najnowsze modele

 

Dlaczego tak jest? Nie do końca mam co do tego pewność. Rozważania na ten temat trochę wykraczają też poza ramy niniejszego wpisu. W skrócie: obstawiam m.in. trzy czynniki, takie jak poziom kontroli jakości, precyzyjne dopracowanie podstawowych sterowników ekranów (tzw. waveform) oraz różne pomysły producentów czytników na dodatkowe warstwy pokrywające sam ekran a odpowiadające np. za reakcję na dotyk.

 

I tak, ekrany w czytnikach Kindle też mogą się tłuc. To najdelikatniejsza część każdego czytnika. Choć akurat bieżące modele Kindle, dzięki solidnej konstrukcji obudowy (szczególnie np. Kindle Oasis 3 z metalowymi pleckami), wydają się trwalsze niż wcześniej. Jednak dopiero E-Ink w technologii Mobius (zastosowany np. w czytniku PocketBook InkPad X lub Kobo Forma) daje szansę na zlikwidowanie tej przypadłości.

 

Mit trzeci – częściowo prawda. Jednak często mając „identyczny” ekran jak u konkurencji, w Kindle otrzymać możemy realnie lepszy wygląd tekstu. To jednak zależy od konkretnych modeli a czasem i egzemplarzy.

 

Mit czwarty - Kindle nie są po polsku

Fakt, czytniki Kindle nie zostały spolszczone. Brak jest: polskiego menu, polskiej klawiatury, dzielenia wyrazów wg polskich reguł. A sam Amazon nie sprzedaje polskich e-booków. Na szczęście jest wiele świadectw, że nawet wiekowe osoby bez znajomości języka angielskiego, z powodzeniem korzystają z czytników. A to dzięki dużej intuicyjności cechującej te urządzenia. Z mojego doświadczenia wynika, że łatwiej nauczyć kogoś czytania e-booków na czytniku Kindle niż posługiwania się smartfonem. Są jednak zapewne i takie osoby, które sobie z taką barierą językową i technologiczną nie poradzą. Z powodu trudnego dostępu do polonizacji Kindle, w takim przypadku faktycznie lepiej poszukać innej marki. Polskie menu mają np. czytniki PocketBook.

 

Obsługa islandzkiego czy suahili w Kindle niespecjalnie nas urządza, to fakt

 

Mit czwarty – prawda.

 

Mit piąty - na Kindle nie da się czytać e-booków w formacie EPUB

To prawda, choć zarzut jest trochę wydumany. A to dlatego, że chyba wszystkie polskie księgarnie sprzedają e-booki zarówno w postaci pliku MOBI (na Kindle) jak i EPUB (na pozostałe czytniki). Jeśli jednak ktoś nagromadził książki akurat w EPUBach, to z czytaniem ich na kindelku też nie powinien mieć większych kłopotów. Są na to dwa proste sposoby. Pierwszy to wgranie ich do pamięci czytnika za pomocą bezpłatnego programu Calibre. W trakcie przesyłania, pliki zostaną automagicznie zamienione na MOBI. Wystarczy wysłać te pliki na adres poczty elektronicznej przypisany do czytnika, wcześniej zmieniając im rozszerzenie z *.epub na *.jpg. Dotrą na czytnika jako pliki MOBI.

 

Mit piąty – prawda, ale niewygodna.

 

Mit szósty - Kindle to takie produkty Apple wśród czytników

OK, niektórzy użytkownicy czytników Kindle zachowują się jak „stereotypowy” posiadacz produktu firmy Apple. Najnowszy przykład to choćby wpis jednego z członków jednej z grup na FB, związanej z czytnikami - „Poza tym to jest … a nie Kindle Oasis, gorsza marka gorsze rezultaty”. W miejsce trzech kropek można w zasadzie wstawić dowolną nazwę. Na szczęście takie podejście to jednak rzadkość.

 

Produkty Apple (poza solidnością wykonania) znane są m.in. z tego, że ich cena ustalana jest przez wykreowaną popularność marki, a nie rzeczywistą funkcjonalność czy przyjazność użytkownikom. Jest oznaką statusu, a za to się płaci. I ludzie płacą, o czym świadczą kolejne rekordowe zarobki producenta. Ale w przypadku kindelków jest jednak inaczej. Cena bynajmniej nie jest z kosmosu, a w czasie raz po raz organizowanych promocji cenowych – stosunek jakości do ceny jest trudny do pobicia przez (mniejszych) konkurentów. Czy wyobrażacie sobie, że najnowszy iPhone kosztuje w oficjalnym sklepie, przed najbliższymi świętami np. 2/3 ceny porównywalnych sprzętowo modeli konkurencji? No właśnie! I to już zupełnie obala mit szósty.

 

Mit szósty – fałsz, choć nawet niektórzy użytkownicy kindelków by chcieli aby był prawdziwy.

 

Mit siódmy - Amazon ma zamknięty ekosystem

Zamknięcie dotyczy jedynie audiobooków. One akurat (jeśli chcemy odtwarzać je na czytnikach Kindle) muszą pochodzić z firmowego sklepu Audible. To funkcja, która przez przeciwników marki często wskazywana jest też jako „niepotrzebny bajer” (patrz: mit pierwszy). Jednak już własne e-booki w formacie MOBI można przesyłać do czytnika zarówno bezprzewodowo jak i przez kabel USB. Jest nawet do tego specjalna aplikacja „Send to Kindle”. Ekosystem Amazonu można więc spokojnie wykorzystać do własnych celów (i własnych e-booków). Książki w formacie EPUB także nie powinny stanowić problemu (patrz mit piąty). Tak na marginesie, to już bardziej zamknięty ekosystem ma Kobo (własne pliki można wgrać tylko przez kabel).

 

Amazon udostępnia nawet specjalną aplikację, którą można wykorzystać do wysyłki własnych plików firmowej do chmury jak i czytnika Kindle

 

Mit siódmy – częściowo prawda. Najważniejsze elementy ekosystemu są przyjazne i otwarte dla użytkowników.

 

Mit ósmy - Amazon mnie szpieguje, a inni nie

Tak, to może być prawda, choć tylko częściowo. Inni też szpiegują, choć to Amazonu nie tłumaczy. No cóż, warto wiedzieć, że dziś wszystkie większe internetowe serwisy zapisują bardzo szczegółowe dane o naszym zachowaniu w sieci. Przoduje w tym Google czy Facebook, ale Amazon też to robi. Zarówno w sensie jednostkowym, jak i w odniesieniu do statystycznie opisanych zbiorowych zachowań użytkowników różnych urządzeń dostarczanych na rynek przez firmę. Amazon nie jest w tym odosobniony, choć to niewielka pociecha dla osób dbających o swoją prywatność. Szeroko opisał to ostatnio Robert Drózd (Świat Czytników) we wpisie „Czy Amazon śledzi każdy nasz ruch na Kindle? Dostałem swoje dane i oto, co w nich znalazłem”. Amazon ma szerokie możliwości śledzenia zachowań swoich klientów także poza czytnikami. Zastrzeżenia budzą szczególnie firmowe produkty Amazonu: na przykład sprzęty wyposażone w asystenta głosowego (Alexa) czy przekazujące obraz i dźwięk bezprzewodowe kamery zintegrowane z dzwonkiem do drzwi wejściowych do domu. Wciąż nie wiadomo, do czego miał służyć np. mikrofon w czytnikach Kindle 3 Keyboard. Amazon, podobnie jak inne firmy, posługuje się analizami opartymi na wielkich zbiorach danych, a takiego materiału największy sklep internetowy ma zapewne bez liku (por. np. Seth Stephens-Davidowitz „Wszyscy kłamią. Big data, nowe dane i wszystko, co Internet może nam powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy”).

 

Seth Stephens-Davidowitz  „Wszyscy kłamią”... i wszyscy szpiegują... Książkę w każdym razie polecam!

 

Chcąc zminimalizować śledzenie naszych zachowań, można uciec się do izolowania urządzeń od sieci, zasłaniania kamer czy niewyrażaniu zgód na przetwarzanie naszych danych (czy ta ostatnia czynność coś daje, trudno powiedzieć). W czytnikach Kindle warto też wejść do menu Settings/Device Options/Advanced Options/Privacy i zaznaczyć „Disable”.

 

Ekran ustawień "prywatności" w Kindle

 

Mit ósmy – częściowo prawda. Czytniki Kindle zbierają o nas dane. Część z nich potrzebna jest zwyczajnie do prawidłowego funkcjonowania czytnika. Tylko włączenie trybu samolotowego oraz unikanie otwartych sieci wi-fi daje szansę na zachowanie prywatności przy korzystaniu z tego typu urządzeń mobilnych.

 

Mit dziewiąty - łatwo można zostać oszukanym, kupując używany czytnik Kindle

Mam wrażenie, że polskie serwisy ogłoszeniowe pełne są oszukańczych ofert. Całkiem sporo pojawia się czytników niby nowych „ale otwartych tylko do sprawdzenia”, niby „powystawowych” czy wręcz pochodzących zapewne z kradzieży lub przekrętu (bez możliwości rejestracji w Amazonie). Uczciwością nie grzeszą też niektóre sklepy handlujące czytnikami Kindle w Polsce, pochodzącymi np. spoza Europy. Zadziwia mnie wciąż jak już się już przyzwyczailiśmy do otaczających nas kłamstw z „telefonami za złotówkę”, „ratami zero procent”, ogłoszeniami „oddam” (z „ceną na priv.”) czy samochodami z cofniętymi licznikami i traktujemy je jako coś normalnego w naszej rzeczywistości. Przy używanych czytnikach Kindle można jednak po prostu wybrać zakup w Amazonie.

 

Niby "bezpłatne" ale jednak z ceną "na priv" (źródło: fb.com)

 

Mit dziewiąty – częściowo prawda. Aby nie dać się oszukać przy zakupie urządzenia z drugiej ręki, trzeba się na czytnikach dobrze znać. Wtedy można liczyć na ominięcie szerokim łukiem oszustów z serwisów ogłoszeniowych. Albo trzeba po prostu kupować w Amazon Warehouse.

 

Kindle 10 w ofercie Amazon Warehouse (źródło: amazon.de)

 

Bieżąca oferta używanych czytników Kindle

Kindle 10

(oferty zależne od dostępności, ceny zależne od stanu czytników)

Kindle Paperwhite 4

(oferty zależne od dostępności, ceny zależne od stanu czytników)

Kindle Oasis 3

(oferty zależne od dostępności, ceny zależne od stanu czytników)

 

 Mit dziesiąty – nie kupię Kindle w Polsce

Można kupić bezpośrednio, nawet osobiście w fizycznym sklepie, ale lepiej tego nie robić. Zakup w Amazonie nie wymaga specjalnych umiejętności, a za przesyłkę dostarczoną bezpośrednio na polski adres nie musimy dopłacać. Jedyna niedogodność, to że musimy zamawiać dostawę kurierem. Nie można odebrać paczki w paczkomacie czy urzędzie pocztowym.

 

Kindle Oasis 2 w polskim sklepie był oferowany o ponad 400 PLN drożej niż normalnie w Amazonie

 

Ceny w polskich sklepach są też zwykle mocno zawyżone. Jeśli się nam nie spieszy z zakupem, warto poczekać na obniżkę ceny przy okazji organizowanych co miesiąc/dwa promocji w Amazonie. Najdroższy (i najbardziej zaawansowany model) czytnik z rodziny – Kindle Oasis 3 można zamówić do Polski tylko przez pośrednika pocztowego.

 

Bieżąca oferta nowych czytników Kindle

Kindle 10

(biały, 4 GB, wi-fi)

cena 93,01 EUR (ok. 400 PLN)

Ekran 6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600, 167 ppi, oświetlenie 4 LEDy

Kindle 10

(czarny, 4 GB, wi-fi)

cena 93,01 EUR (ok. 400 PLN)

Ekran 6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600, 167 ppi, oświetlenie 4 LEDy

Kindle Paperwhite 4

(czarny, 8 GB, wi-fi)

cena 144,70 EUR (ok. 625 PLN)

Ekran 6” (15,2 cm), E-Ink Carta, 1430×1080, 300 ppi, oświetlenie 5 LEDów; wodoodporny

Kindle Paperwhite 4

(czarny, 32 GB, wi-fi)

cena 175 EUR (ok. 760 PLN)

Ekran 6” (15,2 cm), E-Ink Carta, 1430×1080, 300 ppi, oświetlenie 5 LEDów; wodoodporny

Kindle Oasis 3

(grafitowy, 8 GB, wi-fi)

cena 229,99 EUR (ok. 995 PLN)

Ekran 7” (17,7 cm ) E-Ink Carta, 1680×1264, 300 ppi, wodoodporny, oświetlenie 25 LEDów, regulowana temperatura barwowa oświetlenia, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego

Kindle Oasis 3

(grafitowy, 32 GB, wi-fi)

cena 259,99 EUR (ok. 1 120 PLN)

Ekran 7” (17,7 cm ) E-Ink Carta, 1680×1264, 300 ppi, wodoodporny, oświetlenie 25 LEDów, regulowana temperatura barwowa oświetlenia, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego

Kindle Oasis 3

(złoty, 32 GB, wi-fi)

cena 259,99 EUR (ok. 1 120 PLN)

Ekran 7” (17,7 cm ) E-Ink Carta, 1680×1264, 300 ppi, wodoodporny, oświetlenie 25 LEDów, regulowana temperatura barwowa oświetlenia, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego

 

Mit dziesiąty – fałsz. Ale tak czy inaczej nie warto kupować czytników Kindle w Polsce, ponieważ zazwyczaj słono przepłacamy i możemy zostać nabici w butelkę, kupując sprzęt z dystrybucji spoza Europy – a wtedy żegnaj amazonowa gwarancjo! Oficjalnym źródłem czytników Kindle dla klientów z Polski pozostaje (póki co) niemiecki Amazon.

 

Podsumowanie

Z czytników Kindle korzystam od 2011 roku. Poza pierwszymi trzema modelami wypuszczonymi przez firmę, wszystkie inne miałem dłuższą chwilę w rękach lub je nawet testowałem i recenzowałem. Moje opinie mają więc pewne podstawy. Nie mam pewności, skąd się bierze wiele postaw wrogich tej marce. Mogę się domyślać, że część z nich wynika ze zwykłej niewiedzy i uleganiu działaniom marketingowym prowadzonym na naszym rynku. Amazon praktycznie nie reklamuje u nas czytników, a ich popularność nie wynika wprost z marketingu prowadzonego przez amerykański sklep. Nie uważam, że ta marka zasługuje na wrogość, nawet jeśli jest najpopularniejsza w Polsce. Taka pozycja rynkowa to nie przypadek. Nie twierdzę też, że jest jedyna i najlepsza dla każdego, o czym chyba najlepiej świadczą rozliczne recenzje urządzeń innych marek na moim blogu. Uważam że Kindle zawdzięcza swoją pozycję bardzo dobrej jakości sprzętu, sprawności oraz prostocie użytkowania, tudzież dbaniu o klienta. Czego konkurencji jak i sobie można też życzyć.

 

Kindle 10 jako wierny towarzysz podróży to nie mit (Kovalam Beach, Kerala, Indie 2020 r.)

 

Odsyłacze do czytników, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon.

Like Reblog Comment
text 2020-02-09 06:22
Ostropest plamisty w ochronie zdrowia wątroby
zdrowa wątroba Klucz do ogólnego zdrowia - L. Heidn
Wątroba. - praca zbiorowa
Wątroba,drogi żółciowe,trzustka 202620200 - Heinrich Liehr
Wątroba - Poradnik zdrowia - Ewa Chomicka
Wątroba i drogi żółciowe - Leibod

Czym jest ostropest plamisty?

Ostropest plamisty to roślina zawierająca sylimarynę, substancję poprawiającą czynność wątroby. Ostropest pochodzi z Europy, jednak obecnie rośnie także w Stanach Zjednoczonych i wielu innych miejscach na świecie.

Można stosować ostropest w kapsułkach lub jako nalewkę (w połączeniu z alkoholem). Jest szeroko stosowany w Europie, gdzie jest powszechnie uznawanym środkiem leczniczym, wspomagającym leczenie w przypadku problemów z wątrobą, takich jak zapalenie wątroby i marskość wątrobyW Stanach Zjednoczonych jest sprzedawany jako suplement diety.

W jakim celu stosuje się ostropest plamisty?

Ludzie używają ostropestu plamistego jako uzupełniające leczenie problemów z wątrobą, zwłaszcza zapalenia wątroby i marskości wątroby oraz zapalenia dróg żółciowych. Badania sylimaryny sugerują, że może chronić wątrobę przed stanem zapalnym, nie ma jednak bezpośredniego wpływu na wirusy wywołujące zapalenie wątroby, takie jak wirus zapalenia wątroby typu C.s

Wstępne badania sugerują, że sylimaryna jest przeciwutleniaczem, który pomaga chronić organizm przed substancjami niszczącymi komórki, zwanymi wolnymi rodnikamiSylimaryna może również zmniejszać stany zapalne i blokować działanie toksyn uszkadzających wątrobę.ypis

Dwa badania dotyczące ostropestu plamistego wykazały sprzeczne wyniki. Jedno badanie wykazało, że ostropest plamisty wydaje się pomagać niektórym osobom z marskością wątroby żyć dłużej niż w innym przypadku, podczas gdy inne nie wykazały żadnej korzyści.

Czy ostropest plamisty jest bezpieczny?

Ostropest może powodować nudności, biegunkę, wzdęcia, ból lub alergie.

Większość instytucji zdrowia nie reguluje suplementów diety w taki sam sposób jak leki. Suplement diety można sprzedawać z ograniczonymi lub bez badań dotyczących jego skuteczności.

Zawsze należy poinformować lekarza, jeśli używa się suplementu diety lub zastanawia się nad połączeniem suplementu diety z konwencjonalnym leczeniem. Zrezygnowanie z konwencjonalnego leczenia może być niebezpieczne i nie może polegać wyłącznie na suplemencie diety. Jest to szczególnie ważne dla kobiet w ciąży lub karmiących piersią.

Korzystając z suplementów diety należy pamiętać o następujących kwestiach:

  • Podobnie jak konwencjonalne leki, suplementy diety mogą powodować działania niepożądane, wywoływać reakcje alergiczne lub wchodzić w interakcje z lekami na receptę i bez recepty lub innymi suplementami, które przyjmujesz. Efekt uboczny lub interakcja z innym lekiem lub suplementem może pogorszyć inne warunki zdrowotne.
  • Suplementy diety mogą nie być odpowiednio standaryzowane przy ich produkcji. Oznacza to, że skuteczność ich działania lub wszelkie wywoływane przez nie skutki uboczne mogą się różnić w zależności od marki, a nawet w obrębie różnych partii tej samej marki. Forma kupowana w zdrowej żywności lub sklepach spożywczych może nie być taka sama jak forma stosowana w badaniach.
  • Poza witaminami i minerałami, długoterminowe działanie większości suplementów diety nie jest znane. Dotyczy to również ostropestu plamistego.
Source: drakka.pl
More posts
Your Dashboard view:
Need help?